47 «Jesteśmy jak klucze i breloczki»

2K 317 188
                                    

miłej lektury, bibole! — wika

Wypieki nie zdążyły opuścić policzków Hanjae nawet wtedy, gdy piętnaście minut później wrócili do pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wypieki nie zdążyły opuścić policzków Hanjae nawet wtedy, gdy piętnaście minut później wrócili do pokoju. Na szczęście Joonki nie zaczepiał go i już więcej nie pytał o wspomnianą listę fantazji — nieważne, czy takowa istniała, czy Hanjae wymyślił ją na haju. W każdym razie gdy już dotarli na miejsce, starszy udał się jako pierwszy do łazienki, a kiedy opuścił ją przebrany w piżamę i z wilgotnymi włosami, jego twarz nadal zdawała się lekko zarumieniona.

Zamiast podejść do wampira, który już zapraszał go w swoje ramiona, wyminął go i przykucnął przy lokum Gibona.

— Jak ci minął dzień? — spytał żółwia z wyraźnym zainteresowaniem w głosie. Sięgnął nawet do środka wiwarium, by poklepać zwierzę po karapaksie.

Joonki westchnął ostentacyjnie, zignorowany dla Gibona.

— W takim razie nie będę wam przeszkadzał i też skoczę do łazienki — wymamrotał. Nie wierzył jednak, że Hanjae w ogóle go słucha. Był wpatrzony w swojego żółwia, którego pytał, czy nie jest mu za gorąco. — Hyung? Mogę spać w samych bokserkach? Hyung?

— Mhm — mruknął Hanjae, machając ręką. — Idź, idź.

Uzyskawszy niezbyt satysfakcjonującą i niejasną odpowiedź, wampir powędrował do łazienki. W końcu doczekał się własnej półki z kosmetykami, które przyniósł do pokoju Hanjae razem z ubraniami. Mógł więc umyć włosy swoim szamponem, nałożyć na nie swoją maseczkę, użyć swojego peelingu... i przez to jak zwykle zasiedział się w łazience, znikając na dobrą godzinę.

Nie będąc pewnym, czy Hanjae faktycznie usłyszał jego pytanie i zgodził się, by spał w bokserkach, Joonki wyszedł ubrany w spodnie dresowe. Koszulki nie zakładał, a na ramiona miał narzucony ręcznik, by woda z fioletowych kosmyków nie kapała na jego nagą skórę.

— Już — przerwa na ziewnięcie — jestem.

Hanjae zmrużył oczy.

— Przecież pozwoliłem ci spać w bokserkach.

— Och... — mruknął zdezorientowany Joonki, chwytając za gumkę od dresów. — Myślałem, że rozmowa z Gibonem tak cię zaawansowała, że mnie nie słyszałeś.

— Chciałeś chyba powiedzieć „zaabsorbowała" — parsknął Hanjae.

Siedział teraz na łóżku, oparty plecami o stertę poduszek, i zerkał w wyświetlacz iPada, stukając w niego żwawo palcami. Pewnie grał. Sam ubrany był w krótkie, bawełniane spodenki, które odsłaniały jego posiniaczone nogi. T-shirt, który miał na sobie, był rozciągnięty przy kołnierzu, przez co odsłaniał znacznie więcej niż zwykle.

Joonki uśmiechnął się pod nosem, wpatrując się w swojego chłopaka z urzeczeniem wymalowanym na bladej buzi. Nieświadomie westchnął z zachwytu, a ocknął się, dopiero gdy znów zebrało się mu na ziewanie. Nie zdążył zakryć szeroko rozwartych ust dłonią.

BIBOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz