Epilog

159 9 0
                                    

Narrator POV.

-Dzień dobry, czy rozmawiam z panią Ally Brooke? - odezwał się głos z słuchawki

-Tak, w czym mogę pomóc? - blondynka usiadła na kanapie. Oczekiwała przyjazdu swojej podobiecznej. Jednakże dziewczyna spóźniała się już nie całą godzinę. Nie odbierała telefonu, a jej lokalizacja, była wyłączona.

-Dzwonimy ze szpitala w Hollywood. Pani córka, została przywieziona do szpitala w ciężkim stanie. Niestety więcej nie mogę powiedzieć przez telefon. Jednakże, gdy jej stan będzie lepszy, przetransportujemy ją do Miami. Tak proszę przynieść całą dokumentację Camilii i czekać na więcej informacji. W razie zmian pobytu córki, będziemy informować.

W tym momencie życie blondynki, było na skraju wytrzymałości. Przez tydzień martwiła się o Camile, że zrobiła sobie krzywdę. Nagle dowiaduje się że nic jej nie jest i że wraca do domu. A tu nagle wiadomość o jej niestabilnym stanie. Dziękując lekarce, rozłączyła się i głucho wpatrywała się w czarny ekran telewizora, w którym odbijał się widok małej radosnej Sofi.

~~~

Kobieta weszła do budynku. Wszędzie było tłoczno, a białe szpitalne ściany, tylko ją mocniej przytłaczały. Nie wiedziała w jakim stanie zobaczy jej adoptowaną córkę. No właśnie. Dla niej to już była córka, a nie podopieczna. Bala się, że ją straci. W między czasie w jej domu pojawiła się czarnowłosa, pytająca o Camile, ta jednak nie była w stanie jej odpowiedzieć. Jedyne co powiedziała to, że narazie jest w Hollywood i za kilka dni powinna przylecieć do Miami. Nie powiedziała żadnych innych szczegółów. Nie była w stanie.

Blondynka po daniu wszelkiej dokumentacji, weszła do pomieszczenia, w którym było jedno łóżko, umywalka, okno i krzesło. Obok łóżka stał sprzęt wszelakiej różnorodności, do którego była podpięta brunetka. Wszystko pikało, a jednak w pomieszczeniu było głucho.

-Hej Camila....Sofi nie mogła tu ze mną być....mam nadzieję, że zaniedługo się zobaczymy już poza tym okropnym miejscem....

~~~

-Z badań wynika, że dziewczyna spadając z motoru, upadła na głowę i możliwe że nawet jeśli się wybudzi będzie mocno sparaliżowana. Z dochodzenia wynika, że dziewczyna jechała na wadliwym pojeździe. Możliwe że miała zepsute hamulce, oraz brak kontroli nad kierownicą. Nie zostało to jednak jeszcze potwierdzone. W tej sprawie musi pani zgłosić się na policje. Jednakże jest 50% szans na wybudzenie, jeśli nie zdarzy się to do dwóch miesięcy, będzie pani musiała podjąć decyzję o tym czy ją odłączamy od tlenu.

-Dobrze.....- kobieta popatrzyła na dziewczynę, która od kilku dni dalej się nie wybudziła. Modliła się tylko o jej życie.

~~~

Dziewczyna ściskała dłoń Camili, tak mocno, żeby ta jednak się wybudziła z długo. Odwołała wszytskie swoje najbliższe koncerty by być ze swoją miłością. Tego dnia, gdy miała porozmawiać z dziewczyną, nie dostała żadnej dodatkowej wiadomości. Brunetka nie zjawiła się na miejscu spotkania. Nie dostała żadnych wiadomości na temat swojej dziewczyny. Martwiła się, a zarazem bała, że ta już skreśliła ich wspólne losy. Dopiero trzy tygodnie po wypadku dowiedziała się prawdy. Od razu pojechała do szpitala i zastała swoją ukochaną w takim stanie, w jakim była przez ten cały czas.

-Hej Camz...- zaczęła ze łzami w oczach - nie wiem czy mnie słyszysz....czy tutaj ze mną jesteś...ale chce przeprowadzić tą rozmowę....dwa tygodnie przed wyścigiem dowiedziałam się o twoim podwójnym życiu. Wtedy zaczęłam się zastanawiać czy nie zerwać, ale nie byłam w stanie. Gdy jednak zobaczyłam cię na lini startu, wpadł mi głupi pomysł, który skończył się tym... Na naszym spotkaniu chciałam ci to powiedzieć i błagać o przeprosiny. Chciałam ci różnież wybaczyć twoje kłamstwa w moją stronę. To wszytsko miało się skończyć dobrze. Michelle się dowiedziała o wszytskim i opieprzyła mnie o to. Tak naprawdę całą twoja grupa mnie dopadła i opierdoliła za mój wybryk....kocham cię....Camz błagam obudź się i powiedz, że to tylko głupi żart....Błagam...

Ta jej jednak nie odpowiedziała. Leżała w dokładnie tej samej pozycji. Serce biło jej dokładnie tak samo. Czarnowłosa zaczęła mieć wątpliwość co do jej obudzenia się. Zaczęła tracić nadzieję na jakikolwiek happy end.

Wstała z krzesła i spokojnie wyszłam z pomieszczenia. Wytarła łzy i pokazała że kolejna osoba może wejść.

~~~

Nie pamiętała ile minęło dni. Kilka? A może już tygodnie? Dzisiaj Ally miała podejmować decyzję w sprawie jej odłączenia, czego nikt nie chciał. Jednakże nikt dalej nie znał decyzji blondynki. Totalnie zamknęła się w sobie. Nie rozmawiała z nikim, oprócz lekarzy o stanie zdrowia jej córki.

Czarnowłosa siedziała przy łóżku prawie zasypiając. Chciała jednak być przy ukochanej, nawet gdy ta miała umrzeć przy niej. Dzuewczyna już nawet była psychicznie gotowa i nastawiona, że jednak brunetka umrze za kilka godzin.

Do pomieszczenia weszło kilka lekarzy, i otoczyli jej łóżko. Zaczęli coś robić przy maszynach.

-Proszę się odsunąć - dziewczyna wykonała polecenia i stanęła niedaleko drzwi

Z momencie, gdy odłączyli tlen od dziewczyny. Zdarzyło się coś, na co czarnowłosa nie była gotowa. Brunetka zaczęła mieć jakiś dziwny atak drgawek. Wszyscy ją trzymali, a jeden lekarz coś jej wstrzykiwał. Dziewczyna nie wiedziała co ma robić. Chciało jej się płakać, ale nie była w stanie. Stała jak słup.

Gdy po kilku minutach wszytsko się uspokoiło, lekarze bez słowa wyszli z pomieszczenia. Została jedna pielęgniarka która miło się uśmiechała. Zaczęła ponownie podpinać kroplówkę oraz urządzenie którym sprawdza się bicia serca. W momencie gdy urządzenie się włączyło, zaczęło coś na nim pikać. Czarnowłosa na początku nie wiedziała co to, lecz gdy podeszła, serce jej prawie stanęło. Dziewczyna wróciła do życia swoimi własnymi siłami.

Starsza usiadła przy łóżku i splotła ich ręce razem. Cieszyła się, że jednak są jeszcze jakieś szanse. Jednak gdy poczuła ucisk na dłoni, wiedziała jedną rzecz. Czeka ją nowe, lepsze życie przy ukochanej. Dziewczynie która, zmieniła ją o 180°. Przy Karli Camili Cabello.

śmiertelny wyścig // Camren ///KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz