What am I does yesterday?

106 7 0
                                    

Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Miałam świadomość tego, że wypiłam dużo, nic więcej nie pamiętałam. Największa zagadką, dla mnie jednak były otworzone drzwi, i buty które miałam ubrane.

Wstałam powoli z łóżka i skierowałam się do łazienki. Praktycznie wszystko mnie bolało. Nie umiałam sobie nawet przypomnieć tego jak wróciłam do łóżka. Czyżbym za dużo wypiła?

Podeszłam do lustra i przyjrzałam się swojej twarzy. Oczy miałam podkrążone. Czyżbym wczoraj płakała? Nic nie przychodziło mi do głowy. Ostatni moment który pamiętałam, to jak rozmawiałam z Ally o Lauren. O tym co się stało nad klifem i dlaczego zniknęłam na tak długo.

Przemyłam szybko twarz wodą, żeby się rozbudzić i przebrałam w ubrania, które prawdopodbnie przygotowała mi Ally na przebranie. Dopiero teraz przypomniałam sobie o tabletkach, które leżały obok mojego łóżka. Uśmiechnęłam się lekko do siebie i wróciłam do pokoju. Wiedziałam że jeśli ich teraz nie wezmę, to umrę z bólu. Popiłam je szybko wadą i wróciłam do łazienki, biorąc telefon do ręki.

Położyłam go na umywalkę i włączyłam szybko muzykę, by rozluźnić się i zejść na dół z dobrym humorem. Otworzyłam szufladę i zauważyłam pełno skrętów. Spojrzałam na otwarte drzwi i szybko je zamknęłam na klucz. Nie chciałam by ktokolwiek wszedł do łazienki gdy będę palić. Wiedziałam że to nie jest dobry pomysł, bo Sofii jest tutaj, ale miałam nadzieję że nikt nie zauważy. Odpaliłam szybko jednego i w międzyczasie zaczęłam się malować. Zrobiłam makijaż dosłownie taki sam jak zawsze, czyli naturalny, by zakryć wszystkie niedoskonałości.

Spojrzałam ostatni raz w lustro i stwierdziłam, że nie wyglądam na aż tak naćpana. Zabrałam telefon do ręki i zauważyłam pełno wiadomości od Lauren.

Od: Lauren 9:10 pm

Nie powinnaś tak robić! A co jeśli coś by ci się stało!?

Mogłaś zginąć! A teraz wracaj tu i proszę popisz że mną bo mamy sobie dużo do porozmawiania

Ale co ja zrobiłam? Przecież byłam w domu. Nigdzie się nie ruszałam.

Od: Lauren 10:27 pm

Poszłaś pewnie spać, ale jutro jak tylko napiszesz to sobie porozmawiamy! Spróbuj jeszcze raz takie coś odwalić a cię zatłuke!

Od: Lauren 10:49 pm

Nie mogę spać, ciągle myślę o tym, czy na pewno wszytsko okej i czy mnie nie okłamałaś z tym że nic ci nie jest....

Od: Lauren 1:06 am

Kolejna pobudka....nawet nie wiesz jak się martwiłam, przepraszam że tak naskoczyłam, ale nawet nie wiesz jak się martwiłam, że zobaczę cię w szpitalu, albo zobaczę w wiadomościach, że nie żyjesz!

Od: Lauren 6:28 am

Całą noc nie spałam...napisz proszę z rana, albo zadzwoń.... muszę wiedzieć, że na pewno żyjesz....

Do: Lauren 9:37 am

Wszystko okej, żyje, chociaż nie wiem czemu się tak martwiłaś, nie zrobiłam nic głupiego

Schowałam telefon do kieszeni i zeszłam na dół. Kręciło mi się lekko w głowie, ale na szczęście nie spadłam ze schodów. Podeszłam do barku i usiadłam na krześle. Uśmiechnęłam się miło do Ally. Ta spojrzała na mnie podejrzliwie.

-Camila, pokaż oczy - odezwała się szorstko

-Dlaczego? Przecież nic nie robie -zasmiałam się cicho

-Kurwa Camila... Masz dziecko pod opieką, nie możesz znowu zacząć palić tego gówna!

-Ciociu Ally....co się stało? -odezwał się głos za mną

-Nic takiego kochanie, idź do pokoju i spakuj się do szkoły, ciocia cię zawiezie

-Dobrze- krzyknęła i szybko pobiegła do swojego pokoju

-A ty! Masz wytrzeźwieć jak wrócę i nawet nie waż się odwalać czegokolwiek - spojrzała na mnie zła i skierowała się do wyjścia z domu

-Papa Kaki! - krzyknęła do mnie, moja młodsza wersją i wybiegła z domu, zamykając za sobą drzwi

Uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam się śmiać. Nie widziałam z czego. Po prostu się śmiałam.

Poczułam wibracje telefonu i spojrzałam na jego ekran. Dzwoniła Lauren. Szybko odebrałam i postawiłam telefon tak, żeby mnie dobrze widziała.

-Jezu Camz jak dobrze widzieć cię żywą - widziałam radość i strach zarazem w jej oczach

Zaśmiałam się na jej reakcję i obróciłem telefon w stronę kuchni. Zeszłam szybko z krzesła i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie.

-To nic takiego, przecież smacznie sobie spałam! -uśmiechnełam się wesoło i dalek kontynuowałam robienie jedzenia

-Dziwnie się zachowujesz.... piłaś znowu? - zmarszczyła brwi na ten swój sposób i przyglądała każdemu mojemu ruchowi

-Nieeeee, dlaczego uważacie z Ally, że robię coś złego, chce być tylko szczęśliwa! - krzyknęłam okrzykiem radości

-Camz, czy ty paliłaś zioło...? Czyś ty zgłupiała do reszty!? Powiedz mi jeszcze, że w takim stanie prowadziłaś!

-Nie raz już to robiłam! Daj spokój! Jestem dorosła! - zaczęłam nakładać bekon i jajko na talerz

-Jak ja tam zaraz przyjadę to nigdy więcej nie zapalisz!

-Nie przyjeżdżaj! Ally zaraz wróci a nie chce żebyście się widziały!

-Przepraszam, ale kim jest Ally? - czyżby ona była zazdrosna?

-Najlepsza kobieta na świecie! - uśmiechałam się ponownie

-Ale kim jest dla ciebie...?

-Mamą ale nie do końca, opiekuję się mną - czarnowłosa odetchnęła z ulgą

-To dobrze, a ona wie w jakim stanie teraz jesteś?

-Tak, powiedziała że ze mną porozmawia, jak wróci, pojechała odwieść Sofi do szkoły

-Jaką Sofi?

-Wczoraj ją przygarnęłam pod swój dach, wreszcie mogę się nią opiekować! Jest najsłodszym dzieckiem jakie mogłam mieć!

-To jest twoje dziecko!?

-Tak- oo Ally wróciła! Papa kochanie! Widzimy się później!

Zanim dziewczyna zdążyła się odezwać, rozłączyłam się i zaczęłam jeść śniadanie. Dziewczyna weszła do domu i odłożyła głośno klucze na szafkę. Nie przejęłam się tym za bardzo. Czułam, że narkotyk przestaje powoli działać. Nie chciałam tego. Wolałam już na zawsze zostać w takim stanie. Być spokojna o wszystko i niczym się nie martwić.

-Dobra młoda damo, mamy sobie dużo do pogadania. Nawet nie próbuj uciekać, bo to co wczoraj i dzisiaj odwaliłaś, pokazuje, że jednak nie zasługujesz by opiekować się Sofi!

Nagle w jednym momencie poczułam jak cała radość ze mnie schodzi, a zioło przestaje działać. Czułam ponowny smutek i chęć zniknięcia z tęgo świata. Odwróciłam się w hej stronę ze łzami w oczach.

-Ale co ja takiego wcziraj zrobiłam...? -zapytałam, a jedna łza spłynęła po moim policzku

śmiertelny wyścig // Camren ///KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz