34 «Drobiażdżek i bladzioch»

2K 306 202
                                    

miłej lektury, bibole! — wika

Joonkiemu udało się zdobyć upragniony T-shirt, przez co znalazł się w jeszcze lepszym humorze niż przedtem, a wydawało się to prawie że niemożliwe

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Joonkiemu udało się zdobyć upragniony T-shirt, przez co znalazł się w jeszcze lepszym humorze niż przedtem, a wydawało się to prawie że niemożliwe. Odłożywszy dłużej niepotrzebny laptop wtulił się w Hanjae, dziękując za pomoc, choć w gruncie rzeczy czerwonowłosy niewiele mu się przydał. Joonkiemu wystarczyło jednak, że Hanjae po prostu przy nim był.

Spanie razem na szpitalnym łóżku nie było zbyt wygodne — zwłaszcza że z żadnej strony nie asekurowała ich ściana — ale i tak sobie poradzili. Wampir, który i tak nie był zmęczony, wolał, aby to Hanjae ułożył się komfortowo, on zaś zajął pozostałe miejsce, tyłek mając wystawiony poza materac. Tym razem to Joonki był dużą łyżeczką — tulił się do pleców Hanjae, a twarz trzymał przy jego ciepłej szyi, przez co od czasu do czasu zostawiał na niej krótkie pocałunki, a raczej cmoknięcia.

Następnego dnia, a więc w czwartek, Hanjae wreszcie uzyskał odpis i mógł wrócić do akademika. Nadal był nieco osłabiony, więc gdy tylko wyraził chęć wędrówki na przystanek autobusowy, Joonki stanowczo sprzeciwił się temu pomysłowi.

— Weźmiemy taksówkę — postanowił, wyciągając komórkę. — Nie powinieneś się przemęczać.

Hanjae uśmiechnął się pod nosem, ale już nic nie odpowiedział.

Ledwo wszedł do swojego pokoju (Joonki wlókł się tuż za nim, niosąc i swój plecak, i torbę zołzy), a już kierował się w stronę terrarium, by przeprosić Gibona za niespodziewaną nieobecność. Przysiadł na piętach i sięgnął ręką do środka, by pogłaskać żółwia po głowie.

Przyglądający się mu Joonki pobladł w ułamku sekundy. Wyobrażał sobie, że Gibon błyskawicznie skręca szyję i zaciska listwy rogowe na smukłym palcu Hanjae, odgryzając go. Ta wizja była na tyle przerażająca, by ciałem wampira wstrząsnęły nieprzyjemne dreszcze.

— Naprawdę nie boisz się, że Gibon nie zrobi ci krzywdy?

— Ryzyko zawsze istnieje, ale mu ufam — odparł Hanjae, powoli podnosząc się z podłogi. Spojrzał z uśmiechem na fioletowowłosego. — Ty też możesz zrobić mi krzywdę, a jednak ufam, że tego nie zrobisz.

Taka odpowiedź w pełni usatysfakcjonowała Joonkiego, który wszedł w głąb pokoju, by najpierw pozbyć się plecaka i torby, odstawiając je na łóżko, a następnie stanąć przed Hanjae. Nie zdążył rozchylić ust, a starszy już wiedział, o co zostanie przez niego zapytany.

— Nie możesz — mruknął Hanjae, kręcąc głową.

Joonki w sekundę zgarbił się i wydął dolną wargę. Brakowało jeszcze, by tupnął nogą.

— Dlaczego?!

— To niezdrowe, żeby się tak często całować — odparł starszy.

— Pokaż mi przynajmniej jedne badania, które potwierdzają tę głupią hipotezę — bąknął Joonki, krzyżując przedramiona na piersi.

BIBOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz