Rozdział 20

1.2K 78 9
                                    

Carmen POV:

Hope znowu mnie wystawiła i musiałam iść do szkoły bez niej. Gdyby tego było mało, wylałam colę na swoje ostatnie czyste spodnie. Byłam zmuszona do założenia spódnicy, przez co czułam się nieswojo.

Było ciężko, ale jakoś wytrzymałam. Plan jest niekorzystnie ułożony, przez co w poniedziałek mamy dziesięć lekcji. Staram się nie przejmować tymi głupimi sukami.. Zakładam słuchawki, gdy tylko usłyszę dzwonek na przerwę. Denerwują mnie nawet, gdy nie gadają o mnie. Są tak puste.. Jedyny ich temat to ubrania i wiadomości, jakie dostają od chłopaków.

-Carmen? -odezwał się nauczyciel, a ja wybudziłam się z rozmyśleń. Totalnie się odcięłam. Czułam straszny głód i nie mogłam się na niczym skupić. Ashton zrobił mi kanapki, ale wyrzuciłam je do kosza. Nie potrafiłabym ich zjeść, gdy czuję na sobie  czyiś wzrok. Może mi się wydaje, ale mam wrażenie, że ciągle się na mnie gapią.

-Tak? -nie wiedziałam nawet o co mnie zapytał. Automatycznie się spięłam.

-Znasz odpowiedź? Ile to będzie wynosić? -zadał mi pytanie. Spojrzałam na tablicę, ale nie miałam pojęcia o czym mówi, nie zdążyłam nawet tego przepisać. Niczego nie rozumiem.. Matematyka jest dla mnie równie zrozumiała co zaklęcia i czary.

Nagle usłyszałam jak ktoś szepcze coś w ławce za mną.

-Pięć. -powtórzyłam.

-Siedemdziesiąt trzy.. -zapisał wynik. Prawie wszyscy wpadli w śmiech. Czuję się jakbym była w przedszkolu. Nienawidzę tych twarzy i tego miejsca.. Nie mam pojęcia dlaczego tak mnie nie lubią. Nic nikomu nie zrobiłam, zachowuję się jak należy.. Sama nie wiem już w kim jest problem. W nich, czy we mnie.

Nauczyciel chciał zacząć pisać kolejny przykład, ale przerwał mu w tym dzwonek.

Wszyscy wstali i wyszli, podczas gdy ja męczyłam się z torbą, która zaplątała mi się o ławkę.

-Carmen, chciałbym z Tobą porozmawiać. -zatrzymał mnie, gdy ją wydostałam.

-O co chodzi? -stanęłam przy jego biurku. Zamknął drzwi, po czym do mnie wrócił.

-Jak podoba Ci się szkoła? Zaklimatyzowałaś się? -zapytał, a ja wzięłam wdech.

-Niezbyt. -przyznałam zgodnie z prawdą.

-Chodzi o dziewczyny? -nie chciałam zaczynać tego tematu ale ten sam go poruszył.

-Też. -moja odpowiedź była krótka.

-Wiesz.. Gdybyś miała jakiś problem, zawsze możesz do mnie przyjść. -uśmiechnął się.

-Dobrze, zapamiętam.

-Nie wiem dlaczego tak Ci dokuczają. Uważam, że masz piękne ciało. Jesteś bardzo atrakcyjna. -powiedział. To było dziwne..

-Dziękuję.. -odpowiedziałam zmieszana. Nie wiedziałam jak na to zareagować.

-Długo Cię nie było. -przyznał, tym samym zmieniając temat rozmowy.

-Tak, byłam chora. -skłamałam. Przecież nie powiem mu, że dokonałam aborcji.. -Trochę mnie ominęło. -dodałam.

-Dokładnie. Macie jutro kartkówkę z tego działu. -zaskoczył mnie.

-Co? -spojrzałam na niego zdziwiona.

-Zapowiadałem ją, gdy byłaś nieobecna. Uczniowie dostali również ocenę z pracy na lekcji.

-Czyli mam już dwie jedynki.. -westchnęłam.

-Mogę Ci to wytłumaczyć. -zaproponował, siadając na krześle przy biurku. Zaczęłam się zastanawiać. Może akurat coś zrozumiem?..

-Mhm. -zgodziłam się, a ten wpatrzył się w monitor.

-Dobrze, spójrz. -powiedział, ale nie byłam w stanie niczego zobaczyć. Na ekran padało światło, do tego jego biurko było postawione prawie przy samej ścianie. Nie mogłam za nim stanąć, więc lekko się nad nim pochyliłam.

Komputer przestał działać. Tablica wisząca na ścianie również zgasła. Padł prąd.. Chciałam się wyprostować, gdy nagle poczułam jego dotyk na pośladkach. Nie zdążyłam nawet zareagować, bo wstał z krzesła i mnie popchnął. Przygwoździł mnie ręką, tym samym dociskając moją twarz do biurka. Próbowałam się wyrwać, ale za nic nie mogłam się ruszyć. Byłam w szoku..

-N-Nie.. -jąkałam się, gdy ściskał moje pośladki. Byłam tak przerażona, że nie potrafiłam wypowiedzieć nawet słowa. Serce zatrzymało mi się ze strachu. Nie spodziewałam się tego..

-Nie przestawać? Nie mam zamiaru. -jednyn szybkim ruchem rozdarł moje rajstopy. Ten dźwięk był okropny.. Poczułam łzy w oczach. Chciałam zacząć krzyczeć, ale nie potrafiłam, zupełnie jakby mnie sparaliżowało. -Nareszcie.. Czekałem na to cały dzień. -mruknął, ocierając się o mnie.

-Nie.. -powtórzyłam niewyraźnie. Zaczęłam płakać i się wyrywać. Nie spodobało mu się to, bo mocno mnie uderzył. Pisnęłam, szlochając jeszcze głośniej.

-Skończ ryczeć. I tak nikt Cię nie usłyszy, nikogo już tu nie ma. Wiem, że tego chcesz. Widzę jak na mnie patrzysz, specjalnie się tak ubrałaś.. Będzie Ci dobrze. -już miał rozsuwać rozporek swoich spodni, gdy ktoś wszedł do klasy. Puścił mnie, a ja zerwałam się i wybiegłam. Ominęłam zszokowaną sprzątaczkę, biegnąc najszybciej jak potrafię. -Spróbuj komuś powiedzieć, to Cię kurwa zabiję! -usłyszałam go, ale się nie zatrzymałam.

Zbiegłam po schodach i od razu opuściłam szkołę. Na pustym parkingu dostrzegłam samochód Ashtona. Poczułam ulgę, ale nadal nie przestałam płakać. Wszystko działo się za szybko, nie nadążałam nad tym.

Wsiadłam do niego, a ten podniósł wzrok znad komórki.

-Jezu, Carmen.. -zaniepokojony skupił na mnie całą uwagę. Zaczął mnie oglądać. Dostrzegł moje potargane rajstopy i zamarł. -Kto Ci to zrobił? -w jego głosie dało się usłyszeć, że zaczyna się denerwować. -Kto Ci to zrobił?! -powtórzył, tym razem krzykiem.

-Jest na górze.. -wybełkotałam, a ten szybko wysiadł. -Nie zostawiaj mnie tu! -zapłakałam przerażona. Nie posłuchał mnie, za to natychmiast udał się w stronę budynku. Chciałam za nim pobiec, ale nie pozwalało mi na to kołatające serce. Miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Czułam się osaczona i niespokojna. Brudna.. Jakby dalej mnie dotykał. Dzięki bogu, że w szkole nadal była ta kobieta. Inaczej.. Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Żałuję, że nie wyszłam od razu, gdy usłyszałam ten obrzydliwy tekst.

Ashton wrócił. Nie wiedziałam po jakim czasie, przez to wszystko nie potrafiłam rozróżnić ile minęło. Wyszłam z samochodu i szybko go przytuliłam. Poza nim nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc. Pustka..

-Skurwiel musiał wyjść innym wyjściem, nigdzie go nie ma.. -mocno mnie objął. Zanosiłam się płaczem, trzymając go jakby ktoś znowu był w stanie mnie skrzywdzić.

♡♡♡

You Can Be The Boss 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz