miłej lektury, bibole! — wika
Joonki, radosny jak szczypiorek na wiosnę, krążył pod budynkiem Pracowni Daktyloskopii i Antropologii Sądowej, czekając na Hanjae, który miał stamtąd niedługo wyjść. Chłopak zdążył się już przyzwyczaić, że do godziny podanej przez crusha należy zawsze dodać przynajmniej piętnaście minut, ale że bardzo nie mógł doczekać się ich kolejnego spotkania, i tak zjawił się dużo przed czasem.
Zdołał ochłonąć po incydencie z oderwaną metką, choć gdy tylko sobie o tym przypominał, czuł maleńkie ukłucie w klatce piersiowej. Nie miał jednak serca powiedzieć czerwonowłosemu, że go to w jakiś sposób zasmuciło i że bluza bez metki znacznie straciła na wartości. Bądź co bądź — to była tylko metka. To znaczy... dla niego nie tylko, ale... Joonki zdecydował, że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Nawet jeśli to mleko było bardzo, ale to bardzo drogie.
Dwadzieścia minut po dwudziestej Hanjae wreszcie pojawił się na szczycie schodów, tym samym powodując szeroki uśmiech na twarzy wampira. Młodszy od razu mu pomachał (jakby jego fioletowa głowa nie zwracała wystarczającej uwagi...) i zaczekał, aż chłopak zejdzie ze schodów, by następnie przejąć od niego szmacianą torbę.
— Maseczka — przypomniał na przywitanie czerwonowłosy, zatrzymując się parę kroków przed nim. Dołączył do Joonkiego dopiero wtedy, gdy ten spełnił jego prośbę, wzdychając cierpiętniczo. Był przy nadziei, że tym razem obędzie się bez tego.
— Zmęczony?
— Właściwie to nie — odparł Hanjae, poprawiając kaptur białej bluzy, który trzymał na głowie. — Napiłbym się piwa. Idziesz ze mną?
Joonki zatrzymał się w pół kroku, mrugając tak prędko, jakby coś wpadło mu do oka. Zupełnie się tego nie spodziewał. W pierwszej chwili był pewien, że starszy po raz kolejny używa sarkazmu, jednak jego wyczekujące spojrzenie wskazywało na to, że faktycznie miał to na myśli.
— Ty mówisz serio? — zapytał wampir, marszcząc brwi. Jego mina wyrażała z kolei ogromne niedowierzanie. — Razem z krwią straciłeś piątą klepkę, tak?
— Jak nie chcesz, to nie — burknął Hanjae, wywracając oczyma. Zaczął iść dalej, dość żwawym krokiem.
— Oczywiście, że chcę! — odezwał się Joonki, dogoniwszy go kilka metrów dalej. — Po prostu... Naprawdę chcesz wyskoczyć ze mną na piwo? Z własnej, nieprzymuszonej woli?
— Dokładnie to powiedziałem.
— Ale ty mnie nawet nie lubisz.
— Tego już akurat nie powiedziałem — mruknął Hanjae, spuszczając wzrok na czubki swoich trampek. On w porównaniu do młodszego nie dbał o buty, które nosił, o czym świadczyły zszarzałe podeszwy i zbierający się w marszczeniach piasek.
CZYTASZ
BIBO
Romance[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...