I need to end with this shit

199 11 0
                                    

Rozdział wcześniej, bo na dzisiaj mam dużo planów, to miłego czytania

-------------------------------------------------------

Nie odpowiedziałam. Nie umiałam dobrać tego w słowa. Kobieta wpatrywała się we mnie a ja z minuty na minutę czułam się coraz gorzej. Niepotrzebnie zadałam to pytanie.

-Może się przewietrzymy? - usłyszałam jej cichy głos i kiwnęła nie z geście zgody.

Narzuciłam płaszcz na ramiona i skierowałam się w stronę wielkich, szklanych drzwi. Podeszłam do barierki i się o nią oparłam. Kobieta dołączyła do mnie, a ja z minuty na minutę potrzebowałam to z siebie wyrzucić. Cisza pomiędzy nami nie była zbyt komfortowa, obie bałyśmy się do siebie odezwać.

-Muszę zarobić pieniądze do szefa...i to kilkadziesiąt tysięcy w miesiąc...- odpowiedziałam po kilkunastu minutach, tracąc w siebie nadzieję

-Oni kazali ci zarabiać na ich firmę? Przecież ty powinnaś im powiedzieć kompletne nie! - ciągle przyglądałam się kobiecie, która chwilę  wcześniej wstała z swojego miejsca i chodziła w kółko - Czy oni kazali ci się puszczać za pieniądze? Ale proszę powiedz prawdę, będę mimo wszystko przy tobie

-Nie...Shawn powiedział że to jedyne wyjście a ja nie wiem co mam robić - schowałam twarz w dłoniach

Byłam teraz tylko głupią kujonką, która nie umie postawić na swoje. Bałam się, że będę musiała robić coś wbrew swojej woli, czego nienawidziłam. Poczułam delikatne  dłonie kobiety na swoich ramionach. Tym razem nie chciałam ich odpychać. Wtuliłam się w Ally i zaciągnełam się zapachem jej mocnych perfum. Drażniły moje nożdża ale w tym momencie mi to nie przeszkadzało. 

-Może chcesz na uspokojenie? - podałam jej paczkę moich ulubionych papierosów

Na jej twarzy zagościł uśmiech. Ally mało kiedy przy kimś się uśmiechała. Byłam jedyną osobą przy której nie była oschła i pokazywała swoje emocje.

-Wiesz co najlepsze młoda - wyciągnęła jednego z paczki i podpaliła zapalniczką

Zaciągnęła się dymem i powoli go wypuściłam. To była moja chwila spokoju. Chwila w której nic nie może mnie zdenerwować. Poczułam na swoim ramieniu dłoń dobrze znanej mi kobiety.  Spojrzałam w jej stronę, a na jej twarzy można było zobaczyć zmartwienie. No tak, chwile temu mnie ratowała, a teraz się nie odzywam.

-Jutro masz szkołę młoda damo, więc dopal i idź się pouczyć, i zrobić wszystko, żeby nie dostać złej oceny

Ona była taka kochana. Gdyby tylko wiedziała, że ja zawsze wszystko umiem i jestem przez to wyśmiewana. Uśmiechnęłam się do niej najmocniej jak tylko umiałam. Wyrzuciłam filter i skierowałam się do pokoju. Wchodząc po schodach przyjrzałam się lustrze, żeby ocenić to jak wyglądam. Niby płakałam, a nic nie był widać. Lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy.

-Karla! Zapomniałam ci powiedzieć że pojutrze jedziemy odwiedzić Sofie!- usłyszałam krzyk Ally z salonu w którym się zapewne rozgościła.

No tak. Zapomniałam wspomnieć. Mam siostrę. Sofii jest ode mnie młodsza o około 9 lat. Z powodu śmierci rodziców została umieszczona w domu dziecka, ja zostałam "zaadoptowana" przed Ally, a ona musi tam siedzieć. Z powodu mojej niepełnoletności, nie mogę jej wziąść pod swoje skrzydła, ale odwiedzam ją tak często jak tylko mogę. Dziewczyna ledwo skończyła kilka lat, a już musiała uporać się z wieloma problemami psychicznymi. Wyciągnęłam szybko telefon i napisałam krótka wiadomość.

Camila:

Czego moja księżniczka sobie życzy tym razem na prezent?

Sofi❤️❤️:

Misia i przytulas od ciebie! Kiedy przyjeżdżasz!?

Camila:

Pojutrze przyjadę po lekcjach z Ally 🥰🥰🥰

Sofi:

Będę czekać!

Tak bardzo za nami tęskniłam, że serce mi się łamało gdy tylko myślałam o tym, że muszę się z nią zegnać za każdym razem i nie wiem czy kiedykolwiek znowu przyjadę, czy nie skończę pod ziemią. Lub w na stole operacyjnym. Nie były ty miłe myśli, ale wolę dmuchać na zimne. Odłożyłam urządzenie i rozebrałam się do bielizny. Zaczęłam szukać w szafie czegoś wygodnego i dość letniego bo było coraz cieplej i nie chciałam się grzać.

Usłyszałam ciche wibracje telefonu więc podeszłam do niego i odebrałam.

-Hej Dinah co tam?- zapytałam lekko zmartwiona

-Wiesz co się stało z Mani? Nie odzywała się do mnie wczoraj, martwię się - powiedziała na jednym wdechu

-Nie wiem, spróbuje się z nią skontaktować jak będę coś wiedziała to ci powiem - skłamałam i się rozłączyłam

Miałam już tego dość, miałam dość okłamywania najlepszej przyjaciółki.

Zadzwoniłam do czarnoskórej. Nie musiałam dlugo czegoś, bo odebrała dość szybko.

-Narmoanii przestań ją okłamywać! Znowu do mnie dzwoniła, żeby się spytać co z tobą! Błagam powiedz jej!

-Wiesz że nie mogę...dopiero jak skończę z tym...- odpowiedziała wiedząc że zaraz się na nią wkurze, i się nie myliła

-Ja mam dość! Albo ja powiem albo ty! Kończe! - krzyknęłam rozłączając się i rzuciłam telefonu gdzieś na koniec pokoju.

śmiertelny wyścig // Camren ///KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz