22 «Płonne nadzieje Kikiego»

1.5K 245 69
                                    

miłej lektury, bibole! — wika

Ratownicy stwierdzili, że stan Joonkiego nie wymaga w żadnym wypadku hospitalizacji i że student nie wykazuje nawet najmniejszych objawów wstrząsu anafilaktycznego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ratownicy stwierdzili, że stan Joonkiego nie wymaga w żadnym wypadku hospitalizacji i że student nie wykazuje nawet najmniejszych objawów wstrząsu anafilaktycznego. Co prawda miał podwyższone ciśnienie, ale było ono spowodowane erekcją, której nie był w stanie zamaskować, natomiast wzwód sam w sobie nie tworzył przesłanek do tego, by Joonki został zabrany do szpitala.

Student czuł ogromne zażenowanie, marzył wręcz o tym, by zapaść się pod ziemię albo jak najszybciej stać się niewidzialnym. Na pytania ratowników odpowiadał zdawkowo, zasłaniając krocze dołem rozciągniętej koszulki, a wzrok miał spuszczony przez cały czas, niemal dociskał brodę do klatki piersiowej. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz był tak bardzo zawstydzony, jak teraz. Zaczerwienione uszy i policzki piekły go do tego stopnia, iż miał wrażenie, że lada moment ulegną roztopieniu.

Jeden z ratowników polecił mu, by wykonał jak najszybciej testy alergiczne, zwłaszcza jeśli nie robił ich w ciągu ostatnich kilku lat, ale to w zasadzie była jedyna forma pomocy, jaką uzyskał wampir. Niedługo później ratownicy opuścili pokój Hanjae, a wtedy niemal od razu w pomieszczeniu zapanowała gryząca cisza.

Starszy stał oparty o biurko i przyglądał się z udawanym zainteresowaniem czubkom swoich kapci, byle nie patrzeć na drugiego chłopaka. Joonki z kolei w końcu ruszył do łazienki, ale był sobą tak potwornie zażenowany, że nie potrafił nawet sobie zwalić, wiedząc, że czerwonowłosy znajduje się w pobliżu, za ścianą. Już wystarczająco się przed nim zbłaźnił. Opłukał więc tylko twarz pod lodowatą wodą, mocząc przy okazji długawe, fioletowe kosmyki, a potem, garbiąc się tak, by koszulka zwisała luźno z jego ciała i ukrywała utrzymującą się w dalszym ciągu, bolesną erekcję, powrócił do pokoju.

— Umm... Będę się już zbierał — wymamrotał, spoglądając wszędzie, byle nie na Hanjae. Widocznie obaj nie mieli odwagi, by złapać kontakt wzrokowy.

— Okej — odpowiedział cicho dwudziestoczterolatek.

Joonki stał jeszcze przez chwilę w miejscu, zębami oskubując wargi z naskórka. Kły wsunęły mu się w dziąsła dopiero niedawno, więc wciąż czuł mały dyskomfort, gdy ruszał ustami i chcąc nie chcąc drażnił opuchnięte miejsce. Kiedy uświadomił sobie, że starszy nie ma mu nic więcej do powiedzenia, założył buty i wyszedł pośpiesznie z pokoju, mamrocząc ciche „przepraszam".

Droga do sąsiedniego akademika, choć niedługa, była dla niego istną katorgą. Chłopak miał wrażenie, że cała krew, jaką miał w organizmie, spłynęła mu w to jedno, boleśnie nabrzmiałe miejsce. W pewnym momencie miał już nawet łzy w oczach, a kiedy wreszcie znalazł się w swoich czterech ścianach, nie miał siły, by dojść do łazienki, tylko od razu zsunął spodnie i bokserki z bioder, by wreszcie złapać się za prącie.

Co jest ze mną nie tak?! — krzyczał do siebie w myślach, onanizując się i drepcząc w głąb pokoju, co utrudniały mu znajdujące się wokół kostek spodnie i bielizna, które dodatkowo co sekundę przydeptywał. Gdyby ktoś wparował teraz do jego pokoju i zobaczył, co robi, wziąłby go za kompletnego pomyleńca.

BIBOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz