miłej lektury, bibole! — wika
Minjun miał wrażenie, że lada moment otworzy oczy, a wtedy też okaże się, że jego randka z Hoonem to tylko piękny sen, który przydarzył mu się w trakcie kilkuletniej śpiączki. Szczypał się więc raz za razem w dłoń, podążając za mężczyzną do odpowiedniego rzędu, który według informacji wydrukowanych na bilecie, miał znajdować się dosyć blisko sceny. Gdy mężczyźni zajęli już wyznaczone miejsca, młodszy nie wiedział, co ze sobą zrobić. Z nerwów rozbolał go brzuch.
Po tym, gdy Joonki i Hanjae w pośpiechu ulotnili się z budynku teatru, pseudowampir również miał pustkę w głowie, chyba nawet jeszcze większą niż teraz. Wpatrywał się w stojącego obok mężczyznę tak długo, aż ten zdecydował odezwać się jako pierwszy i przerwać gryzącą ciszę:
— Zakładam, że w takim razie resztę wieczoru musimy spędzić tylko we dwoje... oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko.
— Ależ skąd! — wystrzelił, kręcąc głową nieco zbyt energicznie, zupełnie jakby chciał strząsnąć z jej czubka jakiegoś włochatego pająka. — Jak już mamy bilety, to trzeba pójść, szkoda by... To znaczy, ja pierdolę, to zabrzmiało, jakbym chciał spędzić z tobą czas tylko przez wzgląd na bilety. To nie tak, słuchaj, może ci się wydawać, że jestem nieco...
— Chodźmy na drinka — zaproponował Hoon, przerywając mu, a tym samym ratując od wypaplania o kilku słów za dużo.
Minjun pokiwał głową, choć tym razem już nie tak energicznie, po czym ruszył za mężczyzną w stronę baru. Poprosił o coś mocnego, możliwie najmocniejszego, natomiast Hoon zdecydował się na bezalkoholową opcję — z uwagi na to, że prowadził. W międzyczasie oznajmił, że zapłaci za oba napoje.
Wciąż mieli jeszcze trochę czasu, więc stanęli przy jednym z wysokich stolików, aby porozmawiać przed spektaklem, o którym wiedzieli niewiele. W zasadzie tylko jak się nazywał, opisu nie przeczytali zaś wcale, uznawszy, że zrobią sobie niespodziankę.
Podczas picia swoich drinków rozmowa... nie kleiła się im ani trochę. Minjun cały czas sączył swój trunek, a gdy Hoon go o coś pytał, krztusił się i kasłał, próbując wykrzesać z siebie jakiekolwiek słowo. Jak już otwierał buzię, to rozkręcał się za bardzo i bombardował Hoona chaotycznym monologiem. Miał cichą nadzieję, że alkohol pomoże mu się zrelaksować, ale gdy wchodził już do sali teatralnej, doszedł do wniosku, że musiałby prawdopodobnie wlać do gardła co najmniej litr spirytusu. Wtedy co prawda by zemdlał, ale chociaż nie powiedziałby nic głupiego.
Starszy mężczyzna mimo wszystko podejmował kolejne próby nawiązania rozmowy.
— Lubisz teatr? — zapytał go szeptem, kiedy siedzieli już na swoich miejscach, czekając na rozpoczęcie przedstawienia.
— Szczerze mówiąc, pierwszy i ostatni raz byłem na jakimś spektaklu na wycieczce szkolnej w liceum, ale że przez całą drogę autobusem piliśmy piwa przelane do bidonów, odleciałem, jeszcze zanim rozsunęła się kurtyna. Potem się przebudziłem, a po scenie popierdalał jakiś typ w patriotycznej koszulce na rowerku dla trzylatka. Mówił, że jest synem Kim Jonguna, znaczy się, nie powiedział tego wprost, ale widać było, że jest jakiś jebnięty, więc można było się tego domyślić. Och... Znowu się rozgadałem i chyba nawet nie odpowiedziałem na twoje pytanie. Sorry.
CZYTASZ
BIBO
Romansa[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...