56. 𝐖𝐑𝐙𝐀𝐒𝐊𝐈

181 18 1
                                    

Po powrocie do Hogwartu i po dojściu do kwatery profesor O'Hara, grupa w składzie: Evelynn, Eileen, Severus i Minerwa McGonagall, wreszcie mogła nieco odetchnąć.

— Pójdę po twoją córkę — dyrektorka zwróciła się do Eve — Została pod opieką Anny Webley. Eileen, pójdziesz ze mną?

Eileen spojrzała nerwowo na syna i pogroziła mu palcem.

— Tak — stwierdziła — chodźmy.

Obie kobiety wyszły z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Minęła może z minuta zanim Evie zebrała w sobie tyle odwagi, żeby się odezwać.

— Severusie, przepraszam, ja...

— Daruj sobie — odparł mężczyzna chłodno.

— Proszę, wysłuchaj mnie...

— Której części z "Daruj sobie." nie zrozumiałaś?! — warknął ciemnowłosy
— Co ty sobie myślałaś?! Że to po mnie tak po prostu spłynie, że to zataiłaś?!

— Nie mogłam ci tego tak po prostu...

— Ale mogłaś mi powiedzieć, co naprawdę stało się twoim mężem! — krzyknął ironicznie, rzecz jasna, bacząc na wagę obydwu czynów — Mogłaś mi powiedzieć to wszystko i..! I ja tobie...

— Severusie, proszę...

— Nie tylko nie powiedziałaś mi tego, ale też... ja w ogóle nie wiem po co ty to zrobiłaś? — Mężczyzna zaczął chodzić w kółko po pomieszczeniu.

— Co zrobiłam?

— Tyle razy prosiłem cię, żebyś przestała z tą swoją litością! Mówiłem ci, że tego nie chcę...

— To nie była litość, ja po prostu...

— Przestań wreszcie mówić o sobie! Ciągle tylko "Ty chcesz.", "Ty możesz.", "Ty uważasz."!

— Wiele mi możesz zarzucić, ale nie, że jestem egoistką! — Evelynn nie wytrzymała.

— Tak jasne, bo to przecież o mnie wypisywali w gazetach, czego to nie dokonałem, żeby ci pomóc! Zawsze tylko Evelynn O'Hara ratuje Severusa Snape'a! Evelynn O'Hara wyciągnęła go z płonącego lasu! Evelynn O'Hara chciała żeby wyrzucono ucznia, który chciał rzucić na niego potencjalnie niebezpieczne zaklęcie! Evelynn O'Hara nie pozwala na głupie gadki ministerialnych na jego temat! Evelynn O'Hara to, Evelynn O'Hara tamto! Teraz też, już pewnie prześcigują się tylko, kto lepszy artykuł o twoim procesie wysmaruje!

— Uratowałam ci matkę! — fuknęła Evie — A do mojego uniewinnienia sam się przyczyniłeś! Sam zeznawałeś na moją korzyść! Jak cię to tak boli, to trzeba było powiedzieć, jak było, a nie mi to teraz wypominać! Nie tak! Nie po tym! Wszystko co robiłam, robiłam dla ciebie! Gdyby nie ja, siedziałbyś w więzieniu do końca życia!

— A może właśnie tak powinno być! — krzyknął ciemnowłosy, co zszokowało zielonooką— Co? Zdziwiona? Masz jakiś... Kompleks Mesjasza, czy inne, że musisz po prostu mi zawsze wszędzie na siłę pomagać i "ratować"?! I po co?! Żeby tak, jak teraz mi to wyrzucać?! Kiedy do ciebie wreszcie dojdzie, że to jest moje życie! Moja! I mam prawo, je przeżyć tak jak się ułoży! Jak mam to zrobić, skoro nie jesteś w stanie dać mi w spokoju podejmować decyzji i ponosić ich konsekwencji, co?! Po co się wtedy rzuciłaś na mojego ojca, co?! Co tym chciałaś osiągnąć?! To co teraz?! Znasz masę prostszych sposobów, żeby mnie tak zdenerwować! A może chciałaś, żebym ci był jakoś dozgonnie wdzięczny i wynosił pod niebiosa, co?!

— Zrobiłam co w tamtym momencie uważałam za słuszne! To był odruch!

— To kontroluj swoje przeklęte odruchy, O'Hara, bo kiedyś znowu doprowadzisz do tragedii!

𝑨𝑴𝑶𝑹 𝑽𝑰𝑵𝑪𝑰𝑻 𝑶𝑴𝑵𝑰𝑨 |𝑯𝑷 𝑭𝑭|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz