CHAPTER 14

211 18 2
                                    

Nadszedł dzień bitwy, ja już dawno byłem na miejscu jej rozpoczęcia. Widziałem sporo nowych twarzy, które będą patrzyły na to wszystko co się za kilka minut wydarzy. Słyszałem różne historie na temat niektórych tutaj osób. Szczególnie o braciach Haitani, którzy wspólnie są niby "niepokonani" i że potrafią we dwójkę zmiażdżyć jeden cały gang. Uważam, że ich siła nie bierze się z tego, że są zajebiście wyszkoleni do walk. Tylko dlatego, że ufają sobie nawzajem i nie muszą się stresować, że jak któryś z nich się odwróci to odrazu dostanie łopatą w łeb. Bo drugi nie patrzył, co się dzieje wokół. Ale fakt, umiejętności też robią swoje. Kisaki gdzieś się szlaja i dobrze, bo nie chce go widzieć na oczy. Chifuyu i Takemitchy......coś tam gadają o ludziach jacy tu są. Czysta "przyjemność" tu być.

Skupiłem się na innych, a sam jestem w centrum uwagi. Cholera, jak ja tego nie lubię. Te podstępne spojrzenia a następnie odwrócenie głowy, żeby obrobić mi dupe do kolegi/koleżanki obok. Chociaż nadal patrzy na mnie. Tak to wnerwia....
Ale nie mogę dać im kolejnego powodu do plotek na mój temat.
Więc siedzę na kompletnie styranym przez los aucie, który ledwo trzyma się na tych zniszczonych, metalowych rzeczach jak taki grzyb kapuśniak. Wziąłem jakiś metalowy drut i zacząłem rysować jakieś dziwne rzeczy na piasku z nudów. Miał wyjść smok a wyszedł słoń, który jest trawiony przez baobaba. Głownie dlatego, że moje ręce od rana są sztywne z nie wiadomych przyczyn. Nie zmieniając położenia mojej głowy, spojrzałem spod byka na braci Haitani, ponieważ czułem ich wzrok na sobie. Patrzą i dyskutują nie wiadomo o czym, wyglądają trochę jak mój stary który wyzywa piłkarzy podczas meczu. Mój wzrok powrócił z powrotem na ziemie i rozmazałem nogą mój rysunek Picassa, żeby wstać z pozycji siedzącej. Poszedłem rozprostować nogi i przy okazji poobczajać to miejsce i ludzi. Valhalia była już na miejscu, moją uwagę przykuł jeden tajemniczy typek z czarną maską na twarzy. Miał także bluzę w tym samym kolorze i złowrogie spojrzenie, podoba mi się ono. Odwróciłem wzrok od niego bo jeszcze pomyśli, że go tak naprawdę obczajam. W sumie to żadna różnica. Chciałem zerknąć ostatni raz, ale wtedy poczułem silny chwyt na moim ramieniu. Skupiłem się na ręce, żeby spróbować dzięki niej rozpoznać, kim ta osoba jest. Przypomniałem sobie w tej chwili, mocny uścisk dłoni chłopaka o czarnych włosach z żółtymi pasmami. Ten chwyt jest prawie taki sam, czyżby to był Kazutora?

Odwróciłem moje ciało w stronę figury a następnie było już wiadome, że to ta osoba o której myślałem sekundę temu. Chłopak zdjął swoją rękę z mojego ramienia i pokazał mi swój uśmiech. Natomiast ja patrzyłem na niego z pytającym wyrazem twarzy. Jakby... nadal nie wiem dlaczego pokazuje w moim otoczeniu tyle siły. Nie jest agresywny w stosunku do mnie tak całkowicie, ale czuć w powietrzu i szczególnie na skórze, że coś mu we mnie nie pasuje. Tylko co?
Może to z powodu tego, że należę do mafii bo nie pasuje mu jej postępowanie. Nie......to nie to, gdyby tak było już dawno leżałbym w rowie bo ktoś zleciłby ludziom zabicie mnie, albo coś w ten deseń.
- Wiesz, ucieszyłem się kiedy Baji powiedział o twojej obecności podczas bitwy.- powiedział nastolatek przede mną, który nie odrywał ode mnie wzroku. Powiem szczerze, że miałem ochotę zapytać kto siedzi daleko z tyłu za mną. Ale nie chciałem wyjść na jakiegoś stalkera.
- Tak, swoją drogą. To na co się wcześniej patrzyłeś?- zapytał zaglądając na tyły przez moje ramie.
- Co cię to obchodzi? Już nawet na kwiatka patrzeć nie można!- udawałem oburzonego a chłopak spojrzał na mnie z zdziwioną miną. Następnie udałem się w stronę gdzie stało Toman.

Zawsze jak się nudzę, próbuje znaleźć kogoś kto ma ciekawe spojrzenie. Nie wiem dlaczego, ale to taki sposób u mnie na zbicie nudy. Trochę przypał, że dałem się złapać, szczególnie temu całemu Kazutora Hanemiya. Nawet nie ma takiej opcji, że połknął moją ściemę z kwiatkiem. Tak właściwie, to czemu wyskoczyłem akurat z kwiatem?

Tokyo Revengers x male ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz