SHION'S POV:
Po kilku godzinach bawienia się z kotem Chifuyu, postanowiłem opuścić jego mieszkanie. Na zewnątrz pomału robiło się ciemno, a mój telefon sprawiał wrażenie, że zaraz wybuchnie od ilości powiadomień. Sprawdzę to kiedy wrócę do mieszkania, nie chce się niepotrzebnie wkurzać. Tym bardziej kiedy czuje, że ktoś za mną chodzi w ukryciu.
Nie będę się rozglądać bo to wzbudzi podejrzenia, że czuje obecność tego kogoś. Chociaż trochę mnie kusi aby zobaczyć, co się stanie jak to zrobię. Może tylko zerknę?...... nie, nie mogę. To znaczy, nie powinienem ale czy to oznacza, że nie mogę?
Dobra, dosyć tego. Idę normalnie, bez patrzenia się w tył.Muszę zmienić kierunek do którego zmierzam. Jeśli jakiś nieznajomy faktycznie mnie śledzi, jestem zmuszony to zrobić.
Udałem się w stronę placu zabaw, żeby poczekać aż zajdzie słońce do końca. Wtedy moja szansa na ucieczkę będzie większa, mam czarne ubrania i włosy, więc łatwo jest stracić mnie z oczu. Doczekałem się zmroku, to był ten moment na szybką ucieczkę. Starałem się iść szybszym krokiem ale tak, żeby nie zauważyli zmiany w moim sposobie chodzenia. Im bliżej byłem mojego mieszkania, tym czułem większą obecność. Nagle przypomniało mi się o alejce, która prowadziła szybciej do celu. Ale jest tam ciasno i ciemno, szansa na sukces wynosi 50%. No cóż, co mam do stracenia?
Poza tym... kocham ryzyko.Wbiegłem do tej alejki na pełnej parze, zrobiłem szybki zakręt w prawo a potem schowałem się za kartonami, które znajdowały się w zgłębieniu pomiędzy blokami. Wstrzymałem oddech i wsłuchiwałem się czy ktoś za mną nie biegnął. Nic nie usłyszałem, kiedy chciałem już psychicznie wyjść zza kartonów, zatrzymały mnie dźwięki butów uderzające o wilgotny beton. Ten ktoś zatrzymał się na chwilę a potem pobiegł w zupełnie przeciwną stronę, czyli w lewo.
Jasna cholera, naprawdę ktoś mnie śledził. Przez pewien moment myślałem, że straciłem zmysły już do końca. Ale jak widać miałem rację co do tego nieznajomego. Odczekałem jeszcze chwilę, a następnie udałem się już tym razem w odpowiednim kierunku.
Trafiłem do mieszkania bezpiecznie i bez żadnego pasażera na gapę. Spojrzałem na powiadomienia w telefonie, które były od Takemitchi'ego.
"Shion nie wychodź nigdzie dzisiaj z domu, okej?", "Błagam, powiedz mi, że jesteś w mieszkaniu". O co mu chodzi? Trochę się spóźnił, bo już zdążyłem to zrobić. Pewnie sobie jaja robi ze mnie, gówniarz jeden!
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
...
.
.
.
.Chifuyu poprosił mnie, abym towarzyszył mu podczas spotkania z Bajim. Nie wiem dlaczego, ale niech im będzie.
- Tak, wiem jak dużo razy to już powiedziałem ale.- zrobiłem na chwilę pauzę a następnie kontynuowałem.
- Do czego ja wam jestem ciągle potrzebny, skoro cały czas stoję w miejscu bez ruchu i krytykuje wasz każdy argument lub zachowanie?- czekałem na odpowiedź aż w końcu Chifuyu przerwał ciszę.
- Auć, myślałem, że lubisz pomagać słabszym.- powiedział blondyn o zielonych oczach z drażniącym tonem głosu.
- O ty szmaciarzu...- skomentowałem pod nosem bo zrozumiałem, że ma rację. Zobaczyłem Baji'ego opartego o barierę mostu. Chifuyu mówił coś, że jego przyjaciel który spuścił mu lanie, robi to wszystko bo ma jakiś plan. Plan dotyczący Kisakiego i jego perfekcyjnego wydupienia z gangu.
- A tego nowicjusza, po co tutaj przytargaliście? Jeśli chce dostać po ryju to wystarczyło odrazu powiedzieć.- nagły głos bruneta przerwał moje marzenia o pomachaniu na pożegnanie okularnikowi, który opuszcza Toman. Niestety tylko w mojej głowie.
- Hę?- Nie mogłem powstrzymać dźwięku zdziwienia.
- Nie "Hęjuj" mi tu, tylko uważaj. Po coś tutaj jesteś, chyba.- odpowiedział Baji z wkurzonym wyrazem twarzy. On chyba nie myśli, że ja się go boję, prawda? Bo jeśli tak to uduszę się ze śmiechu.
- Połamania nóg podczas bitwy Baji. Jeśli nie zrobisz tego sam, to ci w tym pomogę. Teraz idź, przekaż swoim nowym "właścicielom", że będę walczyć przeciwko wam tak samo jak 3 sierpnia. Lecz tym razem od samego początku jej rozpoczęcia.- powiedziałem a następnie odwróciłem się w stronę skąd przyszliśmy. Nie miałem zamiaru go przestraszyć. Chciałem tylko poinformować, że nie będę się temu wszystkiemu przyglądać.Skoro nie mogę uciec od walk, to co ja się będę im sprzeciwiać?
Pora pokazać tym słabeuszom, co potrafię. Mam dosyć tej zniewagi jaką otrzymuje, za każdym możliwym razem od młodszych ode mnie i tych, którzy gówno w życiu doświadczyli._____________________
Z góry przepraszam, że ten chapter jest taki krótki ale jestem bardzo chorowity i znowu mnie jakiś wirus strzelił. 🥲Mam nadzieje, że wasze Święta mijają spokojnie!
Miłego dnia/nocy
CZYTASZ
Tokyo Revengers x male oc
Fiksi PenggemarW tej opowieści 17-latek o imieniu Shion Haimare, który urodził się w bardzo znanej rodzinie mafii pod tytułem "Czarne Czaszki" zostaję przeniesiony do szkoły, gdzie znajduje się jego przyjaciel. Chłopak pomimo tego, że wychował się w otoczeniu mord...