-Camila Cabello? - wybudził mnie głos lekarza obok mojej osobyWstałam i powoli weszłam do gabinetu, siadając na fotelu na przecieko drugiego. Pomieszczenie było w kolorach beżu i białego. Wszystko było proste, biurko z sqoma krzesłami, a przy drugiejy ścianie dwa siedzenia i stoliczek. Nie było to duże pomieszczenie, przez co miało swój klimat. Na ścianach były porozwieszane rysunki, jak mniemam, dzieci, a wszystko to oświetlało światło wpadające przez dużo okno.
Nie chciałam tu znowu być. To miejsce przywracało tyle wspomnień. A te wspomnienia wcale nie były dobre.
-Znowu się widzimy.... dzwoniła do mnie twoja opiekunka, że zwidy ponownie wróciły.
Kiwnełam tylko głową. Nie miałam siły, po nie przespanej nocy. Ciągle bałam się, że to coś powróci. Każde połowiczne zaśnięcie, kończyło się obrazem tej postaci. Byłam jak sparaliżowana.
-Ehhh... zrobiłaś się mniej mówna, powiedz mi proszę co się stało - jego głos był dziwnie kojący, a przez to że kiedyś u niego już byłam, nie bałam się mu wagadać.
-A więc, malowałam sobie i nagle muzyka przestała grać. Podeszłam do radia, a z tamtąd zauważyłam czarną postać. Tylko tym się wyróżniała.... żadnych rys...po prostu czarna plama. Spanikowałam i zadzwoniłam do Ally i resztkami rozumu powiedziałam co się stało.... spojrzałam ponownie w stronę tej postaci i stała przedemną....-urwałam na kilka sekund- później już tylko wróciło wspomnienie, z tego jak się zaczęło. Potem wybudził mnie dźwięk jej krzyków.... Płakała... Wziąłem telefon i się rozejrzałam....nie było jej, zniknęła....
Nastała głucha cisza. Wtedy poczułam, że łzy spływają mi po policzkach, a sama zaciskami ręce na kuszelce.
-Czy wzięłaś po tym tabletki, które ci dałem? - spojrzałam na niego i zauważyłam spokój na jego twarzy, podziwiałam go za to.
-Tak....jak tylko Ally mnie uspokoiła, to przypomniała, że zawsze mam je pod poduszką, na właśnie takie momenty
-Miałaś wczensiej jeszcze takie momenty?
-Nie, to był jedyny od naprawdę dłuższego czasu...- powiedziałam zgodnie z prawdą
-Ehhhh, przepisze ci mocniejsze tabletki na wieczór, jeśli nie będą działać to podwój dawke do dwóch razy na dzień, do tego Hydroksyline na uspokojenie- podsunął mi papierek na deske przedemną- wykup je po skończeniu tamtych i przyjdź do mnie za dw miesiace, a później przychodź co miesiąc na kontrolę i ewentualną receptę, jeśli coś by się działo w międzyczasie, to niech Ally zadzoni i gdzieś cię wpiszę- spojrzał na mnie i się uśmiechnął- jest coś o czym marzysz? - nagle zmienił temat
-Tak....poznanie Lauren na własne oczy i zaprzyjaźnienie się z nią - odpowiedziałam nie myśląc za bardzo nad swoimi słowami
-To życzę ci powodzenia, bo jesteś cudowną osobą pamiętaj - wstał i poszedł do mnie
Zrobiłam to samo i wtulam się w jego ramiona. Podczas naszej terapii, było to każde nasze pożegnanie. Posłałam mu tylko lekki uśmiech i wyszłam z pomieszczenia oraz budynku.
Wyciągnełam telefon i wystukałam numer do starszej blondynki.
Pierwszy sygnał
Drugi sygnał
Trzeci sygnał
Czwarty sygnał
Piąty sygnał
Szósty sygnał
-Tu skrzynka pocztowa Ally Brooke, jeśli jest to coś pilnego, napisz wiadomość i w wolnym czasie oddzwonię
Czyli jest zajęta.
Napisałam tylko, że jestem po wizycie i skierowałam się w stronę apteki. Wiedziałam, że takich mocnych leków nie będą mieli na stanie, więc chciałam je wcześniej zamówić.
Weszłam do małego budynku i podeszłam do lady. Położyłam karteczkę na blacie i nie odzywając się słówem, zaczęłam wyciągać swój portfel.
-Ma pani pozwolenie na te leki? - zapytała kobieta
-Tak, wypisał mi je psychiatra tutaj z przychodni- nie chciałam żadnych konsekwenci
-No dobrze...nie mamy tych leków akurat u siebie, ale zamowimy i powinny być do trzech dni roboczych - oznajmiła i wystukała coś na klawiaturze- to będzie 56$
-Kartą - powiedziałam i już po chwili przyłożyłam kawałek plastiku do terminalu
Urzadzenie wydało charakterystyczny dźwięk, na co się ucieszyłam i wziąłem pudełeczko do ręki. Schowałam je do torby i wyszłam kierując się na Przystanek autobusowy.
Cieszyłam się że chociaż Hydroksyzyne mieli, bo inaczej nie wiem, jak przeżyłabym kolejny atak. W tym momencie, pomyślałam o Shawnie. Nie odzywałam się fo niego od kilku dni. Pewnie się martwił.
Wyciągnełam telefon i od razu zadzwoniłam.
-Carnola! Ty żyjesz! Gdzie się suko podziewasz!?
-Nie krzycz...głowa mnie boli śmieciu...-chrząknełam przez brak wypitej dzisiaj wody
-No spoko - przewróciłam oczy na jego słowa- to co tam u ciebie? Słyszałem że ta nowa sexy dziewczyna była u ciebie - byłam pewna, że w tym momencie poruszał znacząco brwiami
-Byłam chora, a później zemdlałam z wyczerpania psychicznego, wrócę w nowym tygodniu i wtedy porozmawiamy - podeszłam pod daszek i usiadłam na ławeczce
-Stara wbijasz dzisiaj do mnie?
-Nie dam rady....- zobaczyłam zbliżający się pojazd- kończę, bo bus podjechał, do poniedziałku! - zakończyłam od razu połączenie i wsiadłam do środka.
Położyłam odliczoną kwotę kierowcy i stanęłam przy poręczy. Droga nie była długa i dość spokojna.
Kiedy już dotarłam na miejsce, podeszłam do drzwi i otwierając je poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon z nadzieją, że to Ally. Nie myliłam się.
-Halo? - oparłam telefon o ramie i zacząłem otwierać drzwi.
-Hej już jestem, widziałam twoją wiadomość, jak się czujesz? Co lekarz powiedział?
-Mam skończyć te leki i dostałam mocniejsze....ale przez to zemdlenie zapomniałam o spotkaniu z Soffi, biedna myśli, że ją wystawiłam...
-Sprobuje z nimi porozmawiać czy dałoby radę dzisiaj lub jutro, zadzowniłam do nich przedwczoraj, ale chyba jej nie poinformowali, na prawdę mi przykro, spróbuję zrobić co w mojej mocy
-Dziękuje, jesteś kochana....jutro miałam w planach iść do znajomej ale przesune spotkanie na kiedy indziej- przygryzam wargę na myśl, że będę mogła zobaczyć Lauren Pierdoloną Perfekcję Jauregui.
-Jak dam rade to ci zadzwonię lub napiszę kocham cię papa
-Papa - Rozłączyłam się i usiadłam na kanapie włączając telewizję
Nic ciekawego nie leciało jak zawsze, więc zdecydowałam puścić muzykę i po chwili przyznałam na kanapie, otulona w koc.
-----------------------------------------------------
Hejka, dzisiaj będzie ostatni rozdział w tym tygodniu, z powodu mojego powrotu do pracy. Może jeszcze w niedzielę będę coś wstawiać ale nie obiecuje
CZYTASZ
śmiertelny wyścig // Camren ///KOREKTA
Actionjeden niebezpiecznych wyścig może zmienić życie nastolatki dla której niebezpieczeństwo stoi na pierwszym miejscu Karla/Camila Cabello - 17-nastolenia dziewczyna która nigdy nie doznała miłości od nikogo i żyje w ciągłym cierpieniu a jedyne co kocha...