miłej lektury, bibole! — wika
Joonki skrzywił się nieznacznie, gdy wraz z powrotem przytomności i uniesieniem ociężałych powiek poraziło go światło lamp sufitowych. Przetarł oczy i rozejrzał się dookoła, orientując się, że leży na wygodnej kozetce w gabinecie doktor Park. Obok siedział Hanjae — śmiertelnie blady ze zmartwienia, natomiast kobieta w białym kitlu właśnie... wyrzucała jakąś strzykawkę do kosza na odpady medyczne. To chyba była strzykawka. Funkcje poznawcze Joonkiego wciąż pracowały w trybie tymczasowym.
— Wszystko w porządku? — spytała niezwykle opanowanym tonem kobieta, po czym ściągnęła rękawiczki, które dołączyły do strzykawki. — Jeśli chcesz usiąść, zrób to powoli, żeby znów nie zakręciło ci się w głowie.
Nawet gdyby faktycznie chciał oderwać łopatki od kozetki, Hanjae by mu na to nie pozwolił, kładąc mu rękę na piersi.
— Odpocznij jeszcze trochę — poprosił szeptem.
Jak mógłby sprzeciwić się czerwonowłosemu, gdy ten patrzył na niego w sposób, przez który Joonki zapominał o wszystkim wokół?
Ostatecznie opuścili gabinet doktor Park dopiero po trzeciej w nocy. Joonki otrzymał zestaw do pobrania próbek śliny wraz ze szczegółowymi zaleceniami, jak i o jakiej porze powinien pobrać ślinę. Przy okazji dowiedział się, że doktor Park podała mu dożylnie roztwór leghemoglobinowy, który postawił go na nogi. Przepisała mu także receptę na dawki roślinnej hemoglobiny o znacznie wyższym stężeniu, doszedłszy do wniosku, że ta, którą spożywał do tej pory, stała się niewystarczająca.
— Czyli... gdy będę głodny, mam pić roztwór, zamiast...
Doktor Park uśmiechnęła się, kiwając głową, natomiast Joonki wyglądał na nieco zawiedzionego. Oczywiście nie zamierzał traktować krwi Hanjae jako główny składnik swojej diety, ale... ona tak bardzo mu smakowała!
— Moja szyja trochę odpocznie — zażartował Hanjae, gdy wsiedli do autobusu, który miał zabrać ich do akademika.
Joonki spuścił wzrok na kolana przykryte czarnym dżinsem, na których dodatkowo ułożył swoje dłonie.
— Teraz czuję się, jakbym cię wykorzystał — mruknął cicho.
Przełknął ślinę, gdy duża, smukła dłoń Hanjae spoczęła na tych jego, i uniósł wzrok, odnajdując oczy starszego chłopaka. Przez to, że się uśmiechał, były nieco bardziej zwężone niż zazwyczaj. Miał tak długie i wykręcone rzęsy, że wyglądało to tak, jakby używał zalotki i tuszu dobrej jakości. Czasami Joonki miał ochotę dotknąć ich palcem albo poświęcić jedną z nocy, by wszystkie je policzyć.
— Nigdy mnie nie wykorzystałeś — zapewnił go Hanjae, kręcąc głową. Z uwagi, że nie byli sami w autobusie, mówił dość cicho. — Za każdym razem tego chciałem, więc nie myśl, że było inaczej.
CZYTASZ
BIBO
Romance[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...