CHAPTER 33

84 11 1
                                    

No, dobra....akcja "jak wydostać się z piwnicy" rozpoczęta!
Chociaż mogłem ją nazwać dokładniej....

Postanowiłem, że nie ma co obmyślać planu typu idealnego analityka. Trochę jest to dziwne, ponieważ należę do tego grona i poraz pierwszy nie mam zbytnio poważnego planu. Ale tu nie ma co myśleć. Trzeba działać, bo się tutaj zestarzeje!
Normalnie powstanie tutaj dom starców w tej piwnicy jeśli tu zostanę!

- Zaraz, zgasną światła....- powiedziałem w myślach czekając aż nadejdzie ta chwila, po kilku minutach tak i się stało. Uśmiechnąłem się chytro i wziąłem z całej mocy ręce do góry, które były przywiązane łańcuchem. Trochę to trwało, w końcu to żelazo. Ale ku memu zdziwieniu, zdołałem spowodować że łańcuch pękł.
Wtedy to była kwestia sekundy, aż uwolniłem się z reszty łańcuchów. Wstałem na zdrętwiałych nogach od tego, jak długo nie byłem w aktywnym ruchu. Wtedy podbiegłem do drzwi przede mną, mając kompletnie w nosie czy ktoś usłyszy moje kroki. Jestem w bardzo zdesperowanym stanie, aby stąd jak najszybciej uciec, że nawet nie zwracam na to uwagi jak głośny teraz jestem.
Oczywiście drzwi były zamknięte, też na łańcuch z drugiej strony. Więc pozostało mi je wyważyć z nawiasu.
Nie chciało mi się odchodzić kilka kroków do tyłu, więc uderzyłem drzwi z buta w pozycji w jakiej byłem wcześniej. Drzwi upadły na kafelki, robiąc głośny hałas. Na korytarzu było nadal światło, po lewej stronie były schody a na drugiej kolejne wrota. Kiedy usłyszałem krzyki i dźwięk wielu butów biegnących w moją stronę. Odrazu pobiegłem w przeciwną.

Dobiegając do wyjścia zamknąłem się po drugiej stronie i pobiegłem dalej, zostawiając wszystkich w innym pomieszczeniu. Rozejrzałem się i zobaczyłem kolejne schody prowadzące tylko i wyłącznie na górę. Więc tam i pobiegłem.
Zanim się zorientowałem już dawno byłem na górze.....apartamentowca.
- Nosz, szlag by to wszystko trafił!- patrzyłem na różne budynki, szukając tego jednego do zaskoczenia. Po minucie znalazłem taki, który ma idealną podstawę na którą wyląduje wręcz perfekcyjnie, bez żadnego urazu.
Odliczyłem dziesięć kroków do tyłu, a następnie rozbieglem się i poleciałem na chwilę w powietrze. Adrenalina podskoczyła mi na wysoki poziom, mój oddech na chwilę się zatrzymał a wiatr dodawał pięknego klimatu do tej sytuacji. Moje buty dotknęły podłoża dachu budynku, czułem się jakbym wyszedł z celi na wolność. Bo tak było. Jestem w końcu wolny od tych pajaców!!
Uderzyłem pięścią w powietrze pokazując moją radość, miałem ochotę śmiać się z ich nędznej obrony.

Jakby czy oni serio byli, aż tak pewni że im nie ucieknę?
Powiem szczerze, że jestem bardzo zdziwiony. Ponieważ nawet ja, myślałem że nie dam rady tego zrobić. Ale jak widać, nie doceniam siebie i swojej siły.

Spojrzałem na swoje ręce, aby zobaczyć ślady i małe niedokrwienia w żyłach przez to, jak mocno byłem przywiązany do krzesła. Otarłem moje dłonie w miejscach gdzie moja skóra miała drobne rany, a następnie spojrzałem na dół. Nadal jestem na wysokim dachu, z którego muszę zejść na ziemię. Ale i tak jest lepszy ten budynek, niż tamten.
Moje oczy zauważyły metalową rurę, która może mnie zaprowadzić na niższy blok mieszkalny. Jeśli oczywiście, uda mi się na niej utrzymać. Nie wiem jak bardzo jest ona stabilna. Wygląda na wystarczająco....ale zaraz to sprawdzę.
Zrobiłem to, co pomyślałem w głowie. Złapałem się mocno za metal sprawdzając w ten sposób jego wytrzymałość. Mam spore jak na razie szczęście......co jest w cholere dziwne. Zaraz coś spieprzę!

Powoli po niej zjechałem i odepchnąłem się od niej nogami, aby polecieć dalej. Omal przez to nie spadłem na ulicę, która jest kilkanaście metrów pode mną. W ostatniej chwili chwyciłem rękoma krawędzi dachu i podsadziłem siebie do góry własnym ciałem. Odetchnąłem z ulgą.
Jeszcze moment, a zostałbym barszczem z wystającymi uszkami!
Jestem coraz bliżej zejścia na dół. Dosłownie dzielą mnie od niego jeszcze z dwa budynki.
- A może tak.....nie. To zły pomysł.  Chociaż?....- powiedziałem nie pewnie planując odrazu zeskoczyć na ostatni dach. Istnieje możliwość, że połamie sobie nogi jeśli nieodpowiednio upadnę.
Dobra, dobra.
Teraz, albo nigdy stąd nie wyjdę i zamieszkam na dachu gdzieś na totalnym zadupiu, jak totalny zjeb i dzikus!

Tokyo Revengers x male ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz