CHAPTER 23

157 15 6
                                    

Chciałem już iść jak najdalej od tego manipulanta i żywego zombiaka. Ale musiałem jeszcze na chwilę tutaj zostać, aby dopilnować porządku. Chifuyu nienawidzi Kisaki'ego ze względu na to, że Baji przez niego wąchałby kwiatki od spodu. A ja pluje mu na głowę ze względu na to, że cały ten czas leci w chuja. Chifuyu umiał to zauważyć, ale tylko dzięki Bajiemu, Takemitchy wiedział od początku tak samo jak ja. To gdzie reszta paprotek?
Może jak Kisaki dosłownie im twarz ogniem pogłaska, to wtedy może się skuszą na współpracę z nami.

- Macie odpowiedź dla mnie?- zapytał Kisaki jak zwykle skupiony, nie wiadomo na czym. Spodziewałem się, to znaczy miałem NADZIEJE, że odmówią.
- Będziemy razem pracować do końca świąt!- odpowiedział Takemitchy, omal mi głowa nie wybuchła. Koleś pobił wszystkie błędy świata.
- Dobry wybór. To mi pomoże.- chłopak z okularami wydawał się "radosny" z tej decyzji jaką ONI podjęli, bo ja się na to nie zgodzę.
- Chcemy tylko ochronić Hakkai'ego, nie chcemy się z wami zaprzyjaźnić.- zaznaczył Chifuyu. Wtedy czterooki spojrzał w moją stronę, ponieważ stałem jak zawsze gdzieś dalej od nich wszystkich.
- Shion. A jaka jest twoja decyzja?- zapytał.
- Choćby mnie prądem jebali, nie zgodzę się z tobą pracować.- odpowiedziałem robiąc chwilową przerwę od tego, co zaraz będę mówił. Widziałem, że wszyscy byli zaskoczeni bo myśleli, że się zgodzę. Kisaki zacisnął lekko pięść. Przygryzł prawie niewidocznie wargę. Nie przestawał na mnie patrzeć wkurzonym i zdziwionym wzrokiem.
- Pomagam tym dwum blondynkom. Reszta czyli ty i ten przylepny zombiak, nie wchodzicie w mój skład.- wskazałem palcem na obu wspomnianych chłopaków. Następnie schyliłem się do wzrostu człowieka przede mną, abym był na wysokości jego oczu. Trochę go to zaskoczyło. Ale nie wiem, dlaczego się zarumienił.
- Także pamiętaj, jestem i będę w waszym towarzystwie tylko z tego powodu.- zaznaczyłem patrząc się w jego oczy obojętnie i poważnie. Następnie poklepałem go ręką po głowie dla lepszego efektu. Wróciłem do normalnej postawy i wyskoczyłem na krawędź mostu, żeby usiąść wygodniej. Jedna noga zgięta do mojej klatki piersiowej, a druga pozostała na swoim miejscu. Po czasie inni dołączyli tylko, że oni byli oparci o nią. Rękę sobie potem utnę.....
- Nie mogę znieść waszej dwójki.- marudził ciężko Chifuyu.
- Jak się nazwjemy? Hanmas albo kill-'em all?- zapytał wysoki nastolatek częściowo patrząc na mnie.
- Proponuję: "Zemsta, pomsty i cierpienia.", albo "Chłopaki spod mostu".- zażartowałem sarkastycznie, znudzony i poirytowany tym, że w ogóle na to oni się zgodzili. Wydałem zaskoczony dźwięk kiedy poczułem, że ktoś się do mnie klei. Hanma.
- Aw~ kocham twoje poczucie humoru, Shion! Oboje jesteśmy siebie warci!- powiedział wtulając się bardziej w moją szyje. Miałem ochotę skoczyć z tego mostu i przepłynąć połowę Japonii, aby uwolnić się od tego typa. Znając moje szczęście zapewne rekin, by mnie wpierdolił po drodze.
- Kisaki. Możesz poskromić swojego psa?- zapytałem nie odrywając wzroku od wody. Chłopak spojrzał na mnie pytająco, potem popatrzył się na Hanme. Jego mina wyglądała bardzo agresywnie. Podszedł do nas i oderwał wyższego ode mnie, szepcząc mu coś do ucha. Hanma po tym zdarzeniu wydawał się być zmartwiony i nerwowy. Pewnie został zbluzgany na czym świat stoi, bo zrujnowałby swoim zachowaniem, jakże i "chytry" plan Kisak'iego.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Następnego dnia przypomniało mi się, że miałem zostać chwilowym nauczycielem Bajiego. Nie pytałem się o jego adres, ponieważ znam go bardzo dobrze. Musiałem go nieść przez cały czas kiedy Chifuyu pokazywał mi, gdzie jest jego chata. Nawet musiałem się tłumaczyć jego matce, dlaczego odpłynął na moich plecach. Propo jego mamy, mam nadzieję, że powiedział jej o moim przyjściu. Będzie to bardzo niezręczne, jeśli okaże się inaczej.

Znajdowałem się już przed drzwiami mieszkania, zapukałem a drzwi otworzył mi wspomniany przeze mnie chłopak.
- Siema! Czyli jednak mnie nie wystawiłeś.- przywitał się ze mną i zaprosił mnie do środka. Zdjąłem buty, żeby nie było. Następnie udałem się razem z nim do jego pokoju.
- Dobra, zaczynamy rozpierduchę. A więc, jaki to dział? Tematy?- zapytałem siadając obok niego przy biurku, przeglądając jego podręcznik.
- Reakcje chemiczne. Czy co to, kurwa, jest. Jakaś reakcja redoks, reakcja redoks dysproporcjonowania.- odpowiedział długowłosy nastolatek, mruknąłem pozytywnie pomału sobie przypominając, o co w tym chodzi.
- Damy sobie radę, bo pamiętam to. Ale garnek mogłeś przyszykować.- powiedziałem spoglądając na jego twarz. Podniosłem jedną brew do góry, kiedy zobaczyłem okulary na jego twarzy. Chłopak zauważył, że go obserwuje i "zapytał" mnie dlaczego się na niego lampie.
- Na co ci okulary.-
- Dodają mi inteligencji!-
- Gdyby "dodawały", to byśmy tutaj nie siedzieli razem, wkuwając ci cały dział do głowy.-
- Przestań, zamknij ryj!-
- Chuj w kawie z twoją wiedzą.- nasze wygłupy trwały przez trzy minuty, aż w końcu postanowiłem je przerwać, musimy brać się do roboty.

Tokyo Revengers x male ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz