75 «Końca nie wróżą nam fusy z filiżanki»

2.8K 313 638
                                    

po raz ostatni życzę miłej lekturki, bibole! — wika

PS Na końcu znajdują się notka pożegnalna oraz ciekawostki!

Ślub Sotae i Ahyoung miał odbyć się w przepięknie udekorowanej sali, umieszczonej na wysokim piętrze jednego z seulskich wieżowców

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ślub Sotae i Ahyoung miał odbyć się w przepięknie udekorowanej sali, umieszczonej na wysokim piętrze jednego z seulskich wieżowców. Choć na zaproszeniu podano godzinę szesnastą, Hanjae i Joonki mieli pojawić się wcześniej i dlatego chwilę po piętnastej przekroczyli szklane drzwi budynku, oglądając się za specjalnie przygotowaną tabliczką.

— Jedenaste piętro — mruknął Hanjae, kiwając w stronę jednego ze standów. — A tam są windy.

Ruszyli w kierunku wspomnianych wind, trzymając się za ręce. Joonki nie potrafił przestać zerkać na starszego chłopaka. Ilekroć odwracał głowę w jego stronę, uśmiechał się i wzdychał. Hanjae miał na sobie pożyczony płaszcz, który częściowo przykrywał jego garnitur, ale wampir i tak był w stanie zobaczyć okrytą wyprasowaną koszulą pierś i błyszczący, fioletowy krawat.

Hanjae przyciął już i tak przydługie włosy, zwłaszcza grzywkę, a przy okazji pofarbował odrosty i odświeżył kolor. Kosmyki miał więc jaskrawoczerwone, a smukłą szyję odsłoniętą, łącznie z uszami. Nogi w garniturowych spodniach wydawały się jeszcze dłuższe, a perfekcyjnie dobrana marynarka podkreślała wąską, prostą talię.

Szczerze mówiąc, Joonki do samego końca nie dowierzał, że Hanjae będzie chciał ubrać ten kolor krawatu — i to w zasadzie tylko po to, by on i Joonki byli ze sobą dopasowani. Kilka razy wspomniał starszemu chłopakowi, że nie musi się zmuszać, jednak Hanjae upierał się, że naprawdę chciałby to zrobić.

— To nic mnie nie kosztuje, a ciebie za to bardzo ucieszy — wytłumaczył Hanjae, otulając palce wokół wiązania krawatu. Poprawił go. — No a poza tym... Myślę, że fajnie razem wyglądamy. Tak serio, serio.

Teraz gdy wjeżdżali windą na jedenaste piętro, czuł to samo. Spojrzał na wpatrujące się w niego odbicie Joonkiego i uśmiechnął się, ściskając lekko jego dłoń.

— O nie — wymamrotał nagle wampir, wybałuszając oczy. — Przypomniałem sobie, że będą też twoi rodzice.

— Przypominam ci, że oni nawet nie wiedzą, że kiedykolwiek zerwaliśmy — powiedział cicho Hanjae.

— Ale nawet bez tej informacji twoja mama nie jest moją fanką.

— Toleruje cię, a to już duży plus — stwierdził, wzruszając ramionami.

To jakoś niespecjalnie pocieszyło Joonkiego, jednak mimo wszystko wampir starał się nie zapędzać ze stresogennymi myślami. Zresztą, nie chodziło tylko o to, że miał spotkać mamę Hanjae po raz drugi — na ślubie miało pojawić się wielu członków rodziny Hanjae, a to samo w sobie było dość przerażające.

Na szczęście z racji, iż matka Hanjae nie była matką Sotae, na przyjęcie zaproszono przede wszystkim rodzinę od strony ojczyma czerwonowłosego. Ta okazała się dokładnie taką, jaką wampir ją sobie wyobrażał — mnóstwo uśmiechniętych, energetycznych ludzi.

BIBOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz