Sofi POV.
Wracałam ze szkoły, jak w każdy inny dzień. Było chwilę po 15, więc mama Ally i ciocia Lauren powinny już być w domu. Dzisiaj były moje 15 urodziny, ale nie wiedziałam czy chce je świętować. Nie było tu znowu Camili, która stwierdziła, że nagle sobie zniknie. Od kiedy tylko mnie wzięła pod swoją opiekę, to nie opiekowała się mną. Nigdy mi nawet nie mówiła dlaczego wychodziła w środku nocy. Ciągle gdzieś znikała z powodu pracy, ale nawet nie wiedziałam gdzie pracuje. Później ten wypadek w którym prawie zginęła, a gdy miałyśmy być już wreszcie razem, stwierdziła, że ucieknie i nawet nas nie uprzedzi przed tym. Wiem tylko tyle, że razem z pismem które zostawiła w szpitalu, leżało drugie lecz tym razem o przekazaniu Ally opieki nade mną. W tamtym momencie z wielkiej miłości do siostry, zaczełam ją nienawidzić. Przestała dla mnie cokolwiek znaczyć. Nawet nie wiem czy chciała mnie stamtąd brać, ponieważ za każdym razem jak padał temat, to nie była chętna do dalszej rozmowy.
Gdy tylko weszłam do domu, oby dwie kobiety zachowywały się dziwnie. Szeptały ciągle coś do siebie. Mimo to nie za bardzo interesowało mnie to o czym mówią. Chciałam wreszcie odpocząć w pokoju.
-Sofi! Wróciłaś?! - usłyszałam krzyk z kuchni.
Możliwe że jeszcze mnie nie zauważyły, ale usłyszały. Poszłam w stronę pomieszczenia z którego wydobył się krzyk kobiety.
-Wróciłam - odpowiedziałam opierając się o framugę drzwi - i chce mieć ciszę i spokój - spojrzałam na oby dwie, ale one tylko popatrzyły na mnie i dziwnie się uśmiechnęły - o co chodzi?
-Wiemy, że nie lubisz obchodzić urodzin od kiedy Camila zniknęła, ale myślę, że mały prezent nic ci nie zrobi - dalej się oby dwie uśmiechały
-Nic nie musiałyście mi kupować - zaśmiałam się
-Prezent czeka w twoim pokoju - posłała ostatni uśmiech i wróciła do robienia obiadu
Odwróciłam się i skierowałam do pokoju. Nie miałam ochoty na prezenty, więc stwierdziłam że otworze go później. Weszłam do pomieszczenia i zdziwiłam się, ponieważ nigdzie nie dostrzegłam żadnego pakunku. Stwierdziłam, że to nic ważnego i upadłam na łóżko, lecz usłyszałam jakiś dźwięk. Wstałam szybko i wtedy zauważyłam mała kopertę na której chwilę temu leżałam. Była podpisana do mnie i wcale nie była od Lauren i Ally bo one nie pisałyby adresu. Bałam się od kogo może to być. Dziadkowie? Nawet nie pamiętają o moim istnieniu, Rodzice nie żyją, a każdy normalny człowiek wysyła wiadomości na telefonie na urodziny, a nie listy.
Otworzyłam go delikatnie by nie zepsuć koperty i wyciągnęłam zgiętą kartkę. Była to kartka A4, która była cała wypełniona. Nie poznawałam tego pisma. Dopiero w momencie gdy przeczytałam pierwsze kilka słów, zrozumiałam kto wysłał mi ten list.
"Cześć Sofi, to ja twoja Kaki, bardzo długo planowałam by wysłać ci ten list, lecz odkładałam go na każde kolejne urodziny. Stwierdziłam, że te urodziny będą tymi w które poznasz moją tajemnice.
Nie zawsze byłam taką spokojną i miła Camilą jaką znałaś. Od ponad roku przed moim zniknięciem, brałam udział w nielegalnych wyścigach, przez które mogłam zginąć. Byłam najbardziej uwielbianą osobą tam. Byłam Karlą, która nigdy nie ginęła. Nie wiem szczerze dlaczego to zaczełam. Chciałam z tym skończyć, byś mogła trafić pod moją opiekę, lecz "praca" mi nie pozwalała na to. Zaczęły się problemy a później wyścig poza Miami, potem moja ucieczka i wypadek. Rozumiem, że tego było dla ciebie za dużo i nie rozumiałaś dlaczego cię wziełam pod ramiona, a później zostawiłam, kłamiąc, że wreszcie się tobą zaopiekuje. Byłam i dalej jestem okropną siostrą, ukrywającą się gdzieś poza miastem, ale chce tylko prosić o to żebyś mnie nie nienawidziła, ponieważ jeszcze wrócę i wtedy na prawdę będę starała się tobą opiekować.
Aktualnie jestem u znajomej, żeby przemyśleć sobie wszystko i poukładać. Często jednak podjeżdżam pod dom by sprawdzać jak tam u was, nawet o tym nie wiecie. Możliwe że gdy czytasz ten list jesteś po szkole czyli jest koło 16, jestem przed domem i wiem, że wszystkie 3 jesteście w domu, jakkolwiek źle to brzmi..."
Wstałam szybko i podbiegłam do okna. Przed bramą stał motor, inny niż ten o którym mi opowiadała. Siedziała na nim jakąś osoba i patrzyła w stronę naszego domu. Gdy chciałam tylko otworzyć okno by wybiec do niej i nakrzyczeć na nią, dziewczyna odjechała tak szybko jak tylko mogła. Nie wiedząc co się dzieje, wróciłam do listu, ponieważ czekała mnie jeszcze końcówka.
"Jeszcze jedna rzecz, jeśli kiedykolwiek poczujesz się gorzej, poproś Lauren o pokazanie ci jej ulubionego miejsca i zostaw w dębie po prawej (ten z dziuplą) wiadomość którą chcesz mi przekazać, a ja ci odpiszę. Jeszcze raz przepraszam że po tak długiej rozłące kontaktuje się tak, ale to jeszcze nie czas na poznanie całej obietnicy
Camila"Nie wierzę. Ona jest totalnie szalona.
CZYTASZ
śmiertelny wyścig // Camren ///KOREKTA
Actionjeden niebezpiecznych wyścig może zmienić życie nastolatki dla której niebezpieczeństwo stoi na pierwszym miejscu Karla/Camila Cabello - 17-nastolenia dziewczyna która nigdy nie doznała miłości od nikogo i żyje w ciągłym cierpieniu a jedyne co kocha...