CHAPTER 43

67 9 6
                                    

- Zgadzam się.-

Po tej odpowiedzi oboje blondynów pokazało na swojej twarzy zdziwienie. Nie spodziewali się, że Shion zgodzi się na ten układ. Szczególnie Draken w to wątpił. Uważał, że prędzej starszy wyrzuci ich przez okno w apartamentowcu, niż podejdzie w miarę pozytywnie do tej sytuacji. Na jego twarzy była pokazana obojętność i złowrogi wzrok. Ale w środku, Draken odrobinę ucieszył się na wieść, że Shion znowu będzie im pomagał. Nawet, jeśli nie był tym zainteresowany. Takemitchy znowu wyglądał, jakby miał się poryczeć. Co sprawiło, że Shion wywrócił oczami i wstał z fotela. Następnie podszedł bliżej okna i usiadł na tarapecie, żeby zacząć oglądać widoki. Zachował się w ten sposób, ponieważ poczuł potężną irytacje kiedy zobaczył, jak Takemitchy znowu zaczął ryczeć. Nie chciał na to patrzeć, wolał podziwiać widoki za oknem. Po kilku minutach niezręcznej ciszy, Shion w końcu przemówił.
- ....To gdzie jutro idziemy? Będziemy walczyć z jakimś gangiem, jak jacyś debile zupełnie jak w 2005 roku? Czy może odrazu z grubej rury pójdziemy do Mikeya, aby was udupił?- wzrok 20-latka, nadal nie zmienił swojego kierunku. Sarkazm w jego głosie i poirytowanie pokazywał fakt, jak bardzo "tęsknił" za takimi sytuacjami. Ale musi jakoś przerwać. W końcu chodzi o jego spokój, i nie tylko jego.
- Otóż, nie. Pójdziemy do Brahman.-
- Nawet nie mów mi, po co.- Shion przerwał, a potem zawołał swoich ludzi. Każdy z nich stał na baczność, gotowy na to co ich szef ma do powiedzenia.

Shion wstał z tarapetu i podszedł pewnym krokiem w stronę swoich ludzi. Jego mimika twarzy pokazywała władze jaką ma wobec nich i to, że podchodzi do tematu poważnie.
- Widzicie tych dwóch?- ludzie przytaknęli.
- Zajebiście. Bo od teraz będę im tak, jakby pomagał w pewnej sprawie....Nie atakujcie ich odrazu, jak zobaczycie, że idą gdzieś blisko mnie. No chyba, że się wkurwię, albo oni was, to możecie im dać w mordę. Ale nie strzelać z broń palnych, bez mojego rozkazu. Zrozumiano?- wytłumaczył im Shion, patrząc na nich z złowrogim spojrzeniem aby pokazać, że nie żartuje. Żaden z mężczyzn nieśmiał powiedzieć nic przeciwko temu. Każdy z nich przytaknął poraz kolejny.

SHION'S POV:

Po tym jak powiedziałem każdemu z moich ludzi, jak mają się zachować. Odrazu usiadłem z powrotem na miejsce, ale tym razem na fotelu. Pewnie uważają mnie za większego dziwaka, niż jestem. Kręcę się jak smród po dupie, bo nie mogę się uspokoić. Czuje się jak frajer, wróciłem do tego przed czym uciekałem 2 lata temu. Żałosne. JA, jestem żałosny. Ale z drugiej strony, skoro mam w zamian odzyskać spokój?
Chociaż pewnie Takemitchy i Draken robią mnie w chuja. To jest więcej niż pewne. Co oni planują?...
Są lepszymi aktorami ode mnie.

- Wiesz. Brahman ciebie zbytnio nie trawi, więc trzeba będzie cały czas być na baczności. - nagle poinformował Draken, jego głos był pełen powagi i podstępu. Spojrzałem na niego z znudzonym spojrzeniem, a następnie odpowiedziałem moim jak zawsze zaspanym głosem.
- Mam się tym przejąć? Każdy mnie niecierpi, to nic nowego w moim "nowym" życiu. Najwyżej będą na mnie szczekać albo coś w tym stylu. Poza tym przestań tak mówić, bo mi się rzygać chcę od tej twojej "troski".- końcowe zdanie brzmiało trochę agresywnie, a moje brwi trochę się zmarszczyły od złości. Nienawidzę jak ktoś pokazuje mi, chociażby odrobinę troski. Nawet jeśli nie miał tego na myśli. Dosłownie mam ochotę wyskoczyć z tego okna i udawać, że wcale a wcale sobie nic nie zrobiłem. Chociaż zapewne nadziałbym się na krzak, a potem wstałbym ze znudzoną miną na beton. Czując kompletnie, kurwa, nic.....
Sam dziwie się, że to mówie. Ale mój brak czucia bólu, zaczyna pomału mnie wkurwiać. I doprowadzać do czystej irytacji za każdym razem, jak ktoś mnie postrzeli, a ja nawet nie dam o to najmniejszego beknięcia.

Takemitchy siedział tam bez ruchu, ponieważ widział jak atmosfera pomiędzy Drakenem, a mną, zaczyna stawać się gęsta. Sprawiało to wrażenie, jakby można było ją kroić nożem. Niski blondyn wyglądał, jakby miał dostać zaraz zjebe od swoich rodziców. Chociaż ja i Draken zapomnieliśmy o jego istnieniu.
- Widzę, że humor ci się nie zmienił. Nadal sarkazm góruje w twoim głosie i w głowie. Wspaniale wręcz.- Draken kontynuował swoje drażnienie, nawet jeśli tego do końca nie chciał. Nie mógł się powstrzymać. Coś sprawiało, że chciał mnie walnąć prosto w twarz. Widziałem to po jego wyglądzie twarzy. Z resztą. Moja mina nie była ani trochę lepsza, ale to u mnie codzienność.
- A ja widzę, że mnie nienawidzisz. Najlepsze jest to, że nawet mnie to nie obchodzi. W każdej chwili mogę zerwać ten układ, jeśli mam znosić ten twój krzywy ryj za każdym razem jak mnie zobaczysz, to już wolę zagłębiać się w alkoholizmie. I nie tylko.- odpowiedziałem z wielką irytacją i obojętnością, bo tak się czułem. Poirytowany i obojętny na to, co o mnie myślą inni. Draken na mój komentarz zagrzytał zębami i przestał opierać się o ścianę. Zamiast tego podbiegł do mnie i dał mi mocno w mordę. Wiedziałem, że tak to się skończy. Nie próbowałem zablokować tego ataku, ponieważ chciałem aby Draken w końcu się uspokoił. Bo swoim zachowaniem, sprawiał, że sam zaczynałem być agresywny.
- Skończyłeś?-
- Gdybym mógł to dałbym ci tak jeszcze z 10 razy!-
- Możesz to robić. Poprostu tego nie chcesz.- po mojej odpowiedzi zapadła cisza. A napięcie rosło i rosło. Kontakt wzrokowy mówił sam za siebie. A Takemitchy próbował coś powiedzieć, ale skończył zanim zaczął. Draken patrzył na mnie z widoczną nienawiścią w oczach, ale można było dostrzeć w nich także i smutek. Widać było, że sobie nie radzi z tą sytuacją. W końcu po tym, co zrobiłem i nadal robię. Jedyne na co zasługuję to wpierdol od innych. A nie na współpracę.
- A skąd ty możesz wiedzieć, co ja chce? Nie było ciebie 2 lata! Zapadłeś się pod ziemię zaraz po tym, jak skończyła się bitwa Tenjiku vs Toman. Ty masz pojęcie, co wtedy czuliśmy? Ty nawet nie rozumiesz, co zrobiłeś!!!- Draken nadal był na wysokim poziomie złości. To, co powiedziałem. Spowodowało, że był jeszcze bardziej agresywny. Ale jedyne co mogłem zrobić, żeby nie wybuchnąć. To słuchać tych słów od młodszego nastolatka.

Tokyo Revengers x male ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz