Rozdział 79

429 30 3
                                    

Carmen POV:

Od tamtego zdarzenia minęły cztery dni. Ten czas minął spokojnie, głównie odpoczywaliśmy z Ashtonem. Robił wszystko, aby zapewnić mi komfort. Dawał mi bardzo dużo uwagi, otulał miłością i bliskością.. Najlepiej czuję się w domu, więc to tam spędziliśmy większość czasu. Zachowywał się jak idealny narzeczony.. Za każdym razem gdy robi się zbyt dobrze, obawiam się, że to szybko się skończy. Zlękniona zastanawiam się ile to potrwa.

Zatrzymaliśmy się pod kamienicą, w której mieszka Lily. Odpięłam pas bezpieczeństwa, ostatni raz spojrzałam na Ashtona. Ma do załatwienia kilka spraw, a nie chciał, abym była sama w domu. Ja również nie mogłam nawet o tym pomyśleć. Zbyt bardzo mnie to przeraża.. Nie chcę być samotna.

-Nie wracaj do domu sama. Jeśli będziesz chciała, zadzwoń. Przyjadę po Ciebie. -powiedział, patrząc mi głęboko w oczy. Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam.

-Masz ze sobą pieniądze? -upewnił się. Otworzyłam torebkę, aby to sprawdzić.

-Tak, czemu pytasz? -zmarszczyłam brwi.

-A kartę? -dodał.

-Mhm.. -mruknęłam zdezorientowana. Co on knuje?..

-Później napisz mi wiadomość czy dobrze się bawisz. Dzwoń zawsze, gdy będziesz tego potrzebować. -poprosił, szczególnie mocno podkreślając drugie zdanie.

-Ale przecież.. -przerwał mi.

-Do zobaczenia, Misia. Uważaj na siebie. -uśmiechnął się. Przechylił się w moją stronę, aby namiętnie mnie pocałować. Po zakończeniu poprawił moją białą czapkę, a następnie położył dłoń na moim brzuchu, mimo przeszkadzającej w tym kurtki.

-Nie mam pojęcia co Ty kombinujesz.. -zaśmiałam się.

-Nic. -wzruszył ramionami. Pokiwałam głową z niedowierzaniem, a następnie podniosłam się i ponownie pocałowałam go na pożegnanie. Tym razem jednak pocałunek był krótki, mniej dokładny.

-Kocham Cię. -wyznałam.

-Wiem. -odpowiedział, zamiast ,,ja Ciebie też". Parsknęłam śmiechem, wysiadając z samochodu. Od razu poczułam podmuch zimnego powietrza. Zamknęłam drzwi, po czym odwróciłam się zaczęłam kierować się w stronę kamienicy. Zatrzymałam się przy drzwiach, odwróciłam się. Stał tam, obserwował mnie. Odjechał dopiero, gdy weszłam do środka. Pilnował mnie aż do ostatniej sekundy..

Wczoraj zrobił mi dość spory przelew. On nie widzi tego jako coś wielkiego, jednak dla mnie jest to naprawdę dużo pieniędzy.. Czasami źle czuję się, gdy wydaje na mnie tak duże kwoty. Oczywiście, że cieszę się, kiedy kupuje mi drogie prezenty, czy zabiera na wakacje, ale.. Bywa, że czuję, że to zbyt wiele. Stale powtarza, że na to zasługuję i robi to z miłości. Najbardziej głupio było mi na początku związku. Allie zawsze była o wszystko zazdrosna i spekulowała, że płaci mi za seks. Sprawiła, że naprawdę rozważałam tę myśl. Dopiero teraz widzę, że ta dziewczyna była psychiczna i miała na mnie okropnie zły wpływ. Toksyczna, udawana przyjaźń.. Hope również nie była dla mnie dobra. Z Lily jest zupełnie inaczej. Po raz pierwszy mam prawdziwą, szczerą przyjaciółkę i jestem za to cholernie wdzięczna.

Dostałam się na klatkę schodową. Wzięłam wdech, zaczęłam wchodzić na górę. Schody były strome i dość wysokie. Zatrzymałam się na odpowiednim piętrze. Stanęłam przed drzwiami, a następnie niepewnie do nich zapukałam. Przez ten czas nie miałam zbyt dobrego kontaktu z Lily, mało się odzywałam. Izolowałam się od każdego, oprócz Ashtona. Nie chciałam psuć nikomu humoru. Nikt nie lubi mieć obok siebie smutnych, marudnych ludzi. Udawanie, że wszystko jest w porządku zwyczajnie mnie męczy, nie mam na to siły. Wolę po prostu odciąć się od świata, to wydaje się łatwiejsze. Od zawsze cierpię w samotności, wyrobiłam sobie ten nawyk.

You Can Be The Boss 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz