miłej lekturki, bibole! — wika
Styczeń i luty były najdziwniejszymi miesiącami w życiu Joonkiego. I chociaż luty się jeszcze nie skończył, a właściwie minęła dopiero połowa drugiego miesiąca według kalendarza gregoriańskiego, wampir czuł, że już nic tych dwóch miesięcy nie przebije. A właściwie wydarzeń, które miały w tym czasie miejsce.
Zacznijmy jednak od początku.
Pluskwa schowana w terrarium faktycznie należała do Sunghwana, do czego mężczyzna początkowo się nie przyznawał. Do konfrontacji między nim a Joonkim doszło dwa dni po tym, gdy wampir z pomocą Donghwiego w końcu zebrał odpowiednie dowody. Zaczekał na niego przed wydziałem biologii, razem z Sanghyunem, który obiecał, że nie użyje żadnej siły.
— O ile mnie nie wkurwi — wtrącił, gdy on i Joonki zmierzali w stronę wspomnianego wydziału. — Wtedy nie ręczę za siebie.
Sunghwan był na tyle przebiegły i pomysłowy, że umieścił pluskwę w miejscu, do którego nikt nie zaglądał (czyli pokrywy na żarówkę), nagranie wrzucił na forum wydziału Joonkiego i o niewampirzej godzinie, ale na tym kończyła się jego przebiegłość. Oczywiście się wszystkiego wypierał.
— Czy ty w ogóle się słyszysz? — spytał Joonkiego, gdy usłyszał wspomniane zarzuty.
Chciał ruszyć przed siebie i nawet wykonał dwa kroki, po czym został zatrzymany przez Sanghyuna, który położył mu dłoń na ramieniu i mocno je ścisnął. Na twarzy Sunghwana pojawił się chwilowy grymas. Szybko go zamaskował, zaciskając usta w prostą kreską i spoglądając na Joonkiego spod byka.
— Słuchaj... Naprawdę możemy załatwić to polubownie — odezwał się Sanghyun. — Ty się przyznajesz, przepraszasz Joonkiego i Hanjae, a na koniec wypierdalasz z naszej uczelni, a my powstrzymujemy się przed pójściem na psy.
— Nie macie żadnych dowodów.
— No właśnie w tym sęk, że mamy — odparł ze złośliwym uśmiechem. — Naprawdę myślisz, że można być anonimowym w internecie?
Sunghwan parsknął śmiechem.
— Czyli cała wasza paczka jest jebnięta — podsumował. — Nawet gdybym to był ja, to za takie coś można się sądzić co najwyżej o odszkodowanie.
— No proszę, nawet sprawdzałeś, co się stanie, jeśli się wyda — zauważył Sanghyun. — Dodajmy jeszcze do tego włamanie i podłożenie podsłuchu.
Joonki nie odzywał się przez dłuższą chwilę, wpatrując się w stojącego przed nim mężczyzną z rosnącym obrzydzeniem. Miał ochotę napluć mu w twarz albo uderzyć pięścią w szczękę, ale nie chciał zniżać się do jego poziomu. Poza tym to i tak niczego by mu nie dało. Z pewnością nie tego, czego potrzebował.
— Dlaczego to zrobiłeś? — spytał w końcu. Miał gulę w gardle, z czego zdał sobie sprawę, dopiero gdy się odezwał. Przełknął ją z trudem. — Hanjae tak dobrze sobie radził, a ty tak po prostu... Jeszcze dziś pójdę z tym do rektora.
CZYTASZ
BIBO
Storie d'amore[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...