Yes, those are they

148 11 0
                                    

Chwyciłam się poręczy i nagle większość wspomnień wróciła, to jak biegałam tutaj, jak się bawiłam. Ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta.

Zapukałam cichutko do pokoju z imieniem mojej siostry. Usłyszałam ciche proszę. To był jej głos. Głos mojego szczęścia. Szczęścia, którego nie mogę opuścić. Nigdy.

-Czy panna Sofi Cabello zjadła cały obiad? - weszłam do pokoju zauważając, że dziewczynka siedzi tyłem do mnie

-Tak proszę pani, zjadłam wszystko - powiedziała dalej wpatrzona w coś, co trzymała w swoich dłoniach

-A czy pani chce zobaczyć swoją siostrę? - mały uśmiech pojawił się na moich ustach

-Bardzo...nie wie pani jak za nią tęsknię...- czy jej się właśnie głos załamał?

-To się odwróć kochanie...- przykucnęłam przy jej łóżku i się miło uśmiechnęłam

-Kaki? - usłyszałam jak tylko napotkałam jej prawie czarne tęczówki

-Hej Sof - uścisnęłam ją tak mocno, jak gdyby to było nasz ostatnie spotkanie

-Czemu nie pisałaś? Myślałam, że zobaczymy się za miesiąc

-Ally zadzwoniła i wybłagała o spotkanie, więc jestem i zabieram się na cały dzień

-Kocham cię Kaki - jej drobne ciało znowu się we mnie wtuliło

-To mały prezent....nie jest idealny,
ale wiem że ci się przyda, masz do niego kluczyki i możesz tam zapisać wszyściutko co tylko chcesz, a później zamknąć i nikt tego nie otworzy oprucz ciebie - powiedziałam wyciągając z torebki kupiony przrzemnie dzienniczek na klucz- tylko tyle mogę zrobić

-Jesteś niesamowita, a kiedy mnie z tąd zabierzesz? - zapytała smutna

Odwróciłam wzrok. Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Nie chciałam jej robić nadziei że na 100% ze mną wyjdzie. Bardzo bym tego chciała, ale dużo rzeczy jest nie do przewidzenia.

-Dopiero za pół roku mam urodziny...ale... obiecuję że jak najszybciej spróbuję, obiecuję, a teraz zbieramy się

-Gdzie pójdziemy? - wstała i zaczęła się przebierać w bardziej wyjściowe rzeczy

-Na zakupy po nowe ubranka i do parku na lody, później gdzie nas poniesie, mamy sporo czasu skarbie- uśmiech wręcz wciskał mi się na usta

-Gotowa! - stanęła przy samych drzwiach ze swoim ulubionym, brokatowym plecakiem

-To lecimy - chwyciłam ją i wzięłam na barana. Była dość leciutką i drobną osobą po mnie.

Wychodząc z budynku, zauważyłam w "pokoju spotkań" grupkę osób, które oglądały razem telewizję, oraz czytały książki. Były też tam laski, które dość mocno mi dokuczały,zanim mnie z tamtą zabrano. I znowu wspomnienia wróciły. Przekręciła tylko głową i poszłam w stronę galerii. Chciałam żeby Soffi na spokojnie wybrała sobie co tylko chce, a dlatego że mnie było stać na to, nie chciałam chodzić po szmaciakach, bo wiem że Sofi nic by tam dla siebie nie znalazła. Podchodząc do wejścia, miałam wrażenie, że słyszę bardzo znany mi głos, ale go zignorowałam.

-Chce na początku tutaj- pokazała na sklep z zabawkami. No tak, zamiast ubrań pewnie kupie jej znowu zabawki. Opiekunowie mnie za niedługo zabiją, bo tylko ją rozpuszczam.

-Sof, ale miałyśmy kupić ubranka, co nie?

-No dobrze, to idziemy na zakupy! - spacerowałam, szukając jakiegoś dobrego sklepu

Jeden przykuł moją uwagę. Na wystawie stała sukienka z delikatnego materiału. Była koloru butelkowego, co tylko dawało jej uroku. Miała prosty krój. Góra, obcisła z lekkimi ramiączkami, a spódnica uszyta z koła, ozdobiona na górze, pięknym paskiem. Był on koloru czarnego, z złota klamrą. Komponowała się idealnie razem z resztą. Obok stała dosłownie identyczna sukienka, tylko że na dziewczynkę. Od razu pomyślałam o jakimś machingu z Sofi. Widziałam że będzie wyglądać idealnie.

-Sofi, a co powiesz na to? - pokazałam na wcześniej wspomnianą wystawę

-Ładne - ściągnęłam ją ze swoich ramion, a ta już była przy samej szybie

-To chodź, poszukamy naszych rozmiarów i pójdziemy do przebieralni dobrze? - zapytałam wchodząc do sklepu i szukając dokładnie tej części ubioru.

Zobaczyłam dokładnie to, czego szukałam i zaczęłam szukać. Był mój rozmiar, jak i siostry, więc od razu skierowałyśmy się do przymierzalni. Zasłoniłam za sobą kotarę i zaczęłam się przebierać.

Gdy tylko zobaczyłam się w lustrze, poczułam, że to jest dokładnie to, czego szukałam. Obróciła się kilka razy, by sprawdzić jak wysoko się spódnica podnosi. Była idealna. Czułam się cudownie w tej kreacji, mimo, że rzadko kiedy noszę sukienki. Przyjrzałam się jeszcze raz, by zobaczyć każdy jej detal. Wiedziałam że ja to kupie na 100%.

Przebrałam się we wcześniejsze ubrania i wyszłam zza kotary. Sofia już czekała na krzesełku, obok wyjścia z przebieralni.

-Podoba ci się? - zapytałam przyglądając się jej

-Chce ją, jest przepiękna, też sobie weź - jej uśmiech był wielki jak banan

-To idziemy do kasy - stwierdziłam kierując się w tamtą stronę

Podeszłam i położyłam rzeczy na blacie. Wyciągnęłam torebkę, a z niej portfel. Czekałam aż kobieta na spokojnie oderwie wszystkie czujniki i spakuje wszystko do torby. Nie spieszyło mi się za bardzo.

-260 dolarów - usłyszałam i przyłożyłam kartę do terminala

Usłyszałam dźwięk potwierdzenia i biorąc torbe wyszłam ze sklepu. Cieszyłam się że chociaż jedną rzecz mam, mimo że zbliżała się zima, to kupiłam a sukienkę.

-Dobra skrzacie, czego potrzebujesz na pewno? - zapytałam przyglądając się jej uważnie

-Nowe buciki bo tamte mi się zepsuły i bluzę chciałabym nową - podskoczyła i zaczęła biec w stronę sklepu

Przewróciłam oczami z uśmiechem i poszłam za nią. Nagle zobaczyłam że wpada na kogoś, więc przerażona podbiegłam i zaczęłam przepraszać.

Upadłam koło Sof i chwyciłam jej twarz w dłonie.

-Jezu kochanie wszytsko okej? - mój głos praktycznie drżał ze strachu

-Nic mi nie jest...- odetchnęłam z ulgą

-Przepraszam za nią...jeszcze raz, niezdara z niej

-Nic się nie stało, ale proszę uważajcie następnym razem - to był ten głos.. zachrypnięty głos jebanej perfekcji. Perfekcji, która ma na imię Lauren Jauregui. Perfekcji mojego serca.

Spojrzałam w górę, ale zobaczyłam tylko zwykłą osobę. Chyba mi się pomyliło. Przeprosiłam jeszcze raz. Odchodząc usłyszałam tylko ten sam głos.

-Tak to one....mamy ich....

-------------------------------------------------------

Jeśli rozdział na prawdę jest chujowy, napiszcie mi to, pisałem go po nocach a raczej piszę go kurwa o 3 w nocy, bo mam koszmary i nie mogę spać ( nie, to nie manipulacja, tylko obrona za chujową robotę) więc wszystkue niegodnienia jak np. Za szybko się akcja rozwija, lub wszystko fajnie a w jednym krótkim akapicie prawie xalej jej żyje

Ja yo teraz widzę, ale mogę o tum później zapomnieć i nie sprawdzić rozdziału, jak to pisze jest 3 w nocy 6 sierpnia więc tak na prawdę dwa tygodnie przed publikacją

~Ashlia

I znowu spóźnienie i kolejny dodatkowy wpis tak po prostu

śmiertelny wyścig // Camren ///KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz