-Nie prawda! - krzyknęłam uderzając bruneta w ramie
-No przyznaj się, dobrze całuje? - poruszył brwiami w ten jego dziwny sposób
-Ugh! Nie całowałyśmy się, po drugie ona ma dziewczynę, a jej raczej by nie zdradziła - odłożyłam już pustą szklankę na ciemne drewno
-No ale wyszłaś z tamtąd z uśmiechem na twarzy i bez maski - pstryknął do barmana by polał nam kolejnego drinka
-Ona powiedziała mi kim jest jej wybranka, a ja pokazałam się jej bez maski, a na co dzień chodzę z makijażem więc mnie nie rozpozna na ulicy, punkt dla mnie - uśmiechnęłam się rozglądając się czy przypadkiem nikogo znajomego tu nie ma
-Ehh i tak będę trzymać się swojej wersji - widać było że już jest trochę wstawiony, ale nie mój problem
-Zakmnij się już z tym twoim "widzi mi się" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu- jesteś najebany i każdy ma cię dość - przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się do barmana, który podał nam kolejną porcję procentów
Uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy zauważyłam w tłumie nir kogo innego niż Lauren. Byłam w swojej masce i peruce co nie zmieniało faktu, że będę miała udawać spokojną i dominującą, jeśli tylko podejdzie. W głębi duszy miałam nadzieję, że jednak mnie nie zauważy. To byłoby dla mnie za dużo, uporać się z miłością do Lauren i Shawnem, który jak jest najebany gada za dużo na raz! To było niemożliwe!
Położyłam 50 dolarów pod szklankę z której piłam i wzięłam już nie kontaktującego faceta pod ramie. Nie był zbytnio ciężki jak na swój wygląd. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam się kierować w stronę apartamentów. Nasz znajdował się na najwyższym piętrze, więc skierowałam się w stronę windy, która niestety bądź stety okazała się zepsuta. Kiedy tylko się obróciłam, zauważyłam czarnowłosą idącą w moją stronę.
Stanęłam jak wryta. Nie wiedziałam czy powiedzieć jej tylko "hej", czy może powiedzieć coś jeszcze, albo zignorować. Ten alkohol wcale nie był dobrym pomysłem, jeśli wiedziałam że Lauren i tak tu przyjdzie. Był to prywatny bar, więc tylko znane osoby mogły tu wejść, ja jako, że są tu najdroższe apartamenty i mam jeden wykupiony, weszłam tu jako "mało sławna" osoba.
-Pomóc? - zapytała wystawiając rękę w stronę chlopaka
-Daje rady, muszę go wziąść tylko do pokoju - fałszywy uśmiech pojawił się na mojej twarzy, bo nie było wcale dobrze, ten budynek miał kilkanaście pięter.
-A gdzie macie pokój? - chwyciła go pod drugim ramieniem i zaczęła wchodzić razem ze mną na schody
-Ostatnie piętro, serio nie musisz mi pomagać - odchrząknełam, bo jej dłoń dotykała mojego ramienia.
-Ale chce, a teraz musimy skręcić tutaj - poinformowała, gdy chciałam wchodzić na kolejne schody
-Ale tam są schody - stwierdziłam lekko podirytowana najebaniem się chłopaka
-Ale tu jest coś lepszego - zaczęła iść więc nie miałam wyboru i robiłam to co mówiła. Okazało się że na poboczach znajdowała się winda dla personelu. Tylko że trzeba było mieć do niej karetę której nie posiadałam.
-Brawo geniuszu, ale nie jesteśmy personelem, więc lepiej wracajmy na tamte schody bo robi się coraz cięższy.
W tym momencie Lauren wyciągnęła kawałek plastiku i przyłożyła do czytnika. Pomrugałam kilka razy, by zrozumieć co się dokładnie stało. Lauren tu pracuje? Przecież jest ubrana w garnitur, bardzo seksowny garnitur, i raczej w takim stroju nie paraduje po restauracji i sprząta. Byłam coraz bardziej z intrygowana jej osobą.
Weszłyśmy do windy i zaczęłyśmy wjeżdżać. Było o wiele wygodniej, niż taszczenie ciała po schodach.
-Ską-
-Skąd mam kartę? Jestem właścicielką tego oto baru z apartamentami - dokończyła a mnie tym bardziej zatkało
-Czyli w Miami masz rodzinę, ale tu masz interes, a przy okazji jesteś piosenkarką znaną na całym świecie? - sama zgubiłam się w tej wypowiedzi
-Dokładnie, brzmi trochę....racjonalnie ale tak jest - drzwi windy się otworzyły, więc poprawiłam brązowowłosego na ramieniu i podeszłam do odpowiednich drzwi.
Lauren szybko otworzyła je kartą i przepuściła mnie. Szybko położyłam cwela na łóżko i upadłam na kanapę wyczerpana. Wszystko mnie bolało. Teraz mi się odpłaci. Kupi mi jutro śniadanie, a najlepiej przez cały tydzień kupuje. Uśmiechnęłam się chytrze i przypomniałam sobie o obecności trzeciej osoby w pokoju, dopiero po jej głosie.
-Ja już będę lecieć, mam nadzieję, że spędzisz tutaj cudowny czas i spokoju, jutro o dziewiątej przyjdzie zespół sprzątający, do tej pory lepiej wyjść z pokoju, ale możecie zmienić godzinę na inną, miłej zabawy - uśmiechnęła się, a ja tylko zamknęłam za nią drzwi, nie odzywając się w ogóle
Tego było za wiele. Na początku wparowanie do mojej garderoby, później przygakdanie mi się ciągle, a teraz jeszcze pomoc mi. Za dużo jak na jeden dzień. Twraz będę miała udawać na spotkaniu z nią jako Camila, że wcale się nie spotkałyście i widzę ją pierwszy raz.
Wystukałam numer do Mani by z nią wreszcie porozmwiać. Po kilku sygnałami wreszcie odebrała. W tle słyszałam rozmowy jakiś lekarzu czyli była dalej w szpitalu.
-No hej młoda, co tam? - zapytała od razu jak tylko odebrała
-Nie jestem młoda, po drugie jest w porządku tylko Shawn zgonował, więc śpię na kanapie - przewróciłam oczami patrząc na bruneta rozłożonego na całym łóżku - rozjebał się tak że nawet se nie siądę
-Typowy Mendes, a teraz gadaj, słyszałam, że wygrałaś - uśmiechnęłam się na wspomnienie odebrania nagrody
-Tak i jutro wracam do Miami i wszytsko wróci do normy - wstałam i podeszłam do ekspresu do kawy. Nacisnęłam czarną kawę i usiadłam przy stole - ogólnie rozmawiałam z Dinah i dowiedziałam się że zna moją tajemnice, więc dziękuje ci za zdradzenie jej tego - mój głos był oschły
-Musiałam jej powiedzieć bo inaczej sama by zaczęła śledzić, serio przepraszam, nie chciałam by tak wyszło, wynagrodzenia ci to jak tylko wyjdę
-Mam nadzieję, a w ogóle kiedy wychodzisz na wolność? - zaśmiałam się
-Jutro mam dostać dokładny termin wypisu, zależy od jutrzejszych badań - przeczuwałam że właśnie w tym momencie się uśmiecha
-Mani! Jestem, przywiozłam ci jedzenie i twoją ulubioną książkę - czyżby Dinah ?
-Dziękuje Dj, to widzimy się jutro jak wpadniesz, przynajmniej mam taką nadzieję
-No pewka, pozdrów Di - pożegnałam się i rozłączyłam
Usłyszałam dźwięk końca robienia kawy, więc zabrałam ją i wyłączyłam ekspress. Usiadłam ponownie przy stole i zaczęłam kontynuować książkę. Po chwili z połową nie dopitej kawy, zasnęłam jak małe dziecko
CZYTASZ
śmiertelny wyścig // Camren ///KOREKTA
Actionjeden niebezpiecznych wyścig może zmienić życie nastolatki dla której niebezpieczeństwo stoi na pierwszym miejscu Karla/Camila Cabello - 17-nastolenia dziewczyna która nigdy nie doznała miłości od nikogo i żyje w ciągłym cierpieniu a jedyne co kocha...