miłej lektury, bibole! — wika
Stanąwszy przed lustrem bez koszulki, Hanjae zaczął przyglądać się uważnie swojej szyi. Mocniejsze ruchy głową przyprawiały go o mały dyskomfort, a gdy dotykał opuszkami palców bordowych plam, czuł lekkie pieczenie. Kilka śladów po ustach Joonkiego znajdowało się także na torsie. Je też omiótł spojrzeniem, czując jakieś dziwaczne podekscytowanie w dole spinającego się mimowolnie brzucha.
Nie sądził, że kiedykolwiek taki widok mu się spodoba albo że w ogóle pozwoli komuś, by go w ten sposób naznaczył. Hanjae nie miewał do tych pory żadnych fantazji, nie wyobrażał sobie związków, pocałunków, żadnych, ale to żadnych czułości. W ciągu ostatnich kilku lat zastanawiał się nawet niejednokrotnie, czy nie jest przypadkiem aseksualny i aromantyczny. Momentami był naprawdę zdezorientowany. Tymczasem teraz, gdy zdążył poznać i polubić Joonkiego, przyłapywał się na myśleniu o rzeczach, o które nigdy wcześniej by się nie posądził. Chyba faktycznie tracił dla niego głowę...
Lubił całować się z Joonkim — czule i leniwie, skupiając się na uczuciu miękkich, pełnych warg. Lubił bawić się jego włosami, przeczesując je lub nawijając na palec. Lubił, gdy ciepły oddech Joonkiego opadał na jego szyję, poprzedzając wygłodniałe usta i język. Lubił go obejmować, odpoczywać z głową na jego ramieniu, trzymać go za rękę — nawet jeśli wciąż denerwowało go, że złączone dłonie tak szybko się pocą.
By nie świecić malinkami przed wykładowcami i innymi studentami, włożył czarny golf i szarą bluzę z kapturem naciągniętym na głowę. Nie był to najlepszy strój na wczesnojesienną pogodę, która w Korei oscylowała wokół dziewiętnastu stopni, ale zdecydowanie dało się tę niedogodność wytrzymać. Hanjae opanował do perfekcji ubieranie się za ciepło do temperatury, a ludzie z jego otoczenia już dawno temu przestali zwracać mu uwagę albo pytać, czy nie jest mu za gorąco.
Około czternastej skończył zajęcia — co prawda zazwyczaj z ostatniego wykładu wychodził kwadrans po siedemnastej, jednak wykładowca się rozchorował i Hanjae zyskał więcej wolnego czasu. Czasu, który zamierzał spożytkować na naukę w bibliotece razem z Sunghwanem. Zaopatrzyli się w napoje, zajęli najlepszy stolik z najwygodniejszymi siedziskami i wzięli się do roboty, wertując w ciszy stosy książek.
Hanjae odwrócił otwarty podręcznik wnętrzem do dołu, gdy poczuł wibracje telefonu schowanego w kieszeń sztruksowych spodni. Lista osób, które mogły do niego napisać (wszystkie inne powiadomienia niż te informujące o SMS-ach i połączeniach miał chronicznie wyłączone), była niezwykle szczupła. Numerem czerwonowłosego dysponowali bowiem jedynie jego rodzice, Sotae i Ahyoung, diler, u którego kupował zioło, Kiki, Sunghwan siedzący obok oraz Hoon. Koniec. Hanjae wyciągnął komórkę z kieszeni i odczytał wiadomość, nie unosząc jej spod stołu.
kiki
co tam? na zajęciach?
Zmarszczył brwi. Joonki nie zwykł pisać do niego o tej porze, przecież powinien był teraz przewracać się na drugi bok i obudzić się najwcześniej za cztery, pięć godzin. Hanjae przeczuwał już, że coś jest nie tak.
CZYTASZ
BIBO
Romance[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...