miłej lektury, bibole! — wika
Ratownicy stwierdzili, że stan Joonkiego nie wymaga w żadnym wypadku hospitalizacji i że student nie wykazuje nawet najmniejszych objawów wstrząsu anafilaktycznego. Co prawda miał podwyższone ciśnienie, ale było ono spowodowane erekcją, której nie był w stanie zamaskować, natomiast wzwód sam w sobie nie tworzył przesłanek do tego, by Joonki został zabrany do szpitala.
Student czuł ogromne zażenowanie, marzył wręcz o tym, by zapaść się pod ziemię albo jak najszybciej stać się niewidzialnym. Na pytania ratowników odpowiadał zdawkowo, zasłaniając krocze dołem rozciągniętej koszulki, a wzrok miał spuszczony przez cały czas, niemal dociskał brodę do klatki piersiowej. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz był tak bardzo zawstydzony, jak teraz. Zaczerwienione uszy i policzki piekły go do tego stopnia, iż miał wrażenie, że lada moment ulegną roztopieniu.
Jeden z ratowników polecił mu, by wykonał jak najszybciej testy alergiczne, zwłaszcza jeśli nie robił ich w ciągu ostatnich kilku lat, ale to w zasadzie była jedyna forma pomocy, jaką uzyskał wampir. Niedługo później ratownicy opuścili pokój Hanjae, a wtedy niemal od razu w pomieszczeniu zapanowała gryząca cisza.
Starszy stał oparty o biurko i przyglądał się z udawanym zainteresowaniem czubkom swoich kapci, byle nie patrzeć na drugiego chłopaka. Joonki z kolei w końcu ruszył do łazienki, ale był sobą tak potwornie zażenowany, że nie potrafił nawet sobie zwalić, wiedząc, że czerwonowłosy znajduje się w pobliżu, za ścianą. Już wystarczająco się przed nim zbłaźnił. Opłukał więc tylko twarz pod lodowatą wodą, mocząc przy okazji długawe, fioletowe kosmyki, a potem, garbiąc się tak, by koszulka zwisała luźno z jego ciała i ukrywała utrzymującą się w dalszym ciągu, bolesną erekcję, powrócił do pokoju.
— Umm... Będę się już zbierał — wymamrotał, spoglądając wszędzie, byle nie na Hanjae. Widocznie obaj nie mieli odwagi, by złapać kontakt wzrokowy.
— Okej — odpowiedział cicho dwudziestoczterolatek.
Joonki stał jeszcze przez chwilę w miejscu, zębami oskubując wargi z naskórka. Kły wsunęły mu się w dziąsła dopiero niedawno, więc wciąż czuł mały dyskomfort, gdy ruszał ustami i chcąc nie chcąc drażnił opuchnięte miejsce. Kiedy uświadomił sobie, że starszy nie ma mu nic więcej do powiedzenia, założył buty i wyszedł pośpiesznie z pokoju, mamrocząc ciche „przepraszam".
Droga do sąsiedniego akademika, choć niedługa, była dla niego istną katorgą. Chłopak miał wrażenie, że cała krew, jaką miał w organizmie, spłynęła mu w to jedno, boleśnie nabrzmiałe miejsce. W pewnym momencie miał już nawet łzy w oczach, a kiedy wreszcie znalazł się w swoich czterech ścianach, nie miał siły, by dojść do łazienki, tylko od razu zsunął spodnie i bokserki z bioder, by wreszcie złapać się za prącie.
Co jest ze mną nie tak?! — krzyczał do siebie w myślach, onanizując się i drepcząc w głąb pokoju, co utrudniały mu znajdujące się wokół kostek spodnie i bielizna, które dodatkowo co sekundę przydeptywał. Gdyby ktoś wparował teraz do jego pokoju i zobaczył, co robi, wziąłby go za kompletnego pomyleńca.
CZYTASZ
BIBO
Romance[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...