Rozdział 3

1.7K 97 29
                                    

Carmen POV:

Wróciliśmy na górę razem. Proponowałam, żeby dłużej został z Alexem, ale się nie zgodził. Jest zmęczony, nie jestem tym zaskoczona. W porównaniu do mnie prowadził samochód.

Leżałam w jego objęciu, ale nie mogłam zasnąć. Czułam na szyi jego spokojny oddech. Powinno mnie to rozluźnić, ale cały czas myślałam.

-Ashton? -zapytałam.

-Hmm?.. -mruknął. Chyba już usypiał..

-Co jest w tej torbie? -zadałam mu pytanie, a ten delikatnie wciągnął powietrze.

-Ubrania. -skłamał.

-Otworzyłam ją, nie widziałam tam żadnych ubrań. Skąd masz tyle pieniędzy?

-Możemy porozmawiać o tym rano?..

-Nie. Chcę wiedzieć.

-Zabrałem je z sejfu. Trafiały tam pieniądze każdego z chłopaków. -wyznał. Trochę mi ulżyło..

-Ojca też?

-Tak. Przepraszam, ale nam są one bardziej potrzebne, dobrze o tym wiesz.. Nie zabrałem wszystkiego, trochę zostawiłem. -zaczął się tłumaczyć.

-Nie jestem zła. Jeśli mam być szczera, ulżyło mi. Bałam się, że zrobiłeś coś nielegalnego i będziesz mieć przez to kłopoty..

-Myślałaś, że okradłem bank? -parsknął śmiechem.

-Przeszło mi to przez myśl.. -odpowiedziałam, a ten znów się zaśmiał. Odwróciłam się i wtuliłam w jego tors.

-To nie kreskówka, nie zrobiłbym czegoś takiego. Nie wiem jak mogłaś o tym pomyśleć.

-Nie wiem już co mam myśleć.. O niczym mi nie mówisz, pozostaje mi tylko się domyślać. -przyznałam.

-Powiem, gdy będę mógł.

-Kończysz z tym?.. -zapytałam, ale ten nie odpowiedział. Obawiałam się tego. -Czyli nie.. -westchnęłam.

-Śpij, Carmen.. -uciekł od tematu. Znów odwróciłam się do niego plecami. Pocałował moje ramię, a ja zamknęłam oczy. -Kocham Cię. -wyszeptał.

♡♡♡

Obudziłam się, ale Ashton nadal spał. Na początku siedziałam i wpatrywałam się w komórkę, ale potem stwierdziłam, że zrobię śniadanie. Chcę jakoś podziękować Alexowi.. Jest bardzo miły, wcale nie musiał tego dla nas robić. Mógł przyjąć tylko Ashtona, ja jestem dla niego obcą osobą.

Zdecydowałam, że zrobię naleśniki. Jest z tym trochę roboty, ale mam składniki i przede wszystkim czas.

Wylewałam resztkę ciasta na patelnię, gdy poczułam jak robi mi się niedobrze. Zostawiłam wszystko i pobiegłam do łazienki. Nie zdążyłam nawet zamknąć za sobą drzwi..

Upadłam na kolana i zaczęłam wymiotować.

-Ash, Carmen źle się czuje! -usłyszałam krzyk Alexa. Kurwa, jeszcze tego brakowało.. Po prostu sensacja. Co on tu robi? Myślałam, że jeszcze śpi.

Wymioty nareszcie ustały. Mam tak od kilku dni, ale nigdy nie wydarzyło się to, gdy miałam pusty żołądek. To trochę mnie zdziwiło, myślałam, że po prostu odzywają się moje zaburzenia odżywiania. Muszę iść do lekarza, chyba mam grypę.

Wstałam i zamknęłam drzwi, ale Ashton i tak zaraz po tym wszedł do środka.

-Prosiłem, żebyś skończyła.. -westchnął.

-Nie zrobiłam tego specjalnie. -mruknęłam, spuszczając wodę.

-To co Ci jest? -zmarszczył brwi.

-Nie wiem, muszę iść do lekarza. Wracaj spać, nie przejmuj się mną..

-Coś Cię boli? Może.. -nie dokończył, bo przypomniałam sobie o naleśnikach, przez co wybiegłam z łazienki. W kuchni zrobił się jeden wielki dym.. Wyłączyłam kuchenkę, ale było już za późno.

-Jezu, spalisz dom.. -Alex pojawił się obok i od razu otworzył okno.

-Przepraszam, nie chciałam. -wyrzuciłam spalonego naleśnika do kosza. -Masz jakieś szczoteczki do zębów? -zapytałam. Gorycz w ustach doprowadza mnie do szału.

-W szafce jest całe opakowanie, weź sobie.

Wróciłam do łazienki. Otworzyłam szafkę i wyjęłam jedną szczoteczkę. Ashton stał i po prostu na mnie patrzył.

-Mieliśmy jechać do babci, ale jeśli źle się czujesz, to zadzwonię do niej i to odwołam. -odezwał się.

-Nie trzeba, już mi lepiej.

-Jesteś pewna?

-Tak, wszystko w porządku. -odpowiedziałam, a ten odszedł.

Szybko umyłam zęby, po czym wyszłam z łazienki. Przeszłam do kuchni i usiadłam przy stole obok Ashtona.

-Nie smakuje Ci? -zapytałam, gdy bawił się widelcem, zamiast jeść. Alex wstał od stołu, bo usłyszał swój dzwoniący telefon. Znajdował się on w jego pokoju, więc musiał wejść na górę.

-Jest dobre, jak zawsze. Po prostu.. -nie potrafił dokończyć. Wziął wdech i kontynuował. -Zabezpieczaliśmy się ostatnim razem? -zapytał, a ja zaczęłam intensywnie myśleć. Cała się spięłam..

-Nie pamiętam.. -przyznałam, odwracając od niego wzrok.

-Jeśli.. -przerwałam mu.

-Nie, to niemożliwe. Nie biorę tego nawet pod uwagę. Jestem chora, to tyle.

♡♡♡

You Can Be The Boss 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz