Zobaczyłem budynek, wiedziałem co w nim jest. Normalnie chciałem wziąść baniak z paliwem i podpalić to siedlisko, za ich "sprawiedliwość" podczas walki. Zapalniczkę mam.....ale, cholera benzyny nie mam....No chyba, że odkręce baniak jednego z motorów i wyleje na tą budę. Tenjiku, nie jest małym gangiem. "Toksyczne Żmije" chyba także.
- .....Jakie, kurwa, Toksyczne Żmije?- powiedziałem pod nosem, nie zważając na to jak głośny jest mój głos. Przecież nie ma takiego gangu jak "Toksyczne Żmije", więc dlaczego powiedziałem tą nazwę? Nawet nie zauważyłem w pierwszej chwili, że o tym pomyślałem!?
Może miałem co innego na myśli, i poprostu przestawiłem jakieś literki.....Zacząłem rozmyślać nad tym, o czym pomyślałem. Czasami moje myśli i sny, zaniepokajają mnie. Zupełnie jakby przez chwilę ktoś przejął kontrolę nad moim umysłem, pozostawiając mnie zagubionego....
Ja naprawdę nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Może jeśli usiądę kiedyś we wolnej chwili nad tym, to coś wymyślę. Jakieś racjonalne i prawdopodobne wyjaśnienie.
Teraz muszę się skupić na Tenjiku. Czerwone skurwysyny chcą coś od Toman, ale gdyby chcieli tylko czegoś od tego gangu. To, przecież zostawiliby mnie w spokoju.
Podejrzewam, że chodzi tutaj o dawne konflikty, spowodowane jakimiś wydarzeniami w przeszłości. O ile dobrze pamiętam to jednym z liderów Tenjiku jest nijaki Izana Kurokawa. Pamiętam go, nie wiem dokładnie kiedy i jak go kiedyś spotkałem. Ale jest spokrewniony z rodziną Sano, może pamiętam go przez to, że byłem większość czasu razem z Schinichiro. No i Kisaki......zajebie tego szczyla.
- Jesteś pewien, że dasz radę?- spojrzałem w stronę Chifuyu, mój wzrok mówił sam za siebie. Skoro przeżyłem tyle rzeczy, żyjąc tylko 17 lat. To nic mnie raczej nie zaskoczy.
- Przypominam, że to JA jestem waszym obrońcą. Walka jest moim obowiązkiem od początku mojego życia, więc nic mnie już nie zdziwi.- odpowiedziałem idąc zaraz za Nahoya Kawata w stronę bazy.
- Odsuń się.- odepchnąłem lekko zdziwionego chłopak na bok, zatrzymując się chwilę przed drzwiami od ich kryjówki. Sekundę po tym, wyważyłem drzwi z nawiasu moim kopniakiem. Byłem za bardzo agresywnie nastawiony do tych ścierw.Młodsi za mną weszli po chwili za mną, ignorowałem spojrzenia jakie dostawałem od nieznajomych.
- Więc, się zjawiliście.- usłyszałem jak koleś z poważną blizną na twarzy, odezwał się do nas.
- Ile ich tu jest?- zapytał zaskoczony blondyn podróżujący w czasie. Nie jestem dobry z matmy, ale chyba widać że jest ich 100, prawda?
Usłyszałem jak chłopak dalej potwierdził moje obliczenia. Kurde, może jednak jestem dobry z tej matematyki.
- Spokojnie, Shion! Nie będziecie walczyć 100 na 4, to byłoby trochę niesprawiedliwe, nie?- Kiedy usłyszałem, że nieznajomy powiedział coś do mnie. Odrazu skupiłem całą uwagę na nim, chociaż nie do końca.
- A od kiedy niby jesteśmy na "Ty". Dla ciebie jestem Shion Haimare albo skurwielem, jak wolisz. Nic poza tym.- odpowiedziałem zimnym tonem, mając złowrogi zwrok na jego osobie.Za kogo on się uważa?
Chłopak z blizną na pół twarzy, złapał chwilowo dziwną dla mnie minę. Nie wiedziałem, o co w niej chodzi. Wyglądało to tak, jakbym go uraził. W co wątpię, w końcu jest delikwentem. Nie raz słyszał takie odzywki w jego stronę.
Wtedy Nahoya wystąpił na środek, przedstawił się i przygotował się do zadania ataku. Nieznajomy też się przedstawił jako "Silny Król Tenjiku, Kakucho."
Nazwa "Silny król" trochę ciągnie pałe, ale pomijam to.
Smiley, muszę przyznać, że jest dobry w walce. Kakucho też, ale zapewne zaraz padnie on na ryj. Obstawiam, że Nahoya podskoczy i kopnie go w twarz. Przez fakt, że przeciwnik dostał wcześniej w szczękę.- Czyli miałem rację.- powiedziałem pod nosem cicho, wręcz niesłyszalnie. Rudowłosy/brzoskwiniowo włosy zrobił dokładnie to o czym mówiłem.
- To prawda, że jesteś silny, Kakucho. Silny król, huh?- drażnił chłopaka leżącego na ziemi, Smiley. Mając na twarzy, jak zawsze wielki uśmiech.
Inni zaczęli się zbierać do Tokyo, pozostawiając mnie samego razem z Takemitchim i tym typem.
- KAKU!?- krzyknął blondyn patrząc na chłopaka dalej. Jaki "Kaku"?
- W końcu mnie pamiętasz, Głupi-michi.- odpowiedział chłopak z chytrym uśmiechem na twarzy. Wole przyglądać się tej sytuacji, najwyżej będę stał tutaj bez celu.
- 2 rok podstawówki, prawda?-
- Kaku....pamiętam! Tak! To było w drugiej klasie podstawówki, gdy zmieniłem szkołę!.... Dobrze sobie radzisz? Trochę to zabawne, że pytam się ciebie o to widząc cię w takim stanie.-
- Mamy wiele do dyskusji.-
- Huh?-
- Przegrałem celowo!-
- Kłamca!-
- Huh!? Mówię prawdę! Jestem niezwykle silny, wiesz!?-
- Tak, tak-
Patrzyłem na nich z skrzywionym wyrazem twarzy, który mówił jedno.
"O chuj tu chodzi?"
Nagle te dwa gnomy znają się, a Takemitchy przypomniał sobie o nim już jak dostał wpierdol. Ten dopiero ma wyczucie czasu.
- Byłeś moim bohaterem. Liderem Tenjiku jest Izana Kurokawa, który teraz jest moim bohaterem. I to jemu dedykuje swoje życie!- krzyknął poważnie Kakucho, patrząc na nas złowrogo.
- Więc podsumowując....jesteśmy teraz wrogami. Dlatego proszę cię.....abyś pomógł Kurokawarze Izanie!-
- Kaku-chan.....co masz na myśli "Uratuj Izanę Kurokawę"?-
- Takemitchy.....naprawdę nie rozumiem tego konfliktu....ten skurwiel Kisaki kontroluje Izane!- wtedy wtrąciłem się do ich dyskusji.
- Czy wy na serio jesteście tacy, kurwa, tępi? Ja na przykład wyczułem jego fałszywy ryj od samego początku, ponieważ mam styczność z takimi osobami na codzień.- skomentowałem zawiedzony ich postawą, czy ja muszę myśleć za wszystkich w tym śmiesznym Tokyo? Mam wrażenie, że oni w ogóle nie wiedzą o co chodzi w manipulacji. Albo, że w ogóle takie coś istnieje.
- Heh....Shion, jak zwykle z tym samym sarkazmem i pogardą w głosie.- powiedział Kakucho uśmiechając się lekko w moją stronę. Co to znaczy "jak zwykle"? Ja go znam? Dziwne.....pamiętam tylko Izanę.
- Nadal mnie nie pamiętasz, Shion?- pozostałem cicho próbując sobie przypomnieć, ale nic z tego. Nie pamiętam go.
- Niestety, ale nie.- odpowiedziałem niewzruszony powodując, że chłopak westchnął głęboko. Wtedy podszedł do mnie powoli wyciągając coś z kieszeni, w pierwszej chwili myślałem że wyciąga broń.....taki nawyk z treningów wzięty.
Chłopak wyjął ze swojego czerwonego płaszczu jakiś wisiorek, który miał srebrną czaszkę na łańcuchu. Dał mi go do ręki mówiąc.
- Wiem, że twój wypadek wiele zmienił. Ale wspomnienia nie zawsze muszą być tylko w głowie.-
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
- Wiesz, chowanie się za murem nie jest zbyt honorowe, młody.- powiedziałem nie przestając ćwiczyć na placu zabaw. Już od ponad godziny, czuje jak ktoś na mnie się patrzy. Nie dawno zauważyłem głowę wystającą zza muru. Więc to oczywiste, że jakiś dzieciak tu przylazł.
Kiedy usłyszałem dźwięk, jakby ktoś z tyłu wziął kilka kroków w przód. Odwróciłem głowę w stronę nieznajomego nadal będąc w powietrzu, trzymając mocno rękoma metalową rurę połączoną do słupów z tego samego surowca. Odrazu kiedy mój wzrok odwrócił się w stronę chłopaka, ten lekko przestraszony schował się z powrotem za mur. Patrzył na mnie jednym okiem, bojąc się wyjść na zewnątrz poza bezpieczną dla niego blokadę.
Puściłem się rury i zeskoczyłem na rozgrzany od słońca piasek. Otrzepałem swoje ręce aby ponownie krew zaczęła w nich płynąć. Jestem na tym placu zabaw tak długo, że aż mi dłonie ścierpły.
Spojrzałem jeszcze raz na tego chłopaka aby zobaczyć, że nie poruszył się tym razem nawet o centymetr.
Pewnie chciał skorzystać z tego miejsca jak normalny dzieciak, do zabawy. Nie spodziewał się, że zobaczy starszaka robiącego podciągnięcia na metalowej rurze. Nie dziwię się, że jest przerażony.
- Nie zrobię ci krzywdy. Poza tym już się zbieram do mieszkania, więc plac zabaw jest twój.- powiedziałem zbierając swoje rzeczy z ławki. Kiedy miałem już iść w stronę domu, usłyszałem jak chłopak coś mówi.
- ....Um...nie, nie boję się. Poprostu nie chce ci przeszkadzać.- wyszedł zza bezpiecznej dla niego strefy i podszedł bliżej. Trzymał się za jedną część swojej twarzy. Nie wiedziałem, dlaczego?
- Jeśli mogę zapytać....to ile razy dziennie trenujesz?- zapytał ponownie nadal lekko nieśmiało.
- Jeśli chcesz, mogę ci opowiedzieć o tym szczegółowo. O ile nie będziesz się mnie bał po tym bardziej!- zażartowałem pod koniec uzyskując pozytywną odpowiedź od młodszego chłopaka.
![](https://img.wattpad.com/cover/327441495-288-k396422.jpg)
CZYTASZ
Tokyo Revengers x male oc
FanficW tej opowieści 17-latek o imieniu Shion Haimare, który urodził się w bardzo znanej rodzinie mafii pod tytułem "Czarne Czaszki" zostaję przeniesiony do szkoły, gdzie znajduje się jego przyjaciel. Chłopak pomimo tego, że wychował się w otoczeniu mord...