I came for Sofi

141 13 0
                                    

Obudził mnie dźwięk wibracji. Spojrzałam na telefon i zauważyłam zdjęcie mojej opiekunki. Od razu odebrałam.

-Hejka...- ziewnełam- i co? Mogę wpaść do Soffi?

-Dzisiaj już jest za późno, ale jutro jeśli chcesz to pewnie, powiedziałem im jaka jest sytuacja i po prostu nie byłaś w stanie przyjść

-Dziękuje ci bardzo, o której moje przyjść? - spojrzałam na zegar wskazujący prawie piąta popołudniu

-O dziewiątej mają śniadanie więc o dziesiątej możesz przyjść, Soffi będzie czekała na ciebie w pokoju - uśmiechnęłam się na te słowa

-Dziękuje ci Ally nie wiem jak ci się odwdzięczę - powiedziałam prawie skacząc ze szczęścia

-Nie musisz, jestem dla ciebie, a twraz spadam bo mam szkolenie, kocham cię młoda - powiedziała i się rozłączyła

-Ehhh muszę zadzwonić do Taylor.... - powiedziałam sama do siebie

Tak bardzo chciałam spotkać jej siostrę. Dać jej ten obraz, który prawie skończyłam....no ale jednak Soffi jest ważniejsza. Już i tak opuściłam jedno spotkanie, nie chciałam żeby to się powtórzyło.

Chwyciłam telefon i zadzowniłam do czarnowłosej. Odebrała po chwili.

-Gotowa na spotkanie z moją siostrą? - zapytała uradowana

-Nie dam rady... dałoby radę przesunąć na niedzielę..?- mówiłam to z bólem serca

-Ouuu szkoda...czekaj spytam się - usłyszałam ciche kroki ze strony słuchawki, więc pewnie szła w stronę sypialni jej siostry czy coś

-Lauren? Mam pytanie? - można  było słyszeć ciche skrzypieniem drzwi

-O co chodzi? - znowu to cudowna chrypka, tak bardzo chciałbym ją usłyszeć na żywo

-Ta znajoma, z którą miałyśmy się spotkać...nie da rady jutro, coś jej wypadło, masz w niedzielę czas przed wylotem? - to brzmi jakbym ich tak poprostu wystawiła co było po części prawdą

-Taylor, ja specjalnie wszystko poprzestawiałam pod to spotkanie, nie mówiąc o zrezygnowania z wywiadu, ja rozumiem, że są różne sytuacje, ale bez przesady, może uda nam się spotkać dopiero jak ponownie wrócę do Miami, przykro mi - tja...czyli po spotkaniu....

-No dobrze...to spędzimy ten czas tylko we dwójke - po dźwięku zamykanych drzwi wywnioskowałam, że wyszła z pomieszczenia

-Lau-

-Tak słyszałam wszystko,.no to może do innego razu, i przepraszam za kłopot - powiedziałam i się rozłączyłam

Byłam zła na siebie, że przez głupie zemdlenie i zapomnienie o Soffi, straciłam szansę na jedyną szanse spotkania idolki. Za to Soffi była dla mnie w cholerę ważna. Jeśli wszystko się uda, to będę mogła ją mieć codziennie obok siebie. Kilka łez spłynęło po moim policzku.

Taylor wydzwaniała do mnie jeszcze kilka razy, ale nie odbierałam. Byłam na siebie i na całą tą sytuacje wkurzona. Wiedziałam dobrze co chciała powiedzieć. Tylko że ja dobrze wiedziałam, że to moja wina.

Usiadłam na taboret i chwyciłam pędzle. Brzmi racjonalnie? Przecież rysuje ołówkami. No właśnie, dobre pędzle zrobią idealne cieniowaniem, lepsze niż palcem, lub tak jak większość, papierem.

Czas mijał, słońce chowało się za choryzontem, a obraz był już prawie gotowy. Ostatnie pociągnięcie pędzlem i byłam z siebie dumna. Zajęło to dłużej niż przewidywałam, ale udało się. Obraz został skończony. Jeszcze tylko zdjęcie na instagrama i mogę posprzątać. Zgasiłam światło, zostawiając jedną lampkę przy łóżku i wstawiłam obraz na instagrama.

śmiertelny wyścig // Camren ///KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz