Wiktor:
Od tamtych wydarzeń minęły cztery dni. Właśnie jesteśmy w drodze do Wrocławia ponieważ wczoraj Beniamin dostał od szefostwa pismo że jedziemy na szkolenie.
Jedzie nas czwórka, ja,Benio,Kuba i Gabryś. Skład samych mężczyzn ale nic na to nie poradzimy bo to nie my ustalamy kto jedzie.
Coś czuje że to będzie pięć szalonych dni. Zostało nam półgodziny jazdy pociągiem.
Ja słuchałem muzyki, Benio całą podróż przespał oparty o moje ramie.A Nowy i Kuba całą drogę rozmawiali. W końcu dojechaliśmy na miejsce, więc obudziłem Benia.
W-Kochanie wstajemy-powiedziałem gładząc go po policzku
B-Co się dzieje?-powiedział zaspanym głosem
W-Jesteśmy już na miejscuCałą czwórką wysiedliśmy z pociągu z bagażami i skierowaliśmy się do domku w którym mieliśmy mieszkać.
Po piętnastu minutach dotarliśmy do domu. Nowak otworzył drzwi i weszliśmy do środka.
Dom był naprawdę piękny po chwili poszliśmy do swoich pokoi. Po znalezieniu pokoi okazało się że każdy ma osoby pokój.
Ja z Beniaminem spaliśmy na górze a Kuba z Nowakiem spali na parterze.
K-Czyli każdy śpi sam?-powiedział smutnym głosem
B-Na to wygląda-powiedział również smutnym głosem
N-Może pójdziemy pokąpać się w jeziorze?
W-Świetny pomysłOstawiliśmy bagaże do swoich pokoi potem wzięliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i wyszliśmy z domu.
Skierowaliśmy się na pobliskie jezioro. Następnie zajęliśmy miejsca na plaży.
Benio:
Moi przyjaciele oraz Wiktor nie wiedzieli że bardzo boje się wody po tym jak w dzieciństwie koledzy próbowali mnie utopić.
Położyłem się na kocu obok Wiktora. Nagle rozbolał mnie brzuch więc skuliłem się w kłębek.
Po chwili poczułem rękę na ramieniu, był to Wiktor.
W-Benio co się dzieje?
B-Brzuch mnie boliWiktor położył rękę na moim brzuchu i zaczął go masować. Od razu poczułem ulgę.
W-Lepiej?
B-Tak
W-Poleż jeszcze chwilę a potem do nas dołączysz
B-OkejChłopaki poszli do wody a ja leżałem na kocu. Po pięciu minutach wstałem z koca i podszedłem do brzegu.
W tym momencie przed oczami pojawił mi się ten straszy obraz. Jednak po chwili usłyszałem jak ktoś mnie woła.
W-Benio! Benio!
B-Tak?..
W-Co się dzieje?!
B-Bardzo boje się wody
W-Dlaczego
B-Bo w dzieciństwie koledzy próbowali mnie utopić
W-Boże to straszne!?Wiktor chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić do wody.
W-Powoli i spokojnie, jestem z tobą
B-DobrzePowoli wszedłem nogami do wody. Nic się nie działo więc Wiktor prowadził mnie dalej aż w końcu woda sięgała mi do brzucha.
Ochlapałem Wiktora wodą śmiejąc się przy tym.
W-A to za co
B-Za to że cię kocham
Zaczęliśmy nawzajem chlapać się wodą. Nawet nie poczułem że zsunęły mi się kąpielówki.Popłynąłem dalej a za mną popłynął Wiktor.
Wiktor:
Gdy płynąłem za Beniem to zauważyłem że na powierzchni pływają jego kąpielówki.
Pod płynąłem i wziąłem je do ręki a następnie chrząknąłem.W-ekh....
W tym momencie Beniamin obrócił się do mnie twarzą. Był zdziwiony tym że trzymam jego kąpielówki.
B-Oddawaj!
W-Najpierw musisz mnie złapać-powiedział odpływającBenio:
Zacząłem płynąć za Wiktorem żeby odzyskać moje kąpielówki. Jednak po chwili stwierdziłem że zrobię mu nazłość.
Za nurkowałem a po chwili wypłynąłem twarzą w wodzie. Czułem jak Wiktor mnie podnosi.
Po chwili położył mnie na brzegu i przyłożył policzek do moich ust. W tym momencie plunąłem w niego Wodą.
W-Boże! Benio jak mnie wystraszyłeś!?
B-Trzeba było nie zabierać moich kąpielówek
K-Chłopaki może pójdziemy zjeść kolacje bo jestem już głody
W,B,N-OkejZebraliśmy swoje manele i ruszyliśmy do domu. Po dotarciu do domu odłożyliśmy rzeczy do pokoi.
Zaczęliśmy wspólnie przygotowywać kolację. Po dziesięciu minutach skończyliśmy i zasiedliśmy do stołu.
Jedliśmy a przy tym rozmawialiśmy na różne tematy. Po skończonym posiłku każdy poszedł do swojego pokoju spać bo jutro już jest szkolenie.
Jednak nie umiałem zasnąć więc wziąłem ze torby mojego misia z dzieciństwa i przytuliłem go do siebie zamykając oczy. Po chwili usłyszałem jak otwierają się dzwi do mojego pokoju i ktoś wchodzi.
Po chwili osoba ta była przy moim łóżku. Nagle osoba zasłoniła mi usta, ale gdy otworzyłem oczy to zobaczyłem Wiktora
W-Spokojnie to tylko ja
Wiktor wpakował mi się pod kołdrę. Fakt był taki że obydwoje spaliśmy w samych bokserkach.
Zaczął jeździć rękami po moim ciele a to powodowało że z moich ust wychodziły ciche westchnienia.
Szybkim ruchem pozbawił mnie i siebie majtek. Bez patyczkowania się zaczął wsuwać się we mnie.
Zacząłem pojękiwać z przyjemności a Wiktor położył się na mnie po czym zaczął powoli się poruszać we mnie.
Objąłem go rękami i poruszaliśmy się w równym tempie. Wiktor zaczął całować mnie po szyli, zatrzymał się ssąc kawałek mojej skóry żeby zrobić mi malinkę na szyi.
Zaczął przyspieszać ruchy na co zacząłem dość głośno jęczeć. W tym momencie Wiktor namiętnie pocałował mnie żeby stłumić moje jęki.
Ale nic to nie dało. Zaczął bardzo szybko poruszać się we mnie na co zacząłem razem z Wiktorem bardzo głośno jęczeć.
Nie obchodziło nas że chłopaki mogą nas usłyszeć.
Wbiłem mu paznokcie w plecy, czując że to zaraz.
B-Wiktorr...-powiedziałem wyginając się
Ale Wiktor nic sobie z tego nie robił i dalej się poruszał we mnie. W tym momencie zrobił finałowe pchnięcie i doszliśmy w tym samym momencie.
Wiktor upadł koło mnie na łóżko szybko oddychając. Przytuliłem się do niego również szybko oddychając.
Wiktor objął mnie ręką i dał mi buziaka w czoło. Gdy uspokoiliśmy oddechy to spojrzałem na Wiktora.
B-To była wspaniała noc
W-Bo spędzona w miłym towarzystwiePołożyłem głowę na jego klatce piersiowej słuchając bicia jego serca a Wiktor zaczął gładzić mnie po głowie co spowodowało że po chwili zasnąłem.
Wiktor:
Benio zasnął a ja na niego patrzyłem jak słodko śpi. Jednak sam zasnąłem po pięciu minutach przytulony do Benia.
---------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że rozdział się spodoba (:
Do zobaczenia w następnym rozdziale
Pa pa
CZYTASZ
Czy to miłość? Beniamin x Wiktor
RomanceBeniamin i Wiktor pracują w stacji Ratownictwa Medycznego.Od pewnego czasu Benio zaczął czuć coś więcej do Wiktora ale obawia się mu o tym powiedzieć bo boi się że Wiktor go wyśmieje z powodu że jest gejem.Czy Beniamin powie w końcu Wiktorowi o swoi...