38 «Twoja szyja pachnie jak Black Afgano»

2K 317 195
                                    

miłej lekturki, bibole! — wika

W dniu pogrzebu Joonki całkiem dobrze sobie radził

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W dniu pogrzebu Joonki całkiem dobrze sobie radził. Nie obyło się bez uronienia kilku łez, jednak na tym poprzestał, przytulając się do towarzyszącego mu Hanjae. Początkowo Hanjae chciał zostać w mieszkaniu — twierdził, że przecież nie jest członkiem rodziny i nawet nie poznał dziadka Joonkiego — ale ostatecznie został namówiony przez Arę, która wpadła do mieszkania, by wykąpać się i przebrać w czyste rzeczy.

Hanjae nie odstępował Joonkiego na krok, by bezustannie dodawać mu otuchy. Stawał z boku tylko wtedy, gdy wampir rozmawiał z którymś z członków rodziny albo gdy pocieszał pogrążoną w żałobie Minah.

Po wszystkim wrócili w czwórkę do mieszkania — Hanjae, Joonki oraz mamy wampira. Dopiero wtedy atmosfera zaczęła się przerzedzać, jakby przyduszający serca ciężar pozostał w sali żałobnej. Minah co prawda nadal nie była w nastroju na pogaduszki, ale Ara chętnie zagadywała Hanjae, pytając go o postępy w pracy magisterskiej.

— Hanjae niedługo będzie musiał przyjeżdżać na weekendy do Busan — oznajmił fioletowowłosy, dłubiąc łyżką w miseczce z ryżem, którego jeszcze nawet nie skosztował. Tak naprawdę nie jadł nic, odkąd napoił się krwią Hanjae zeszłej nocy. Od tego wydarzenia minęła już prawie doba, a on nie był w ogóle głodny.

— Och, naprawdę? — zaciekawiła się Ara. Gdy student przytaknął skinieniem głowy, spojrzała na swojego syna. — Rozumiem, że będziecie odwiedzać nas we dwójkę?

— Nie... do końca — mruknął Joonki, sięgając ręką do tyłu głowy. Zaczął drapać się w potylicę. — Hanjae wolałby zatrzymywać się w...

— W zasadzie chciałem zapytać, czy panie nie miałyby nic przeciwko, gdybym tutaj nocował — przerwał mu starszy, uśmiechając się z wyuczoną uprzejmością. — Kiki już mi to proponował, ale myślę, że stosowniej byłoby zapytać o to panie.

Ara wyglądała na lekko rozbawioną. Natychmiast pokręciła głową.

— Nie będzie najmniejszego problemu. Jesteś u nas zawsze mile widziany.

Joonki był wniebowzięty.

Jeszcze tej samej nocy musieli wracać do akademika — Hanjae zaczynał zajęcia z samego rana i chociaż twierdził, że może je opuścić, wampir wiedział, że mówi tak tylko ze względu na niego. W myślach zapewne już nieźle panikował.

— Przypominam ci, że nie chciałeś ominąć wykładów nawet wtedy, gdy leżałeś ostatnio w szpitalu — powiedział, robiąc kpiącą minę. Cmoknął językiem o podniebienie. — Wracamy.

Hanjae próbował przynajmniej udawać, że wcale go to nie ucieszyło, ale jego wargi same wyginały się w triumfalnym uśmieszku. Pożegnał się z mamami Joonkiego, dziękując im za gościnę (kiedy Ara niespodziewanie go przytuliła, omal nie zachłysnął się śliną), a potem dziarskim krokiem ruszył w stronę windy.

BIBOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz