37. 𝐁𝐄𝐒𝐓𝐈𝐀

249 24 3
                                    

Sobota i niedziela- a właściwie nawet i część poniedziałku, bo siedzieli nad tym po nocy- minęła Severusowi i Evelynn pod znakiem dopracowywania szczegółów związanych z nowym wydaniem Eliksirów dla Zaawansowanych. Co oczywiste, chcieli jechać do wydawnictwa razem. Horacy Slughorn, po akcji ze spotkania Klubu Ślimaka, był aż nad wyraz chętny do poprawy relacji z byłymi uczniami, więc zaproponował, że może przybyć na zastępstwo. Mężczyzna bowiem zamieszkał na powrót w Hogwarcie, za zgodą Minerwy McGonagall, która to uznała, że jego obecność w kadrze z pewnością wpłynie dobrze na sytuację szkoły. Dodatkowy nauczyciel, nadto lubiany, zawsze był czymś na plus.

W przeciwieństwie do tego jednak, pani dyrektor nie zgodziła się na to, aby oboje ze współnauczycieli wybyli tego dnia ze szkoły, zwłaszcza tak wcześnie po długim wolnym. Pozwoliła wyjechać jednemu z nich i choć od razu po tym było wiadomo, że to właśnie Severus pojedzie to jego nastrój wyraźnie opadł.

Bo owszem miało się spełnić jedno z jego marzeń, ale co z tego, skoro kobieta, która była tutaj motorem napędowym nie mogła w tym uczestniczyć?

Tak rozmawiali sobie o tym przy stole, jedząc śniadanie ze wszystkimi z nowej kadry, którzy mieli jednakowo pozytywne nastawienie do tej sprawy. W przypadku starej części grona pedagogicznego sytuacja miała raczej mieszany odzew. Filius Flitwick szczerze cieszył się, że skoro coś takiego wyszło to zostały podjęte działania. Rolanda Hooch- która co prawda nauczała wciąż aportacji i latania na miotłach, ale w dużej mierze "przez nauczycieli eliksirów" uszczuplił się jej etat, gdy zawieszono na ten rok mecze Quidditcha- wyglądała jakby pożarła funt cytryn i łypała spode łba na Severusa i Evelynn. Minerwa McGonagall nastawiona była pozytwnie, ale z lekkim niepokojem. Wietrząca wszędzie zło i śmierć profesor Trelawney wyglądała jakby lada moment miała wpaść w histerię, trzęsła się z nerwów, a gdy Eve spytała co się dzieje, to powiedziała jej tylko, że nie powinna zostawać w tej szkole.

Zielonooka nie wiedziała dokładnie jak podejść do tego, co usłyszała, ale zawiesiła się przez to nieco i przez dłuższą chwilę musiała się wpatrywać w przestrzeń, bo nagle usłyszała głos Severusa.

- Długo się będziesz bawić tą jajecznicą? Porysowałaś już talerz.

Rzeczywiście, zielonooka skrobała widelcem po zastawie i zdążyła ją zarysować. Kobieta zatem odłożyła trzymany przedmiot na stół.

- Dobrze się czujesz? - padło pytanie.

- Tak, zamyśliłam się tylko.

- Na pewno? Bo wiesz, jak coś to mogę zosta...

- Ani mi się waż - rzekła stanowczo Evelynn - a spróbuj tylko, to cię kopnę... sam wiesz gdzie. Może akurat dolecisz na miejsce. Nie możesz zaprzepaścić tej okazji.

- Jesteś straszliwie apodyktyczna - stwierdził mężczyzna, rozbrajającym tonem, uśmiech starając się ukryć, biorąc łyka soku z dynii.

- Strasznie mi szkoda, że nie jedziesz - wyznał chwilę później szeptem. - Nie widzi mi się jechać tam samemu.

- To może weźmiesz sobie kogoś do towarzystwa, hm?

Severus nie chciał innej osoby do towarzystwa niż Evie, ale ostatecznie przystał na tę propozycję, gdy okazało się, że rodzeństwo Spauldling ma w tym wydawnictwie przyjaciela i zna się na rozkładzie budynku. Jako, że Imelda nie mogła wyjść ze względu na obowiązki służbowe, to zadania podjął się Rodryk.

- Ja ci wszystko pokażę, Severusie - zapewniał ochoczo z werwą przebierając nogami, kiedy panowie szli do wyjścia po tym jak już pożegnali się z resztą. - A jak będziesz chciał to ci pokażę gdzie tam na ulicy sprzedają dobre drożdżówki. Po tym jak już to wszystko załatwisz na pewno będziesz głodny. Tylko, że to mugolska cukiernia. Masz mugolskie pieniądze?

𝑨𝑴𝑶𝑹 𝑽𝑰𝑵𝑪𝑰𝑻 𝑶𝑴𝑵𝑰𝑨 |𝑯𝑷 𝑭𝑭|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz