Carmen POV:
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Logana. Odciągnął ode mnie Kevina, jednocześnie wyrywając mu z rąk pistolet. Zaczął kierować się do tyłu, ciągle do niego mierząc. Zaczęłam ciężko oddychać, dławiąc się łzami. Chwila, a zostałabym skrzywdzona.. Mógłby nawet mnie zabić. Zrobiło mi się słabo, jakbym miała zaraz zemdleć.
Wydostaliśmy się z zaułku, ale mimo to, nie przestawałam panikować. Miałam wrażenie, że moje płuca płoną. Czułam okropny ból w klatce piersiowej. Atak paniki stawał się coraz bardziej intensywny.
Zauważyłam samochód. Znajdował się tam przez cały czas, ale wcześniej go nie dostrzegłam. To oznaczało tylko jedno, Logan spędzał noc w klubie. Boże, jak dobrze, że tak się stało. Ten przypadek dosłownie mnie uratował.
-Kto to był?! -zapytał, odblokowywując auto. Szybko wsiedliśmy do środka. Ruszyliśmy.. Spojrzałam na szybę, ale po Kevinie nie było już ani śladu.
-Kurwa, Carmen! -ryknął na mnie, gdy nie przestawałam płakać. Również był zdenerwowany. Nie mogłam nic z siebie wydusić.. Nagle wyjął telefon z kieszeni, przez co cała się spięłam.-Do kogo dzwonisz?! -zapłakałam.
-Do Ashto.. -przerwałam mu.
-Błagam Cię, nie rób tego! Proszę, odłóż!.. Nie możesz tego zrobić! -krzyczałam, lecz w ogóle mnie nie słuchał. Zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle. Próbowałam wyrwać mu telefon, ale mi się to nie udało. Przecież Kevin zemści się, zniszczy całe moje życie.. Naprawdę chciałam być posłuszna. Teraz to nie ma znaczenia, wszystko stracone.
-Co jest z Tobą nie tak?! -wrzasnął.
-Jeśli zadzwonisz, powiem Hope gdzie byłeś! -zagroziłam, ale nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia.
-Trudno, jakoś zrozumie. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Tak samo jak Ashton, jesteś w rodzinie. Nie zignoruję sytuacji, w której prawie zostałaś zgwałcona na ulicy, idiotko!
Przyłożył komórkę do ucha. Światło zamieniło się w zielone, więc ruszył. Znowu zaczęłam zanosić się płaczem. Byłam tak kurewsko przerażona.. Dopiero wtedy dostałam największego ataku paniki. Pojęłam, co właśnie się stało. W mojej głowie zaczęły pojawiać się czarne scenariusze.
Ashton POV:
Zobaczyłem nadjeżdżający samochód Logana, więc szybko wyszedłem z domu. Gdy zadzwonił, okropnie się zmartwiłem. Nie powiedział mi co się stało, bo Carmen błagała, żeby tego nie robił. Nie mogłem niczego zrozumieć.. Byłem pewny, że spokojnie śpi obok mnie. Dziwnie się zachowywała, powinienem domyślić się, że coś jest nie tak.
Wysiadła i od razu rzuciła mi się na szyję. Odsunąłem ją od siebie i spojrzałem na nią. Zanosiła się płaczem.. Musiało wydarzyć się coś naprawdę strasznego. Nigdy nie widziałem jej w tak złym stanie.
-Chodź! -rozkazał Logan. W szybkim tempie kierował się w stronę naszego domu, jakby nie mógł tracić czasu.
Weszliśmy do środka. Dziewczyna nie puściła mnie ani na sekundę. Trzymała mnie tak, jakby ktoś zaraz miał mnie od niej odciągnąć.
-Co tu się dzieje? -przerażony wpatrzyłem się w jego zdenerwowaną twarz. Nie liczyłem na tłumaczenie od Carmen, była w zbyt dużym szoku.
-Wychodziłem z klubu, gdy zobaczyłem ją i jakiegoś chłopaka. Chyba próbował ją zgwałcić.. Wrzeszczał, że ,, dostanie karę, na jaką zasłużyła ". -zacytował, a ja poczułem, jakby zatrzymało mi się serce. Gdy to usłyszała, cała zadrżała. Przytuliłem ją jeszcze mocniej. -Przyłożył tą broń do jej skroni. Wyrwałem mu ją i odepchnąłem go. -podał mi pistolet. Szybko dostrzegłem grawer. To był ktoś z poprzedniej ,,rodziny". Poczułem narastającą złość, z którą nie mogłem sobie poradzić. Sama ta wizja sprawiła, że dostałem ciarek.