24. 𝐃𝐄𝐒𝐙𝐂𝐙𝐄 𝐈 Ł𝐙𝐘

228 23 0
                                    

UWAGA

Helloł der^^

Ten rozdział jest jednym z tych, których temat w poruszałam w pierwszej sekcji Od Autorki. Zawiera opisy aktów przemocy i jej skutków. Nie polecam czytania go jeśli nie czujesz się na siłach, bądź takie tematy są dla Ciebie( teraz lub zawsze) trudne.

Dark_Mochi się odmeldowuje

-------------------------------------------------------------

Tak samo szybko jak śnieg spadł tak samo szybko się stopił, co nie było nad wyraz dziwne. Bądź co bądź był listopad i temperatury oscylowały od minus kilku do plus kilku. W rezultacie w ciągu kilku dni nie było już śladu po uroczym białym puchu, a zamiast tego powstała z niego bura, bezkształtna breja zmieszana z błotem.

Do tego zaczęło padać. Przez kilka godzin dziennie deszcz lał się strumieniami z nieba, a uczniowie mieli nie lada wyzwanie podczas udawania się na zajęcia Zielarstwa. Wyścigi do szklarni często owocowały, jak to mówiła młodzież, zaliczeniem gleby. Zdarzało się zatem nie raz i nie dwa, że ktoś wpadał do szklarni umorusany błotem zanim w ogóle dotknął jakiejkolwiek z roślin.

Nie pomagało też to, że większość zajęć na świeżym powietrzu musiała zostać drastycznie skrócona bądź kompletnie odwołana. Zajęcia z latania na miotle, Opieka nad Magicznymi Stworzeniami, treningi i mecz Quidditcha między Puchonomi, a Ślizgonami. W rezultacie, nie mogący się wyżyć inaczej niż słownie, uczniowie stali się nad wyraz drażliwi. "Drażliwi i leniwi.", jak to mówił Severus. Eve była raczej zdania, że powinno być "Drażliwi i wyprani z energii, bo w końcu jesień i chandra.".

A jakby tego było mało, to drugi tydzień listopada minął im jeszcze pod znakiem zwiększonego nakładu pracy. Wszystko dlatego, bowiem do Hogwartu powrócił z "wspaniałej wyprawy" Horacy Slughorn. Po Wojnie, wedle tego co Evie się dowiedziała od Sevrusa, zrezygnował z nauczania, bo "Za dużo go to kosztowało." i udał się w długą podróż dookoła świata. Przywiózł za to do zamku pełno egzotycznych składników eliksirów.
Nie dziwota, Slughorn zawsze miał osobowość kolekcjonera. Zbierał wszystko, nawet wybitnych i wyjątkowych uczniów. Za czasów swojej nauki w Hogwarcie, zarówno Evie jak i Severus należeli do jego zgromadzenia wyjątkowych, tudzież Klubu Ślimaka.

Horacy zatem nie tracił okazji, żeby się swoim byłym uczniom pochwalić. Opowiadał im swoje historie, podczas, gdy oni uwijali się jak mróweczki, rozładowując składniki. Wyglądało to naprawdę komicznie, bo musieli się przy tym wymieniać drabiną, w małej klitce będącej osobistym magazynem Mistrza Eliksirów.

Pomieszczenie miało może osiemdziesiąt stóp kwadratowych powierzchni, a wysokie było na dwadzieścia. Więc nie było mowy, żeby tam wstawić wszystkie możliwe skrzynie czy kufry, bo zwyczajnie nie byłoby miejsca na drabinę. No, a tym bardziej na zejście z niej i wejście na nią. 

Problemem było też to, że po korytarzu przewalały się tabuny uczniów, często bardzo szybko, więc nie tylko zagłuszano regularnie wypowiedź Slughorna- co znaczyło, że musiał ją powtórzyć- ale również regularnie na te wszystkie pakunki po prostu wpadano.

Zatem po blisko trzech godzinach takiego stanu rzeczy, Severus i Evelynn marzyli już tylko o chwili ciszy i spokoju. Liczyli, że to właśnie będą mieli, zadając grupie łączonej Ślizgonów i Krukonów z piątego roku, wypracowanie na półtorej rolki pergaminu do napisania w grupach podczas zajęć.
Temat wymyśliła Eve, naprędce. Wybrała właściwości i zastosowania  Kamienia Księżycowego. Stwierdziła, że uczniom się to przyda skoro w tym roku i na początku następnego będą warzyć eliksiry, w których był on jednym ze składników.

𝑨𝑴𝑶𝑹 𝑽𝑰𝑵𝑪𝑰𝑻 𝑶𝑴𝑵𝑰𝑨 |𝑯𝑷 𝑭𝑭|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz