Are you drunk?

119 8 0
                                    

-Gdzie byłaś, dlaczego nie masz płaszcza i dlaczego do jasnej cholery masz całą brudną i mokrą bluzkę na ramieniu? -dziewczyna nadal stała nade mną ze skrzyżowanymi rękoma.

Spojrzałam za nią, w stronę salonu, ale nikt już tam nie siedział. Zostałam tylko ja z Ally, no i Sofi która prawdopodbnie poszła już do swojego nowego pokoju. Spojrzałam ponownie na blondynkę stojąca przedemną. Podała mi rękę, i dzięki jej pomocy wstałam na nogi. Pokazała mi gestem, bym poszła za nią, co uczyniłam. Weszliśmy do kuchni. Usiadłam na krześle barowym i oparłam głowę o ręce. Nie chciałam jej teho jeszcze mówić. Sama nie byłam pewna, czy to jest oficjalne, lecz z drugiej strony była dla mnie jak matka, a jej nigdy nie okłamywałam.

-Kiedy wszyscy poszli? Nie było mnie z 10 minut - odezwałam się pierwsza, gdy Ally nalewała nam po winie do kieliszków

-Nie było cię z pół godziny, a Sofi zaczęła ziewać więc wszyscy się pożegnali i poszli, a ja czekałam aż wrócisz, wyjaśnisz mi proszę co było ważniejszego od twojej siostry?- położyła szkło przedemną

-Musiałam z kimś porozmwiać....wiem, że to nie było miłe z mojej strony ale ta osoba mnie potrzebowała...a ja nie chciałam jej zawieść - odparłam upijając dużego łyka trunku

-Jak nie chcesz, to nie mów, ale wiesz, że możesz mi zaufać i zawsze cię będę wspierać - uśmiechnęła się do mnie ciepło - a teraz przebierz się i daj tą bluzkę do prania bo to się ciężko zmyje jak mocniej wsiąknie w materiał - pokazała na moje ramię

-Tak już - powiedziałam i ściągnęłam bluzkę - na razie nie mam sił wstawać, ale jak pójdziemy spać to dam do kosza, bo mam nadzieję, że zostaniesz na noc

-A mam inny wybór - zażartowała i opróżniła kieliszek do dna, nalała sobie kolejną porcję, a ja spoglądałam w kuchenny blat - co cię gryzie kochanie? - zapytała z czułością

-Za niedługo zaczyna się sezon, będę musiała gdzieś dawać Sofi na czas wyścigów, nie mogę z tego tak po prostu zrezygnować, ale nie chce też okłamywać Sofi, do tego nie ma kto się nią opiekować w tym czasie - powiedziałam ściskając mocniej kieliszek

-Ej ej bo rozbijesz, spokojnie, pojedziemy na ten jeden i oznajmisz, że masz nowe życie i musisz zrezygnować, oni powinno to zrozumieć - uśmiechnęła się do mnie i nalała do pełna mój kieliszek

-Mam taką nadzieję....nie chce ich okłamywać - odparłam wypijając prawie całe wino ze szkła - będę się kładła za chwilę spać, bo jestem padnięta - posłałam jej uśmiech i wypijając do ostatniej kropli trunku skierowałam się do pokoju.

Nie było to za ciężkie zadanie, bo nie byłam na tyle pijana. Po drodze wrzuciłam jeszcze bluzkę do prania i upadłam na łóżko. Chciałam już zasnąć i obudzić się w nowym dniu oraz przy okazji poukładać sobie wszytsko. Zaczęłam szukać telefonu po kieszeniach, ale nie umiałam go nigdzie znaleźć. Stwierdziłam że pewnie zostawiłam go na dole, więc wziąłem piżamę i skierowałam się do łazienki.

Po dość gorącym prysznicu, ubrałam bluzkę i dresy. Jak na początek wiosny było nadal dość zimno. Położyłam się pod kołdrę i probowałam zasnąć, ale coś ciągle nie dawało mi spokoju. Nie wiedziałam co. No tak! Miałam jej później napisać,

Wstałam szybko z łóżka i zbiegłem na dół, ale nigdzie go nie było. Ally już pewnie poszła spać, więc nie chciałam jej budzić. Musiałam telefon zostawić na ławeczce podczas rozmowy z nią. Innej opcji nie było. Gdybym go wzięła to leżałby tutaj albo u mnie w pokoju.

Wziąłem szybko klucze i wyszłam przed dom. Kask na szczęście leżał na motorze, więc nie musiałam wracać do domu. Ubrałam go szybko i wsiadłam na motor. Zaczęło mi się kręcić w głowie od alkocholu, ale nie aż tak, żebym nie była w stanie jechać.

Wjechała na drogę i pojechałam w stronę klifu. Modliłam się tylko, żeby w nic nie wjechać. Nie chciałam trafić do szpitala. Jeszcze nie teraz. Jechałam dość powoli, ale na tyle szybko, żeby jak najszybciej zabrać telefon z tamtąd i wrócić do domu, by nikt się nie skapnął o mojej chwilowej ucieczce. Jednak gdy wjechałam w las, nie było już tak łatwo. Wszędzie drzewa, które coraz bardziej zlewały się z krajobrazem. Nagle zatrzymałam maszyne praktycznie przed samym drzewem. Chwila a mnie by już nie było. Zeszłam z maszyny i stwierdziłam że resztę drogi muszę przejść na nogach.

Na miejsce dotarłam po 10 minutach. Telefon leżał na ziemi, gdzue wcześniej stał motor. Musiał mi wypaść jak na niego wsiadałam. Podniosłam go z ziemi i włączyłam wyświetlacz. Pełno wiadomości od Lauren.

Od: Lauren:   7:58pm

I jak urodziny?

Od: Lauren   8:14pm

Wszytsko okej? Nie odpisujesz

Od: Lauren   8:24pm

Zaczynam się martwić....
Odpisz..

Uśmiechnęłam się lekko i zadzowniłam na jej numer. Po kilku sygnałach dziewczyna odebrała. Można było z tyłu słychać cicho muzykę, więc była w domu.

-Heeeeeej Kooochanie- przeciągnęłam przeciskając się przez krzaki

-Camz czy ty jesteś pijana? - zapytała szybko ze strachem w głosie

-Troszeczke, napiłam się z Ally, bo rozmawiałyśmy o tobie, znsczy nie powiedziałam jej o związku tylko, że musiałam z kimś pogadać i tyle - uśmiechnęłam się i nagłe poczułam uderzenie w twarz- Ała! Glupia gałąź!

-Czy ty jesteś w lesie? Co ty pijana robisz sama w lesie!? - była słychać lekki gniew w jej głosie

-Szukam motoru, który gdzieś zaparkowałam, on jest gdzieś s tamtą stronę z tego co pamiętam, stwierdziłam, że nie pojadę dalej bo jeszcze wjadę w drzewo - odparłam dumna z siebie i swojego pomysłu

-Boże Camz! Nie jeździ się po alkocholu! Zaraz tam będę

-Nieeeeee, już mam! Napisze jak będę w domu! - odparłam i się rozłączyłam

Wsiadłam na motor i ostrożnie wyjechałam z tego przeklętego labiryntu. Jakoś mi się udało, nie wiem jak, ale nie byłam aż tak pijana jak widać. Droga również była pusta, więc dla mnie łatwiej. Pod sam dom podjechałam po chiwli. Wszędzie było ciemno, więc Ally na szczęście się nie obudziła.

Weszłam cicho do domu i wskoczyłam do łóżka.

Do: Lauren   9:09pm

Jetem w dpmku, dobramox! ❤️❤️❤️

Od razu odłożyłam telefon na półkę i zasnęłam w mgnieniu oka.

śmiertelny wyścig // Camren ///KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz