63. 𝐍𝐈𝐄𝐓𝐎𝐏𝐄𝐑𝐙 𝐊𝐒𝐈ĄŻ𝐊𝐎𝐖𝐘

218 21 3
                                    

Druga połowa lutego minęła w Hogwarcie i okolicy zaskakująco spokojnie- bezpiecznie spokojnie. I wszyscy na tym bardzo dobrze skorzystali. Eileen otrzymała listowną odpowiedzi ze SPOKOJNEJ PRZYSTANI- zarówno od niesławnej Claire Daughtery, jak i reszty szefostwa.

Zaśmiewała się do rozpuku nad tym jak ta "Napuszona baba się piekli." kiedy to pozostali pracownicy wprost pisali, że Daughtery postąpiła źle i, że pani Snape może na nią napisać skargę.

Oczywiście, że Eileen to zrobiła. Choć nie obyło się bez rozmowy z Evie. Obie panie jeszcze bardziej się zaprzyjaźniły, teraz gdy wreszcie i starsza z nich była ostatecznie wolna od swojego kata.
Blair i Severus nadal ćwiczyli kontrolę nad oklumencją.

Przez kilkanaście dni nie dali rady zrobić znacząco wiele, ale mężczyzna był już w stanie wniknąć w umysł nastolatki na tyle, żeby zobaczyć zamazane obrazy i głosy jakby spod głębokiej wody. Dziewczyna potrafiła już też go w tym umyśle blokować.

Nagle te złej jakości obrazy i głosy zamieniały się w strzępki pomieszane z czernią, a po kilku sekundach mężczyzna "był wyrzucany" na zewnątrz.

To był nikły postęp, ale zawsze jakiś.

Niestety patronusa wciąż nie udawało jej się wyczarować, a do egzaminów zostały jej przecież niecałe cztery miesiące. Trzeba było zatem ostrożnie zmienić strategię.

Zgodnie z planem odbyło się także spotkanie grona pedagogicznego, celem ustalenia, jak będzie wyglądać ceremonia z okazji rocznicy bitwy o Hogwart i drugiej rocznicy śmierci Albusa Dumbledora.

Eve bardzo się zdziwiła, kiedy profesor Flitwick zaproponował jej by zaśpiewała na ceremonii razem z jego chórem, w którym za czasów szkoły miała epizod. McGonagall podeszła do tego dość przychylnie, za to Severus wręcz przeciwnie. Obawiał się, że Evie znów mogłaby stać się ofiarą kogoś, kto stwierdziłby na przykład "Że skoro nie walczyła ani w bitwie ani na wojnie, to nie ma prawa występować podczas tak ważnej okazji.".

Bo tego, że była szpiegiem przecież nie wiedzieli.

Naprawdę nie widziało mu się, żeby znowu jakiś wariat- choć, jak Eve potem mówiła: "zmanipulowane dziecko"- zrobił krzywdę jego kobiecie.

Evelynn również nie była do tego przekonana. Nie tylko z tych powodów, które wymienił Severus. Także dlatego, że to była wielka odpowiedzialność. Wielka odpowiedzialność, związana z upamiętnieniem Albusa Dumbledora.

Bo wiadome było, że to dla niego przybędzie tu najwięcej ludzi. Dla niego. Nie dla tych kilkudziesięciu osób, które prócz niego straciły życie. One nie były aż tak sławne.

Nie pomagało to, że Minerwa McGonagall była przyjaciółką Albusa.

Na szczęście nie ona, lecz inni nauczyciele bardzo nalegali. Zresztą nie tylko na Eve, na Severusa także. Że powinni wziąć czynny udział w organizacji tego wydarzenia, żeby poprawić swój wizerunek.

Snape stwierdził wówczas, że nie zamierza ani siebie ani brunetki "rzucać na pożarcie" tabunom ludzi, tylko dlatego, że Ministerstwo umyło ręce od czegoś czym powinno się zająć.

Rolanda Hooch nazwała go wówczas tchórzem, co nie spotkało się z przychylną reakcją ze strony Evelynn, nowej kadry, profesora Flitwicka oraz pani dyrektor.

Ostatecznie do roboty i tak zostali oddlegowani ciemnowłosi, ale także rodzeństwo Spauldling, Blythe Fawcett i Averill Webley. Mieli za to dość dużą swobodę w kwestii działań, a wszystko miało być gotowe na pierwszego maja.
Dzień przed rocznicą bitwy.

𝑨𝑴𝑶𝑹 𝑽𝑰𝑵𝑪𝑰𝑻 𝑶𝑴𝑵𝑰𝑨 |𝑯𝑷 𝑭𝑭|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz