14. 𝐒𝐓𝐑𝐙𝐀Ł 𝐖 𝐏𝐋𝐄𝐂𝐘

258 26 0
                                    

Kiedy po czterdziestu minutach Evie została przegoniona ze skrzydła szpitalnego przez panią Pomfrey w drzwiach prawie wpadła na Rodryka.

— A ty nie miałeś iść spać? — spytała, wciągając głęboko powietrze — I umyć.

— Pani dyrektor cię wzywa. Prędko. Chodzi o Blair.

Evelynn natychmiast spoważniała i pędem ruszyła z jasnowłosym na pierwsze piętro.

— Co dokładnie się stało? — zapytała kobieta, starając się ukryć drżenie głosu. — Coś się stało mojej córce?

— Blair i jej koleżanki pobiły się z Gryfonkami.

Evie zdębiała i z tego aż ją w ziemię wbiło.

— Że co?! — wyrwało jej się zdecydowanie zbyt głośno, bo przechadzający się dookoła uczniowie i zerknęli w ich stronę, momentalnie zatrzymując się w miejscu.

— Sprawy Hogwartu, możecie kontynuować — powiedziała ciemnowłosa i wtedy wszyscy dookoła w istocie kontynuowali cokolwiek co robili wcześniej. Profesorowie też.

Rodryk i Evie pobiegli na dół i wpadli do gabinetu profesor McGonagall prawie się potykając na progu.
W środku siedziały już trzy dziewczyny z Gryfindoru. Jedna wyglądała jakby wsadziła głowę do suszarki do warzyw i zakręciła kilkukrotnie, inna miała mała strużkę krwi pod nosem, a nań sińca. Trzecia rozcierała bolący nadgarstek.

— Dzień dobry — bąknęła Evelynn, prostując się.

— Chyba dla pani, profesor O'Hara — odparła Minerwa, bez wyrazu — Dziękuję Rodryk, możesz już wrócić do swoich spraw, wiesz wszystko co trzeba.

Rodryk kiwnął głową, pożegnał się, rzucił szeptem do Evie, że "Będzie dobrze." i zniknął za drzwiami, zamykając je po sobie.

— W dniu dzisiejszym Blair wraz z pannami Hazel Benbow, Scarlett Eccleston i Charlottą Abbot weszły do dormitorium Gryfindoru. To wbrew regulaminowi. — stwierdziła McGonagall — Niemniej, jak zostało mi powiedziane, dobrze się stało, że to zrobiły ponieważ te panny tutaj... — wskazała na uczennice przed sobą — zdecydowały się pani córkę zaatakować.

— Co takiego? — warknęła Evelynn, szybko się jednak opanowując.

Nie mogła zrozumieć dlaczego Blair nie poprosiła jej, żeby poszła z nią do dormitorium Gryfindoru. Jej albo któregoś z nauczycieli, najlepiej Severusa, albo w ostateczności Hermiony.

— Doszło do bójki, która przeniosła się na korytarz, gdzie interweniowali profesor Snape i pan Filch. Blair nikogo nie uderzyła. To zgodnie powiedzieli wszyscy uczestnicy tego okropnego wydarzenia. Niemniej jednak odniosła się bardzo nieładnie do koleżanek…

— To nie są jej koleżanki, pani dyrektor — wycedziła Eve przez zęby — Co najwyżej prześladowczynie.

— Ejże, wypraszamy sobie! — krzyknęła panna z rozwalonym nosem — Ta pani córeczka pewnie nas okradła, albo inne. Mały szpieg Ślizgonów, jasna chole…

— Nie obrażaj mojej córki — warknęła Evie — I wyrażaj się, jesteś w szkole nie w chlewie.

— Spokój — wtrąciła McGonagall — w każdym razie jak już mówiłam, Blair odniosła się nieładnie do koleżanki, bo ona zwyzywała panią, profesor O'Hara. Wie pani dlaczego do tego doszło? Zrobiła coś pani co mogło to sprowokować?

Blair stanęła w jej obronie.

I za to miała dostać karę?

— Nie mam bladego pojęcia — rzekła Eve bez emocji — Jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte w sprawie pannien Eccleston i Abott?

𝑨𝑴𝑶𝑹 𝑽𝑰𝑵𝑪𝑰𝑻 𝑶𝑴𝑵𝑰𝑨 |𝑯𝑷 𝑭𝑭|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz