40

40 4 1
                                    


Benio:

Znowu dzień pracy. Niestety moje kochanie zaczyna dopiero za dwie godziny. Więc musiałem uzbroić się w cierpliwość.

Po przyjściu do bazy zrobiłem sobie kawy a potem usiadłem na kanapie i zacząłem przeglądać telefon.

Jednak po chwili dostałem wiadomość od mojego skarba.

W-Cześć Kochanie
B-Cześć Skarbie
W-Jak mija dzień w pracy
B-Na razie spokój z wezwaniami więc popijam kawkę, a jak u ciebie?
W-No ja już jestem po śniadaniu i powoli będę szykował się do pracy

Niestety w tym momencie dostałem wezwanie więc musiałem iść.

B-Wiktor muszę kończyć bo dostałem wezwanie
W-No na razie kocham cię?￰゚メヒ
B-To pa i też cię kocham?￰゚メヒ

Wziąłem rzeczy po czym zawołałem zespół i pojechaliśmy na wezwanie. Wróciliśmy po godzinie bo okazało się że wezwanie było poważniejsze niż myśleliśmy.

Usiadłem zmęczony na kanapie i zacząłem przeglądać telefon i sam nie wiem kiedy zasnąłem.

Godzinę później:

Wiktor:

Zaparkowałem pod bazą i udałem się do środka. Gdy wszedłem do socjalnego to zobaczyłem prze słodki widok.

Mój Beniś zasnął na siedząco z telefonem w ręce. Podszedłem do niego i delikatnie wyciągnąłem mu telefon z ręki i odłożyłem na stół.

Delikatnie położyłem go na kanapie i przykryłem kocem po czym dałem mu buziaka w czoło.

Usiadłem przy stole i wziąłem ze stolika gazetę zacząłem ją czytać. Minęło półgodziny i zadzwoniły nasze tablety.

Zmuszony byłem obudzić Benia chociaż nie chciałem tego robić. Podszedłem do niego i kucnąłem.

Zacząłem gładzić go ręką po policzku. Po chwili zaczął się budzić.

W-Kochanie wstajemy
B-Już

Beniamin wstał zaspany po czym wziął swoje rzeczy i ruszyliśmy do karetek. Wezwanie było do bójki w klubie bokserskim.

Benio:

Po dojechaniu na miejsce wzięliśmy rzeczy i ruszyliśmy do środka. Gdy znaleźliśmy poszkodowanych to zaczęliśmy udzielać im pomocy.

Okazało się że karetkę i policję wezwał szef klubu który nienawidzi przemocy. Policja dojeżdżała na miejsce.

Okazało się że tylko jeden mężczyzna wymaga zabrania do szpitala. Więc poszedłem po nosze a w międzyczasie przekazałem Adamowi że zabieramy jednego pacjenta.

Gdy wróciłem z noszami to na miejsce przyjechała policja. Chciałem wziąć radio z noszy i w tym momencie ktoś chwycił mnie od tyłu i wciągnął do pomieszczenia.

Jedynie co zdążyłem krzyknąć

B-Wiktor!

Upadłem na podłogę gdy spojrzałem w górę to zobaczyłem dwóch mężczyzn.

Zb1-I co teraz kapusiu
B-Jaki kapusiu?!
Zb2-A kto wezwał policje
B-To nie ja ich wezwałem?!
Zb1-Może twój kochaś wezwał
B-Jaki kochaś?!
Zb2-Drugi lekarz bodajże Wiktor
B-To nie jest mój kochaś tylko przyjaciel z pracy!
Zb1-Ta widać jak na niego patrzyłeś
Zb2-A wiesz jak kończą kapusie
B-Ja-jak?

W tym momencie jeden z mężczyzn wyciągnął scyzoryk z kieszeni i rzucił mi pod nogi.

B-Mam się zabić?
Zb1,Zb2-Tak!

Podwinąłem rękaw po czym wziąłem wziąłem scyzoryk do ręki i przyłożyłem do nadgarstka.

Jednak po chwili przed oczami pojawił mi się Wiktor który krzyczał.

W-Benio nie rób tego! Nie chce cię stracić!

Ścisnąłem scyzoryk a w moich oczach pojawiły się łzy i ręce zaczęły mi się trząść.
Spojrzałem na mężczyzn po czym wyrzuciłem scyzoryk na ziemie i zacząłem do nich krzyczeć.

B-Nie zrobię tego! Mam dla kogo żyć! Nie umrę przez coś czego nie zrobiłem! Nie skaże przyjaciół i mojego narzeczonego na rozpacz z powodu mojej śmierci.

W tym momencie podszedł do mnie drugi z mężczyzn i z całej siły przywalił mi z liścia.

Po chwili do pokoju wpadli policjanci i skuli bandziorów a ja zacząłem wołać.

B-Wiktor! Wiktor!

W szybkim tempie zjawił się przy mnie Wiktor i mocno wtuliłem się w niego a on zaczął gładzić mnie po głowie przy tym lekko mnie kołysał.

W-Ci już jestem miśku przy tobie już nikt cię nie skrzywdzi.

Wiktor:

Wziąłem Benia na ręce i zaniosłem do karetki po czym położyłem go na noszach.

W-Zrobili ci coś?!
B-Je-den mnie uderzył
W-Gdzie?
B-Tu-pokazał na policzek

Dałem mu buziaka w policzek żeby lepiej się poczuł.

W-Lepiej?
B-Tak

Podałem mu leki na uspokojenie i ruszyliśmy do szpitala. Gdy dotarliśmy na miejsce to od razu zabrałem Beniamina do Beaty żeby go zbadała.

Beata stwierdziła że Beniowi nic nie jest poza tym że jest przestraszony. Wróciliśmy na bazę.

W-Benio idź się przebrać odwiozę cię do domu
B-Okej

Beniamin poszedł się przebrać a po nim ja poszedłem potem pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i wyszliśmy z bazy po czym wsiedliśmy do samochodu.

Ruszyliśmy w stronę domu Beniamina. Po dziesięciu minutach byliśmy pod domen i wtedy zauważyłem że Beniś zasnął.

Wziąłem go na ręce i zaniosłem do domu. Położyłem go na łóżku po czym ściągnąłem mu kurtkę i buty po czym przykryłem kołdrą.

Ściągnąłem wierzchnie odzienie po czym położyłem się obok Benia wchodząc mu pod kołdrę przytuliłem się do niego i po chwili zasnąłem.


------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że rozdział się spodoba (:
Do zobaczenia w następnym rozdziale
Pa pa


Czy to miłość? Beniamin x WiktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz