Rozdział 35

1.1K 57 9
                                    

Ashton POV:

Carmen stawała się coraz spokojniejsza, aż w końcu zasnęła. Powiedziała mi dosłownie wszystko. To, jak się czuje, jak bardzo się boi.. Powtórzyła każde okropne słowo, które usłyszała od Kevina.

Zaniosłem ją do sypialni. Długo wpatrywałem się w nią, wszystko analizując. Wsłuchiwałem się w jej spokojny oddech i padający za oknem deszcz. Miałem ochotę zażyć jakikolwiek narkotyk, ale powstrzymałem się. Obieclem jej to.. Śpi i niczego by nie zobaczyła, ale staram się być słowny. Okłamuję ją w zbyt wielu rzeczach, chociaż z tym chcę być szczery.

Patrzyłem na nią i zdałem sobie sprawę, że oprócz niej, w moim życiu nie ma już nikogo cennego. Moi rodzice zginęli, gdy byłem dzieckiem. Mój dziadek niedawno przegrał z chorobą. Z dalszą rodziną od lat nie utrzymuję kontaktu. Mój brat zajął się swoim życiem i nie ma w nim dla mnie miejsca. Carmen jest jedyną bliską mi osobą. Gdybym ją stracił, straciłbym wszystko.

Gdy mówiła o tym, co zrobił jej Kevin, czułem wszystkie negatywne emocje jednocześnie. Przeraża mnie to, że kiedyś przyjaźniłem się z tym człowiekiem. Gorzej.. Byłem do niego podobny. Czerpałem czystą przyjemność ze swojej okrutnej pracy. Traktowałem dziewczyny jak towar, który można użyć i oddać komuś innemu. Żadna nie zostawała na dłużej, niż jedną noc. Raniłem każdego dookoła i nie wierzyłem w miłość.. Możnaby godzinami wymieniać, co było ze mną nie tak. Kevin nienawidzi Carmen, bo to przez nią się zmieniłem. Gdy ją poznałem, wszystko uległo zmianie. Zacząłem się uśmiechać, poczułem coś, czego nie było we mnie od lat. Jakby zapaliła światło w moim lodowatym sercu.. Stała się dla mnie powodem do życia. Gdy trzymam ją w swoich ramionach, cieszę się, że go nie zakończyłem.

Jako nastolatek miałem próbę samobójczą. Próbowałem odebrać sobie życie, gdy dowiedziałem się o chorobie dziadka. Zażyłem jego silne leki, ale znalazł mnie i skończyło się to jedynie płukaniem żołądka. Raczej nie wierzę w piekło, ani w niebo. Robię zbyt wiele złych rzeczy, aby się tam dostać. Po prostu nie chciałem dłużej żyć. Liczyłem tylko na to, że zakończę tą męczarnię i może przy okazji zobaczę rodziców. Do tej pory bywa, że za nimi tęsknię.

Nigdy nie mówiłem o tym Carmen. Nie chcę jej martwić, wystarczy, że jej samej jest ciężko. Nie lubię zagłębiać się w przeszłość.. Wiem, co czuła, dlatego się nią zaopiekowałem. Nie planowałem tego, ale szybko stała się dla mnie najważniejsza. Zwykła troska przerodziła się w miłość..

Znów wróciłem myślami do rodziny.
Czuję, że muszę zadzwonić do swojego brata. Może akurat mnie wysłucha?.. Chciałbym spotkać się z nim i tym samym zwiększyć bezpieczeństwo Carmen. Mógłby zostać z nią, gdy ja będę robił to, co trzeba. Ma trudny charakter, ale ufam mu. Nie skrzywdziłby jej..

Przykryłem ją szczelniej kołdrą, po czym podniosłem się z łóżka. Sięgnąłem po telefon, zastanawiając się, co powiedzieć. Minęło trochę czasu.. Pieprzyć to, najwyżej się rozłączę.

Przypomniałem sobie jego numer. Nie byłem pewny, czy jest poprawny, ale zadzwoniłem. Kilka pierwszych sygnałów sprawiło, że się spiąłem. Odebrał..

-Tak? -usłyszałem jego głos.

-Cześć, James.. Nie przeszkadzam Ci?

-Ashton? -nie krył zdziwienia.

-Mhm.. Ashton. -westchnąłem.

-Gdzie Ty jesteś? Wyjechałeś, nie dawałeś żadnego znaku życia. Nie odbierałeś, potem nie było nawet sygnału, gdy dzwoniłem. -odpowiedział zaskoczony. Nawet nie wiedziałem, że próbował się ze mną skontaktować..

-Przepraszam. Przeprowadziłem się, powinienem Ci powiedzieć.. Dzwonię, bo jestem w potrzebie. W nagłej potrzebie. -podkreśliłem.

-Co się dzieje? -zapytał przejęty. Bałem się, że mnie zignoruje, ale ten tego nie zrobił.

-To skomplikowane, wytłumaczę Ci potem. Chcę, żebyś przyjechał do mnie na kilka dni. To daleko, ale naprawdę mi na tym zależy. Wiesz, że o nic nie proszę, gdy nie jest to konieczne.. -przyznałem, zerkając na śpiącą dziewczynę.

Carmen POV:

Obudziło mnie głośne szczekanie psów. Ashtona nie było obok.. Wystarczyła sekunda, abym zaczęła panikować. Przerażona zerwałam się z łóżka. Jestem pewna, że szczekają, bo ktoś jest próbuje wejść do domu. Coś jest nie tak..

Chciałam pobiec na dół, ale poczułam, że kręci mi się w głowie. Zrobiło mi się niedobrze.. Znowu dostałam ataku paniki. Poczułam łzy w oczach i za nic nie mogłam ich powstrzymać.

Zsunęłam się po ścianie, po czym usiadłam na podłodze. Podkuliłam nogi i schowałam twarz w kolanach. Zaczęłam bezradnie płakać, nie mogąc nic zrobić. Zawładnął mną ogromny strach.

Usłyszałam kroki, przez co cała się spięłam. Nie wiedziałam czego się spodziewać.

-Jezu, Carmen.. -odezwał się Ashton. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Był bardzo zmartwiony.. Trzymał pudełko z karmą. To dlatego psy szczekały. Po prostu dawał im jeść.. Poczułam ogromną ulgę, jakby kamień spadł mi z serca.

-Przepraszam.. -wybełkotałam.

-Co się dzieje? Dlaczego płaczesz? -zapytał przejęty. Uklęknął, a następnie przetarł moje mokre od łez policzki. Nie odpowiedziałam, za to szybko go przytuliłam. To wszystko mnie wykańcza. Jestem tak bardzo zmęczona.. Mam wrażenie, że zaczynam wariować. Nie radzę sobie z tym. Ta sytuacja mnie przerasta..

♡♡♡

You Can Be The Boss 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz