UWAGA
Helloł der^^
Ten rozdział jest jednym z tych, których temat w poruszałam w pierwszej sekcji Od Autorki. Jest on brutalny, zawiera opisy aktów przemocy i jej skutków. Nie polecam czytania go jeśli nie czujesz się na siłach, bądź takie tematy są dla Ciebie( teraz lub zawsze) trudne.
Dark_Mochi się odmeldowuje
--------------------------------------------------------------
Choć Evie nie chciała tego przyznać, to rzeczywiście ogarnął ją strach, gdy została sama z Eileen przeciwko czterem mężczyznom. W tamtym momencie wiedziała, że jedyną opcją, żeby uwolnić Severusa i się stamtąd wynieść to znokautować tę grupkę, wsiąść do auta i odjechać. Bo przecież policji nie było.
— No dobrze — Tobiasz zatarł ręce. — To teraz chyba możemy wreszcie porozmawiać.
Jego koledzy zarechotali.
— Ty nie chcesz rozmawiać, co? — spytała Eve.
— Wręcz przeciwnie, bardzo chcę — stwierdził mężczyzna — Zwłaszcza, że zapewne niedługo będziemy rodziną. Bądź co bądź, bardzo blisko jesteś z moim synem i żoną.
Zielonooka wiedziała, że ten człowiek mówi to w sposób prześmiewczy, ale i tak ją to przeraziło.
— A skoro tak, to musisz wiedzieć, że w naszej rodzinie kobieta zajmuje się domem. Sev, prędzej czy później, sam by cię tego nauczył. Moja krew w końcu.
Eileen nazwała wtedy byłego męża w taki sposób, w jaki nie wypadało nazywać chyba nikogo.
Chociaż nie, Tobiasza warto było.
— A tu miałaś przykład czego nie robić... — Mężczyzna urwał wypowiedź. — Jak ty masz w ogóle na imię?
— Nic mu nie mów — wydukała Eileen.
— Chłopaki, idźcie do piwnicy i zajmijcie się Sevem.
— Nie — warknęła Evie.
— To jak masz na imię?
— Blair.
Przez chwilę wszyscy trwali w milczeniu, po czym Tobiasz skinał na Jacka i Louie'go.
— Idźcie do piwnicy.
— Ty... — warknęła zielonooka, ale wtedy drogę zastąpił jej trzeci z mężczyzn, podczas gdy jego kompani zniknęli za drzwiami prowadzącymi do piwnicy.
— A teraz zajmij się czymś pożytecznym — rzekł trzeci — Zrób nam coś do jedzenia.
— Sam se zrób! — Ciemnowłosa złapała za niewielką lampę z trójkątnym abażurem, która stała między książkami na regale i z całej siły odwinęła temu człowiekowi w twarz. Wybiła mu chyba ze trzy zęby, a ten zachwiał się i zatoczył do tyłu.
Gdy Tobiasz ruszył, żeby zareagować, to Evie w niego tą lampą po prostu rzuciła. Trafiła go w ramię, a potem pospiesznie przewróciła stolik do góry nogami. Zdążyła capnąć przy tym filiżankę. Kopnęła z całej siły w spoiwo nogi od stołu i to puściło. Wtedy uderzyła tamtego trzeciego z filiżanki w twarz i rozcięła mu policzek. Gdy znów się pochylił to go jeszcze kopnęła i w końcu, poleciał na regał po drugiej stronie pokoju i rozpłaszczył się na podłodze.
Tymczasem na dole, w piwnicy, Severus bardzo się zdziwił kiedy tam pojawili się koledzy Tobiasza. Wyglądali jakby szykowali się do bitki, ale zamarli w pół kroku po schodach, kiedy usłyszeli jakieś odgłosy kotłowaniny, dochodzące z góry i to pozwoliło brunetowi wedrzeć się do osłabionego umysłu jednego z nich. Mężczyzna wpadł w panikę, zbiegł po stopniach, zaczął ganiać po piwnicy z wrzaskiem. Jego kolega nie wiedział co się dzieje, próbował go jakoś ogarnąć.
CZYTASZ
𝑨𝑴𝑶𝑹 𝑽𝑰𝑵𝑪𝑰𝑻 𝑶𝑴𝑵𝑰𝑨 |𝑯𝑷 𝑭𝑭|
Fanfic- Przecież obiecałaś to Albusowi. Młodsza z kobiet struchlała. - Nie, nie, nie. - pokręciła głową - Nic mu nie obiecałam. Nagle do niej coś dotarło. Spojrzała na Minerwę z przerażeniem. - Nie. Nie zrobiłby tego. - rzekła z niedowierzaniem. - Zrobi...