miłej lektury, bibole! — wika
Palce wampira stukały nerwowo o blat stołu, który wcześniej przetarł wilgotną chusteczką, sprzątając po poprzednich gościach akademickiej kafeterii. Żeby nie siedzieć z pustymi rękoma, kupił trójkątny kimbap z awokado i wegańskimi paluszkami krabowymi oraz buteleczkę truskawkowego mleka. Ostatecznie kimbapu w ogóle nie odwinął z folii, a w gwint mleka zabezpieczony sreberkiem wbił jedynie słomkę, której ani razu nie musnął ustami. Czuł, że nie byłby to dobry pomysł. Za bardzo się w tym momencie stresował i za bardzo bolał go brzuch, by przełknął cokolwiek.
Za namową Minjuna i w jego obecności skontaktował się z Donghwim, by poprosić go o krótką rozmowę. Umówili się więc w kafeterii umieszczonej na jednym z pięter ich wspólnego akademika. Joonki przyszedł odrobinę wcześniej, toteż gdy zajął miejsce, napisał do Donghwiego, by poinformować go, w której części lokalu siedzi.
Serce zaczęło bić jeszcze bardziej niespokojnie, gdy w końcu zauważył nadchodzącego z oddali kolegę. Wyprostował łopatki i zabrał rękę z blatu stołu, a następnie umieścił ją na swoim udzie. Z trudem przełknął ślinę, wydając przy tym głośny, świadczący o poddenerwowaniu dźwięk.
— Hej — rzucił na przywitanie Donghwi, siadając naprzeciwko niego. Po drodze kupił sobie długą rolkę niepociętego kimbapu, której kęs właśnie skosztował. — Napisałeś w dobrym momencie. Akurat miałem ochotę na jakąś szybką kolację. Więc...? Wyglądasz blado — zauważył, marszcząc brwi. — Coś się stało?
— Nie wiem — mruknął Joonki, po czym od razu potrząsnął głową. — To znaczy, uch, chciałem porozmawiać z tobą o ostatniej sobocie.
— Pojechałeś z Sanghyunem do szpitala i okazało się, że to było jednak wstrząśnienie mózgu?
— Nie, nie — westchnął już lekko sfrustrowany. Zaczerpnął jeszcze jeden głębszy wdech, by w końcu czym prędzej to siebie wyrzucić. — Pamiętasz, gdy mówiłeś mi, że mamrotałem do ciebie, że chcę pić, więc dałeś mi się napić?
Donghwi wyglądał na skonfundowanego. Powstrzymał się przed odgryzieniem kolejnego kawałka kimbapu i odsunął jedzenie od ust, które na chwilę zacisnął w wąską kreskę. Zmrużył też oczy, przyglądając się poczerwieniałemu Joonkiemu.
— No... Pamiętam. To nie było tak dawno temu, żebym zdążył zapomnieć — zauważył.
— Okej, prosto z mostu — wymamrotał do siebie fioletowowłosy, zanim zadał kolejne pytanie: — Dałeś mi się napić swojej krwi?
Oczy Donghwiego z dwóch przecinków zrobiły się okrągłe jak monety. Na jego twarzy odmalowało się wyraźne zszokowanie wymieszane z lekkim oburzeniem. Obejrzał się dookoła, jakby musiał skontrolować, jak cicho powinien mówić, po czym nachylił się w stronę drugiego wampira.
CZYTASZ
BIBO
Romance[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...