16 «W życiu nie chciałbym ci zrobić krzywdy»

1.4K 243 93
                                    

miłej lektury, bibole! — wika

Joonki, lekko mówiąc, nieco się załamał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Joonki, lekko mówiąc, nieco się załamał.

Nie pamiętał, kiedy ostatni raz miał tak paskudny humor, ale obiecał sobie, że tym razem nie będzie starał się zabiegać o kogoś, kto najzwyczajniej w świecie nie chciał mieć z nim nic do czynienia. Po części oczywiście rozumiał reakcję Hanjae — sam był w tamtym momencie niezwykle przerażony i mógł tylko domyślać się, jak bardzo bał się czerwonowłosy. Z drugiej strony... nawet nie dał mu się wytłumaczyć z czegokolwiek, a to było zdaniem Joonkiego doprawdy niesprawiedliwe.

O tym, że odpuści sobie tę zmierzającą donikąd relację, zdecydował dopiero kilka dni po feralnym zdarzeniu na przystanku autobusowym. Początkowo chciał porozmawiać z Hanjae i nawet wybierał się pod jego akademik, ale został w porę zatrzymany przez Sanghyuna, który nie mógł już dłużej patrzeć na nieszczęście przyjaciela. Musiał przemówić mu do rozsądku, aby wampir nie sparzył się po raz n-ty.

— Jeśli dalej będziesz za nim latał, a on znów cię odrzuci, poczujesz się jeszcze gorzej niż teraz — wytłumaczył mu, stanowczo odradzając kolejną próbę wkupienia się w łaski zołzy. — Olej go.

— Łatwo ci mówić — bąknął Joonki, ostatecznie jednak opadając na łóżko, z którego przed chwilą się poderwał. Przetarł twarz oburącz, wzdychając ciężko, po czym wywinął dolną wargę. Odkąd ostatni raz widział swojego crusha, zdążyły minąć już dwa dni. Dwa! Przez ten czas fioletowowłosy nie mógł zmusić się do zjedzenia czegokolwiek i chodził śnięty, sprawdzając raz za razem, czy Hanjae przypadkiem go już nie odblokował. Bez ustanku spotykał się jednak z rozczarowaniem. — Po prostu, no... Wkurza mnie, że nawet nie miałem szansy, aby się mu jakoś wytłumaczyć. Nie uważacie, że powinienem dostać przynajmniej pięć minut?

Sooah, która również była obecna w pomieszczeniu, odłożyła pustą butelkę po Coca-Coli na biurko i westchnęła teatralnie, zwracając uwagę przyjaciela.

— Zgadzam się z Sanghyunem — powiedziała sekundę później. Siedziała na krześle obrotowym, trzymając skrzyżowane w kostkach nogi na biurku. Była jednak na tyle uprzejma, by przed wejściem do pokoju wampira alergika zdjąć glany, więc teraz świeciła dziurawymi rajstopami. — Jakby... nie zrozum mnie źle, Kiki, ale myślę, że on po prostu na ciebie nie zasługuje. Inna sprawa, że jego choroba i twoja alergia nie za bardzo ze sobą współpracują. Spróbowaliście, ale nie wyszło, a dla niego to jest najwyraźniej za duży ciężar do udźwignięcia. No i jest w pizdę wredny, a to już samo w sobie powinno być dla ciebie red flag, nie uważasz?

— Czy to źle, jeśli powiem, że ja właściwie lubię, że on jest trochę wred...

— Kiki! — wciął się Sanghyun, kręcąc głową z wyraźną dezaprobatą. Odkąd podjął próbę przemówienia przyjacielowi do rozsądku, miał wrażenie, że ten tkwi w jakimś dziwacznym transie. — Zachowujesz się, jakby kleszcz ci mózg wyssał. Ogarnij się.

BIBOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz