13.𝐁Ó𝐉𝐊𝐀

284 25 0
                                    

Tej nocy, Evelynn O'Hara spała z córką w jednym łóżku, nawet mimo tego, że dziewczyna była już nastolatką. Ciemnowłosa miała wrażenie, że Blair tego było trzeba, zwłaszcza kiedy przyszła się do niej przytulić, a potem po prostu pozwoliła sobie samej zasnąć, zamiast przenieść się na kanapę.

Eve zbudziła się około szóstej rano. Marnie się czuła, niewyspana straszliwie, ale kiedy przez pół godziny nie dała rady znów zmrużyć oka, zdecydowała się wstać. Wyślizgnęła się z łóżka, poprawiła okrycie córki i poszła do kuchni w kwaterze zrobić jej śniadanie.

Kiedy już to uczyniła, zdecydowała się przejść po zamku. Niby w sobotę rano, zwłaszcza po tak wyczerpującym wieczorze, raczej nie powinna spotkać żadnego z uczniów na korytarzu, ale kto ich tam wiedział.

Przy Ścianie Pamięci spotkała Hermionę Granger. A raczej spostrzegła ją, klęczącą. Jako, że jeszcze była cisza nocna musiała jej zwrócić uwagę.

— Hermiona? — szepnęła, a dziewczyna spojrzała na nią, oczy miała załzawione — Co ty tutaj robisz, tak wcześnie? Zbyt wcześnie.

Nie uzyskała odpowiedzi.

— Wiesz... — Evie westchnęła. — Chciałam ci za wczoraj podziękować... Powiedz mi, mogę coś dla ciebie zrobić?

— Nie może pani, pani profesor — wychlipiała dziewczyna, ocierając łzy wierzchem dłoni — nikt nie może.

Evie przycupnęła obok nastolatki.

— Chcesz o tym porozmawiać?

— Wie pani... — rzekła Hermiona, pełna przejęcia — wczoraj jak rodzice do tych uratowanych przez was przyjechali... i jak pani się z Blair obchodziła... to wszystko... to mi przypomniało... moich rodziców... i... i wie pani, jakoś tak tęskno... tylko nic już nie można zrobić.

— Tak uważasz?

Dziewczyna pokiwała głową.

— Kiedy zaczynała się nasza wyprawa... w poszukiwaniu Horkruksów... w Proroku przeczytałam, że Śmierciożercy zabili jakąś rodzinę mugoli. Więc... żeby moi rodzice nie podzielili tego losu... ja nie miałam wyjścia, pani profesor.

Evie zdębiała.

— Chcesz mi powiedzieć co zrobiłaś?

— Wymazałam im pamięć... — Hermiona schowała twarz w dłoniach, załkała cicho i kontynuowała wypowiedź — żeby zapomnieli, że kiedykolwiek mieli córkę i... i ja zaszczepiłam w nich... fałszywe wspomnienie... Przez to pojechali... pojechali do Australii... i tyle ich widziałam…

Evie przytuliła dziewczynę do siebie.

— Współczu... — zaczęła, ale dziewczyna jej przerwała, dość gwałtownie.

— Co pani może o tym wiedzieć? Pani nigdy nie walczyła, pani…

— Straciłam rodziców w taki sam sposób jak ty — ucięła Evelynn — Tylko, że moich nikt nie musiał czarować, żeby zapomnieli, że mają córkę.

— Co takiego? — zapłakana Hermiona spojrzała na kobietę pytająco.

— Ukończyli Hogwart, ale nie mogli pracować w Ministerstwie, bo oboje wychowywali się w rodzinach z mugolami i przy nich czatowali. Sekret świata został zdradzony. Wyjechali zatem za chlebem, zostawiając mnie u ciotki- siostry matki na wychowanie. Mieli wrócić po pół roku. Potem po roku. A potem jak już się urządzą. I tak minęło trzydzieści lat. Ostatni raz jak coś o nich słyszałam to było z dziesięć lat temu, kiedy skontaktowali się z moją ciotką, że są w Kanadzie, dorobili się jeszcze trzech córek i... i jest im tam dobrze.

𝑨𝑴𝑶𝑹 𝑽𝑰𝑵𝑪𝑰𝑻 𝑶𝑴𝑵𝑰𝑨 |𝑯𝑷 𝑭𝑭|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz