miłej lektury, bibole! — wika
Kiedy tylko wrócili z Busan, a miało to miejsce w niedzielę późnym wieczorem, Joonki nie chciał wypuścić Hanjae ze swoich objęć. Z tegoż powodu spędzili prawie pół godziny pod akademikiem starszego, aż ten zaczął przeciągle ziewać i wampir nie miał serca dłużej go męczyć. Na odchodne ucałował go w czoło i wtedy też się rozstali.
W ciągu tygodnia jak zwykle widywali się dość rzadko — jeśli było to możliwe, Joonki odprowadzał Hanjae na zajęcia albo go z nich odbierał. Dłużej pobył u niego w środowy wieczór, bo Hanjae zamówił nowe terrarium dla Gibona i potrzebował dodatkowej pary rąk do pomocy w przeprowadzce żółwia. Później starszy tego żałował, bo Joonki i tak niewiele zrobił, a nawet trochę przeszkadzał. Gibon wzbudzał tak wielkie obrzydzenie u wampira, że dwa razy omal nie przyprawił go o wymioty.
Aż do piątku Hanjae miał tylko jeden, niegroźny krwotok, z kolei Joonki ani razu nie zaznał nieprzyjemnego, osłabiającego głodu. Mimo to w środowy wieczór skosztował krwi swojego chłopaka prosto z jego szyi. Zażartował wówczas, że to chyba nagroda za pomoc w przeprowadzce Gibona, a Hanjae jak zwykle nazwał go creepem.
W końcu nadszedł wyczekiwany przez wampira piątek — dzień, w którym on i czerwonowłosy mieli udać się na randkę do muzeum. Umówili się, że spotkają się o osiemnastej między akademikami i wspólnie udadzą się do Seulu, jednak wybór muzeum miał pozostać w rękach Hanjae, tak samo jak ewentualna restauracja. Innymi słowy, tym razem to Hanjae zabierał Joonkiego na randkę, a Joonki nie posiadał się z tego powodu z radości.
— Ślicznie wyglądasz — powiedział na przywitanie starszy, gdy stanął naprzeciw uśmiechniętego od ucha do ucha wampira.
Wszystkie spinki, które Joonki wpiął dziś we włosy (swoją drogą miał dwie sterczące kiteczki) były srebrne, co idealnie komponowało się ze srebrnym łańcuszkiem założonym na wierzch czarnej, zapiętej pod samą szyję koszuli. Na koszulę nałożył czarną kurtkę, która zdawała się nowoczesną wersją góry od męskiego hanboka. Nie związał jej, żeby było widać jego koszulę. Do tego czarne, szerokie spodnie z nogawkami aż do ziemi i adidasy Y-3 Qasa High.
— Naprawdę ci się podobam? — spytał zachwycony wampir, okręcając się dookoła. Chwycił za poły kurtki. — Chciałem, by było w miarę elegancko, skoro idziemy do muzeum.
— Wyszło bardzo w twoim stylu — zapewnił do Hanjae, stawiając krok do przodu, a następnie nadstawił policzek, który popukał palcem.
Joonki od razu zrozumiał swoje zadanie i czym prędzej pocałował pełen wybroczyn policzek.
— Ty też dobrze wyglądasz, hyung — powiedział, gdy chwilę później ruszyli w stronę przystanku autobusowego.
— Wyglądam dosłownie tak samo, jak zawsze — mruknął Hanjae, spoglądając na swoje sztruksowe spodnie, brudne tenisówki i bluzę z kapturem. Dziś nie założył szarej, tylko beżową, spodnie zaś w orzechowym kolorze. — Wiesz... Nie musisz komplementować moich strojów.
CZYTASZ
BIBO
Romance[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...