25. 𝐀𝐅𝐄𝐑𝐀 𝐒𝐓𝐀𝐃𝐈𝐎𝐍𝐎𝐖𝐀

237 24 0
                                    

UWAGA

Helloł der^^

Ten rozdział jest jednym z tych, których temat w poruszałam w pierwszej sekcji Od Autorki. Zawiera opisy scen wypadku ( Zawalenie się konstrukcji na ludzi.) i jego skutków. Nie polecam czytania go jeśli nie czujesz się na siłach, bądź takie tematy są dla Ciebie( teraz lub zawsze) trudne.

Dark_Mochi się odmeldowuje

--------------------------------------------------------------

Od tamtego dnia coś "kliknęło" i Severus Snape oraz Evelynn O'Hara stali się tak nierozłączni jak niegdyś on i pewna rudowłosa dziewczyna.

A może nawet i bardziej, pod pewnymi względami, bo te ciemnowłosą dwójkę łączyła jeszcze trauma i ciężkie życiowe przeżycia.

Nie żeby chcieli, by to było jedyne co ich łączyło i na czym się bazowała ich relacja. Mogło to być ważną podwaliną, ale na pewno nie tym co na niej zbudowano. Dlatego właśnie spędzali ze sobą również te dobre chwile. Ba, od tamtego momentu mężczyzna i kobieta niemal codziennie jedli obiad w swoim towarzystwie, w kwaterze zielonookiej, a odwiedzały ich nie kto inny jak Blair, Hazel, Lotta i Scarlett oraz ich zwierzaki.

Severus dalej uważał, że George to niepokojąca, włochatą dżdżownica, ale już tego nie mówił na głos.

Natomiast wprost wyraził Evelynn swoje poczucie niesprawiedliwości, że Blair nie może mieć zwierzaka. Na pytanie kobiety czemu tak myśli, odparł, że przecież by jej kupiła jakby miała możliwość. Wtedy ciemnowłosa zaproponowała całkiem poważnie i wesoło, żeby w takim razie kupił jej jakiegoś na Święta. Na jego pytanie, " Ale naprawdę mogę?", roześmiała się serdecznie.

Więc było postanowione, że Blair dostanie zwierzaka na Święta. Pytanie jednak pozostawało jeszcze jedno:  Co kupić Evelynn skoro ma aż dwie okazje do tego: urodziny i Święta?

Pomysły nasunęła mu ostatecznie sama Blair O'Hara. Kochane dziecko nawet się chciało z nim na te prezenty złożyć, ale nie pozwolił.

Kilka dni później, w czwartek- dwunastego listopada tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku- pogoda poprawiła się i ustabilizowała na tyle, że zadecydowano o przeprowadzeniu zaległego meczu Quidditcha.

Tym razem trybuna Gryfonów była pusta, a jedynymi osobami z tego domu, które zjawiły się na miejscu było rodzeństwo Spauldling, pani dyrektor oraz Blair.

Pełne natomiast były pozostałe trybuny, zwłaszcza ta Puchonów, gdzie kręcili się już Averill Webley i Pomona Sprout. Mężczyzna miał na sobie beżowy płaszcz, a pod spodem nieodłączną białą koszulę. Tym razem żółty sweter zastąpił żółtą kamizelką. Ciężko go było dostrzec w tłumie innych, ubranych w ten sam kolor, dokładnie kanarkowożółty.

W przeciwieństwie do niego, Evelynn była w stanie spostrzec Hazel Benbow z Georgem na karku, pod kapturem bluzy. Nastolatka miała na sobie jeszcze płaszcz, pozapinany nierówno. Przedarła się do Blair i zajęła miejsce obok niej. Znalazły się ponownie w loży nauczycielskiej. Tym razem jednak zamiast za lub obok starszej z pań O'Hara docelowo siedziały przed. Tak sporo przed, bo dwa rzędy przy samej bandzie. Evelynn miała w tamtym momencie ochotę córkę przywiązać do siebie własnym szalikiem, żeby nie spadła.

Ale nie mogła tak. Nie mogła jej ograniczyć.

— Blair, Hazel! — zawołała do dziewczyn — Nie wychylajcie się tam za bardzo, dobra?!

— Spokojnie, mamo! — zawołała jej córka i obie z Hazel cofnęły się nieco.

— Powinni tu dać barierę. Mam nadzieję, że pani dyrektor się na to zgodzi.

𝑨𝑴𝑶𝑹 𝑽𝑰𝑵𝑪𝑰𝑻 𝑶𝑴𝑵𝑰𝑨 |𝑯𝑷 𝑭𝑭|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz