Are you Camila Cabello?

170 20 3
                                    

Siedziałam na łóżku i ciągle rozmawiałam z Becky. Opowiedziała mi wszytsko co się zmieniło. Oraz dowiedziałam się, że na spokojnie będę mogła tu przebywać cały dzień, bo żadne zajęcia z terapii psychicznej nie będą mnie dotyczyć. Rozmowy z psychologiem lub psychiatrą, będę miała codziennie, ale gdy będę miała ataki to od razu przyjdą ponieważ jest tu kamera. Dowiedziałam się również, że zostałam na chwilę przydzielona do innego pokoju z powodu załatwiania dla mnie izolatki. Na szczęście jest tu więcej niż jedna, więc nie będą mnie przemieszczać. Dostałam również dokładną godzinę ukończenia 24 godzin. Przy okazji zrobiła regulaminowe sprawdzenie. Czyli kazała mi się rozebrać i posprawdzała wszytskie kieszenie. No tak zapomniałam już o tych wymogach. Dała mi kartkę z dokładnym planem dnia i wyszła uśmiechając się. Tęskniłam za nią trochę. Jednak mi pomogła przez ostatnią wizytę. Mogłam również.korzystać z wszystkiego, co było ogólnodostępne. Oraz miałam prawo kontaktować się tu z prawie każdym. No właśnie prawie. Każdy korytarz był od danego zaburzenia psychicznego. Na najwyższym piętrze były osoby, które nie były zdolne do komunikowania się z innymi. Wiele się zmieniło.

Spojrzałam na godzinę. Była już 23, więc odłożyłam urządzenie i położyłam się pod kołdrę. Zapomniałam jak te łóżka są niewygodne. Nie dało się znaleźć żadnej wygodnej pozycji. Tak też było tym razem. Ostatecznie Położyłam się na plecach i spoglądałam w sufit. Rozmyślałam o tym, czy mnie zaakceptują i co teraz o mnie myślą tamte dziewczyn. Na szczęście, całe jutro miałam 24 godziny, więc mogłam nastawić się  psychicznie na całe przywitanie. Była to dokładnie "społeczność". Polegało na spotkaniu całej grupy. Każdy opowiadał o sobie jeśli pojawiała się nowa osoba. Później każdy mówił jak mu minął dzień lub weekend. Na skończenie spotkania, można było poprosić o rozmowę z psychologiem lub lekarzem prowadzącym. Taka prośba o natychmiastową terapie. Bałam się jedynie tego, że nie będę w stanie nic powiedzieć albo będę mieć atak. Ludzie najczęściej w takich miejscach pytają, dlaczego tu trafiliśmy. Oraz oczywiście o imię i zaimki., Co wcale nie pomagało.

Rozmyślając tak, zaczęłam być senna. Rozłożyłam się na łóżku, tak żeby było mi wreszcie wygodnie i już po chwili zasnęłam.

~~~

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Otworzyłam oczy i się podniosłam do siadu. Pewnie wyglądałam jak jakaś wiedźma. Włosy rozczochrane, a na twarzy grymas. Ubrania pomientolone.  Uśmiechnęłam się na widok Becky. W rękach trzymała talerz z jedzeniem i kubek herbaty.

-Dziękuje- powiedziałam odbierając od niej rzeczy

-Nie ma za co - usiadła na przeciwko mnie

-Więc opowiadaj co u ciebie - zaczęłam jeść kanapki z moimi ulubionymi dodatkami

-Więc, pracuje tu już długo i na prawde dzieciaki są cudowne, gorzej jak jest interwencja z pasami, ale to już wiesz, hmmm- zamyśliła się na chwilę - pamiętasz mojego chłopaka? Zerwaliśmy kilka tygodni temu, był dupkiem i dziecinny. Ale oprucz tego, mam nowe mieszkanie i dziele je z taką super dziewczyną. Studiuje psychologię i myśli nad przyjściem tutaj, może się poznacie- urwała ponownie- a, i zostały dalej twoje rysunki oraz cały piórnik. Przechowuje go u siebie w szafce. Do tego przechodząc koło twojego wcześniejszego pokoju, usłyszałam rozmowę dziewczyn, że jesteś ciekawą osobą, więc się pewnie  polubicie. Przewodniczącym jest Ben z dwójki, więc pewnie będzie z tobą jeszcze rozmawiał. To chyba tyle - zmarszczyła brwi

Skończyłam przegryzać ostatnią kanapkę i popijam ją herbatą. Kochałam słuchać co u niej. Brakowało mi tego przez ten długi czas.

-A ty? Co nowego? - spojrzała na mnie

-No więc, mam nowych znajomych, poznałam na prawdę Lauren, jest cudowna. Przestałam tak dużo palić za to więcej pić - przygryzłam policzek- zaczęłam sprzedawać swoje dzieła i dużo osób je kupuje. No nic więcej na razie się nie działo oprócz powrotu ataków -skończyłam swój monolog

-Też dużo - stwierdziła uśmiechając się

Nagle ktoś wszedł do pokoju. Był to mężczyzna którego też znałam. Jeśli dobrze pamiętam, to oby dwoje zaczeli pracować tu w podobnym czasie.

-Becky, mamy zaraz zebranie, a musimy wszytskich zwołać - spojrzałam ns mnie i się uśmiechnął ciepło - witam cię Camila

-Dobrze cię widzieć nadal w tym wariatkowie - puściłam mu oczko i zaczęliśmy się śmiać

-Dobra, ja lecę, przyjdę około 13 i pamiętaj, zakaz wynoszenia telefonu z pomieszczenia bo nie chcemy awantur - przytuliła mnie i razem z brunetem wyszli z pokoju.

Ponownie zostałam sama. Nie przeszkadzało mi to. Brakowało mi tu jednak mojej sztalugi. Będę miała poprosić Ally o gitarę by zająć czymś swoje myśli. Ludzie kochali to jak im przygrywałam przy wieczornej herbatce, a wcale nie wyszłam z wprawy. 

Na zegarku telefonu wybiła 9, więc musiałam się iść ogarnąć. Podczas nocy przynieśli mi wszytskie moje rzeczy. Zabrałam sukienkę i bieliznę i wyszłam z pokoju. Podeszłam do pokoju personelu po drodze mijając sale spotkań. Większość osób skierowało wzrok na moją osobę, co bardzo dobrze zauważyłam.

Zapukałam do drzwi i poprosiłam o kosmetyki do higieny i poszłam do łazienki, ponownie przechodząc obok pomieszczenia. Usłyszałam szepty z pytaniami typu "kim jestem" albo "czyżby nowa osoba". Nie odpowiedziałam. Po prostu szłam przed siebie.

W łazience załatwiłam wszystkie potrzeby. Nie zajęło mi to długo, bo z 20 minut. Z czego na samą kąpiel przeznaczyłam połowę tego czasu. Spojrzałam w lustro i się lekko uśmiechnęłam. Wyglądałam dobrze, nawet bez makijażu.

Pozbierałam wszystkie rzeczy i wychyliłam głowę, by sprawdzić czy nikogo nie ma, ale korytarz był pusty. 

Przechodząc korytarzem, zauważyłam że wszyscy są w pokojach. Czyli musiałam iść powoli, by nik mnie nie zobaczył. Mój spokój nie trwał długo bo zostałam zawołana.

-Hej poczekaj! - osoba podbiegła do mnie i stanęła przede mną

-Mam na imię Ariana, ale mów mi Ari - uśmiechnęła się miło

-Camila - szepnęłam, przyciskając swoje rzeczy w uścisku

-Możesz powtórzyć? - zapytała ponownie

-Camila- odpowiedziałam trochę głośniej

-Camila... ładne imię - zaczęła iść w stronę pokoju personelu- czekaj...czy ty to Camila Cabello? - zapytała odwracając się do mnie  a ja stanęłam w miejscu

Skąd mogła mnie znać? Nie widziałam jej nigdy wcześniej. A wątpię byśmy się poznały gdzieś. Raczej bym ją pamiętała.

-Skąd mnie znasz? - zapytałam podejrzliwie

-Wi- przerwała kiedy podeszła do nas pielegniarka

-Camila ma izolatkę więc jutro pogadacie, a ty - wykazała na mnie - masz zaraz być w pokoju, ktoś chce z tobą porozmawiać - pokiwałam głową na zgodę i wróciłam do swojego pokoju, nie zważając uwagi na nikogo.

śmiertelny wyścig // Camren ///KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz