CHAPTER 25

146 12 7
                                    

Przez obraz jaki widzę w tym momencie przed sobą. Kompletnie nie wiem, co mam robić? Jakby jeden uwalił się na kolana, bo już nie wytrzymuje psychicznie. Drugi jak zwykle jest szmatą od wycierania podłogi i kibla, bo nie umie nikomu prawie przywalić. Yuzuha bawi się w nożownika. A Taiju potraktował ten nóż jako drapaczkę do pleców. Osiwieje przez nich.

- Yuzuha, ty suko!- krzyknął do niej obraźliwe, po uderzeniu jej w twarz.
- TYM RAZEM NAPRAWDĘ ZJEBAŁAŚ!!!- wykrzyczał głośniej podnosząc ławkę kościelną, potem rzucił nią w kierunku Yuzuhy. Co ten chłop robi? Ławką rzuca w kościele, wielki chrześcijanin od siedmiu boleści.
- ......Yuzuha....dlaczego? Dlaczego tutaj jesteś!?!?- niebieskowłosy wyglądał jakby miał zaraz postradać zmysły.
- Przyszłam cię ocalić. Zakończe to wszystko.- odpowiedziała wstając na nogi.
- Ale dlaczego? Dlaczego tutaj przyszłaś?- Ile można zadawać to samo pytanie, Hakkai błagam stul japę. Ja wiem, że szok i tak dalej. Ale przestań.
- Takemitchy. Ty dupku powiedziałeś Yuzuhie, prawda?-
- Huh!?-
- Jesteś jedyną osobą...której powiedziałem, co zamierzam zrobić!!-
Kiedy Hakkai obwiniał blondyna, spojrzałem się na nastolatków za mną. Wyglądali tak samo zakłopotani jak ja. Baji szeptnął do mnie czy mamy interweniować. Ruszyłem ramionami z szeroko otwartymi oczami na znak, że nie wiem. Z jednej strony to zależy od zmiany przyszłości. A z drugiej.....co ja się będę wpieprzać w rozmowę, która mnie nie dotyczy? Oczywiście, jak sprawa zacznie przypominać przesłuchanie jakie prowadzili Niemcy. To będę zmuszony interweniować.
- Mylisz się, Hanagaki niczego mi nie powiedział. Tetta Kisaki wszystko mi powiedział.- odwróciłem się szybko w stronę Bajiego i Chifuyu.
- Zmieniam zdanie. Jednak macie coś do roboty. Bądźcie tak mili i.....zajebcie tego śmiecia. Dokończcie moje dzieło, a będzie mi lżej na duszy.- powiedziałem ukrywając swoją ogromną agresję pod spokojną twarzą.

Zaraz.mnie.szlag.trafi. Dlaczego wiedziałem, że tak będzie a i tak posłuchałem się i zostałem z nimi? Bo jestem debilem, który lubi siebie na siłę wkurzać.

Chłopaki pobiegli z agresją z powrotem gdzie wyszliśmy. Zostałem sam z myślami i z wkurzonym Taiju.
- Kurwa.- chłopak kilka metrów dalej ode mnie, zaczął ściągać z siebie czerwoną kurtkę. Odsłaniając swoje tatuaże na plecach.
- .....jeszcze brakowało tego, aby mi tu striptiz odwalał.- pomyślałem podczas, gdy obczajałem jego tatuaż. Zastanawiałem się czy zrobił go z jakiegoś konkretnego powodu, czy raczej bo AŻ TAK kocha religie chrześcijańską?
- Yuzuha, zjebałaś.-
- Dzięki temu dzieciakowi, który zaczął krzyczeć gdy cię zobaczył. Miałem ułamek sekundy aby się ruszyć. Na dodatek ten skurwiel, stojący za mną czekając nie wiadomo na co. Uderzył mnie wystarczająco mocno, żeby mnie ogłuszyć!- powiedział patrząc na częściowo na mnie. Yuzuha zdziwiła się kiedy usłyszała, że ktoś przez ten cały czas patrzył na to wszystko. Odwróciła się lekko w moją stronę.
- Shion. Ty też tu jesteś?- zapytała zaskoczona.
- Czy kościół nie jest dla wszystkich? Przecież muszę wam pomóc ogarnąć ten burdel.- zażartowałem.
- DOŚĆ GADANIA!!- krzyknął zwracając całą uwagę na siebie.
Bo co mi zrobisz katolicki gorylu... Poczułem złość kiedy uderzał praktycznie Yuzuhe raz za razem.

Hakkai dlaczego ty, kurwa, nie interweniujesz!? Czy ja muszę wszystko robić sam?

Prychnąłem na jego krzyk.
- Jakie to śmieszne. Hakkai, Yuzuha. Próbowaliście zabić swojego rodzonego brata. Swoją własną rodzinę, która zniszczyła dla was swoje ciało i kości. DLA WAS!- kontynuował swoje ciężkie żale, gapiąc się już tym razem prosto na ołtarz.
- O panie....-
- Dlaczego zawsze wystawiasz mnie na męki jak ta? Dlaczego....muszę zabić moją ukochaną młodszą siostrę?- na tą wypowiedź wiedziałem, że muszę się w końcu ruszyć. Pobiegłem przed Yuzuhe, która chciała zaatakować Taiju, który miał łzy w oczach. Tera płacze, a wcześniej co robił?
- Shion, odsuń się!!- krzyknęła próbując mnie uderzyć, złapałem ją za pięść powstrzymując od zrobienia tego.
- MUSZE TO ZAKOŃCZYĆ, RUSZ SIĘ!!-
- MYŚLISZ, ŻE TYM TO ZAKOŃCZYSZ!?- odkrzyknąłem na jej krzyki, powodując u niej zaskoczenie. Nie chcę na nią krzyczeć ale ona musi zrozumieć, że jeśli to zrobi sytuacja się pogorszy.
- Uwierzyłaś w kilka słów Kisakiego, które uważałaś za słuszne i teraz się go słuchasz!! Wiem jak działa manipulacja, przykro mi to powiedzieć ale dałaś się zrobić w chuja. To wszystko, co ci powiedział Tetta, zapewne było trochę podkoloryzowane, prawda? Nie muszę nawet o to pytaćn bo dobrze o tym wiem. Kisaki to manipulator, Yuzuha! Zostawiłem Chifuyu na chwilę z nim i już musiałem go odwiązywać, bo był przywiązany do słupa cały poobijany razem z Bajim!!- powiedziałem tym samym tonem co wcześniej. Oni naprawdę muszą zrozumieć, że ci którzy zazwyczaj wiedzą najwięcej a udają niewinnych i głupich, to są manipulanci w czystej postaci.
Yuzuha złapała minę, jakby dopiero teraz to wszystko sobie przejaśniła w głowie. Zacisnęła pięści i przygryzła zęby.
- Cholera!- powiedziała pod nosem.

Tokyo Revengers x male ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz