But why?

202 11 0
                                    

-Nie zgodzę się na to, już i tak mam zjebane życie, a jak dowiedzą się że kujonka puszcza się za kasę to po mnie a jak się dowiedzą że jeszcze jestem Karlą to będą przypuszczenia że dają mi fory bo mam z nimi romans daj spokój - odpowiedziałam ściągając przebranie- już mam za dużo wrażeń, nie chce kolejnych

W tym momencie nawet glupie drzewa były bardziej interesujące, żeby tylko zapomnieć o tym temacie. Nienawidziłam jak ktoś mi narzucał coś, a co dopiero prostytucję.

Gdy tylko samochód stanął na wzniesieniu, wysiadłam i weszłam do domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Głupie wspomnienia wróciły, a ja nie mogłam się im poddać. Uderzyłam pięścią w ścianę i pobiegłam do swojego pokoju. Nie chciałam znowu żyć ta cholerną przeszłością, ale to nie było możliwe.

Zaczęłam chaotycznie przeszukiwać cały pokój przez co narobiłam tam wielkiego bałaganu, ale wtedy mnie to nie interesowało. Chciałam tylko jednego. Bólu.

-Gdzie jest ta jebana żyletka!? - krzyknęłam do siebie

Chciałam zapomnieć. Chciałam być szczęśliwa. Chciałam być wolna. Chciałam żeby te glupie wspomnienia wyleciały mi z głowy. Tylko jak..

Znalazłam to, co chciałam. To, czym robiłam sobie krzywdę kilka lat temu. Dlaczego tego nie wyrzuciłam? Nie wiem. Ciągle myślałam, że kiedyś się odważę ale jak widać, teraz nawet chciałam tego użyć.

Przyłożyłam metal do nadgarstka, ale coś mnie hamowało. Nie umiałam jej, ani przycisnąć, ani przesunąć w bok. Próbowałam sobie wmówić, że tylko jedna kreska ale to też nie pomagało. Każda próba zrobienia nacięcia, nie kończyła się nawet na zadrapaniu. Rzuciłam przedmiotem i zaczęłam płakać. Ja, która bała się tego uczucia, nie chciała go okazywać, płakała tak głośno że pewnie wszyscy sąsiedzi słyszeli. W tym momencie mnie to nie interesowało. Ludzie i tak uznawali mnie za idiotkę. Takie napady histerii były u mnie częste, więc sąsiedzi już przywykli.

Usłyszałam nagle huk na dole i bałam się zobaczyć co to. Mimo, że bałam się zobaczyć kto to, to byłam przygotowana na śmierć. Nie zdążyłam nawet podejść do drzwi, a te z wielką prędkością się otworzyły. Stanęła w nich jedna z ochroniarek. Nie wiedziałam co ona tu robiła, ale zaczęło mnie wkurwiać to, że nie mam ani trochę prywatności.

-Co ty tu robisz? - próbowałam spytać spokojnie

-Przechodziłam i usłyszałam krzyki, przecież wiesz, że mieszkam obok, więc nawet jakby mnie nie było na zewnątrz to bym przybiegła, nic ci się nie stało? - jej głos był zdenerwowany

-Nic ważnego, masz szczęście, że już dawno wiesz jak wyglądam bo bym ci przypierdoliła, po drugie mogłaś mnie zostawić jak ta cała większość- odparłam sukowato

Nie miałam ochoty na czułości. Niby w tym momencie chciałabym być sama, ale z drugiej chciałam żeby ktoś pomógł mi zapomnieć.

-Uspokój się, chciałam ci pomóc, bo jesteś dla mnie ważna- mowiła dalej spokojnie i przerwała na moment- za chwilę masz być na dole zrobię ci kolację i nie przyjmuję sprzeciwu

No tak. Ally Brooke, jest moją opiekunką, odkąd tylko zabrała mnie z tamtego miejsca. Nie za wysoka, chuda, blondynka. Kocha się wykłócać, o to, co jest dla niej ważne. Nigdy nie daje za wygraną. To ona mnie wychowywała, pomagała w trudnych sytuacjach, oraz "zaciągnęła" do wyścigów. Uczyła mnie wszytskiego od podstaw, za co byłam jej wdzięczna. Jako jedna z moich sąsiadek powinna mnie zostawić na pastwę losu, a jednak wyciągnęła mnie z bagna i dalej trzymała.

Uśmiechałam się tylko do niej. Ona odwzajemniła uśmiech i wyszła. Słyszałam tylko skrzypiące deski schodów. Wzięłam do ręki to, przez co zaczęłam płakać i wyrzuciłam za okno, by już nigdy więcej nie wrócić do tego.

Nagle zaczęłam rozmyślać, o tym, co kobieta przygotuje. Nie miałam wiele do zaoferowania w lodówce, a ona i tak robiła cuda. Ściągnęłam bluzę, w której zaczęłam się powoli grzać i zeszłam cicho na dół. Weszłam do kuchni i poczułam zapach gofrów. Kochałam je, a najbardziej z owocami i bitą śmietaną. Usiadłam chętnie do barku i czekałam podążając wzrokiem za kobietą, która non stop się gdzieś kręciła.

Podała mi talerz z jedzeniem i uśmiechnęła się do mnie ponownie. Nie zwlekając, zaczęłam jeść moje ulubione danie. Boski smak rozszedł się po moim przełyku. W tym momencie prawie zapomniałam o jakichkolwiek zmartwieniach. Ona zawsze wiedziała jak mi poprawić humor. Zawsze mogłam do niej przyjść z problemem, a ona i tak mnie wspierała, czy to błahostka czy nie.

-Ally? - spojrzałam na nią, bałam się usłyszeć odpowiedz- czy ja wyglądam ci na prostytutkę? - spytałam nie owijając w bawełnę.

-A czemu mam tak uważasz? - spytała przyglądając mi się uważnie. Zamknęłam oczy i poczułam jej dłonie na moich. Bałam się jej spojrzeć w twarz. Bałam się jej reakcji.

śmiertelny wyścig // Camren ///KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz