Rozdział 41

1.1K 64 18
                                    

Carmen POV:

Album po raz kolejny dobiegł końca, płyta zatrzymała się. Od jakiegoś czasu leżymy wtuleni w siebie i rozmawiamy. Czuję się tak, jak kiedyś, gdy wszystko było w porządku. Byłoby idealnie, gdyby nie słowa Jamesa krążące w moich myślach.

-Nie idź.. -przytuliłam go mocniej, gdy miał zamiar wstać, aby znów odtworzyć vinyl.

-Myślałem, że chcesz posłuchać muzyki. -opuścił rękę i objął mnie tak, jak wcześniej.

-Cisza też jest dobra. -powiedziałam, a ten pocałował mnie czoło. Zaczął powoli jeździć opuszkami palców po moim ramieniu.
-Jestem egoistką? -zapytałam po chwili przemyśleń.

-Co? -spojrzał na mnie.

-Czuję się jak egoistka. Zauważyłam, że ciągle skupiamy się tylko na mnie.

-Skupiam się na Tobie, bo jesteś najważniejsza. Dużo przeszłaś..

-Nie więcej od Ciebie. To Ty przeżyłeś piekło. Moja trauma jest prawie niezauważalna w porównaniu do Twojej.

-To nie konkurs na to, kto ma gorzej, Carmen.

-Wem, że masz problemy..

-To nieprawda. -zmarszczył brwi, a ja westchnęłam.

-Na pewno nic nie bierzesz? Bądź ze mną szczery. -spojrzałam mu głęboko w oczy. Chciałam wyczytać z nich prawdę, ale dostrzegłam w nich jedynie zdezorientowanie.

-O czym Ty mówisz?

-Dowiedziałam się, że prawie przedawkowałeś leki. -wyznałam. Ciężko było mi nawet to wypowiedzieć.. Jego wzrok mówił wiele, ale nie potrafiłam nic z tego zrozumieć.

Nagle ktoś otworzył drzwi. James.. Szybko zakryłam piersi kołdrą, ale zdążył je zauważyć.

-O kurwa, sory.. -zaczął się śmiać. Był kompletnie pijany, ledwo trzymał się na nogach.

-Wypierdalaj stąd! -wydarł się zdenerwowany Ashton. Cały ten spokój znikł w ciągu sekundy.

Zamknął drzwi. Ash zerwał się z łóżka, założył bokserki i go dogonił.

-Tylko pomyliłem drzwi! Jezu, zostaw mnie!.. -krzyknął. Wystraszyłam się, więc również wstałam. W pośpiechu ubrałam majtki i koszulkę Ashtona, po czym wyszłam z sypialni.

-Nie wierzę!.. Jesteś napierdolony, ledwo co mówisz! -zobaczyłam, jak trzyma go za bluzkę. Przygwoździł go do ściany, tak, jak zrobił to w przeszłości. Był wściekły..

-Wydaje Ci się, wypiłem jedno piwo. -skłamał.

-Przestań łżeć, gnoju! Po co był Ci odwyk?! Niczego Cię nie nauczył?! Chcesz znowu wrócić do chlania?!

-Przecież to tylko dzisiaj.. I może jutro, ale przestanę. -wybełkotał. To doprowadziło go do szału.

-Co mam Ci zrobić, żebyś się opamiętał?! Co, kurwa?! -wrzasnął tak, że sama poczułam strach. To ta strona, której się boję. Staje się wtedy innym człowiekiem, zwyczajnie mnie przeraża..

Podniósł na niego rękę, lecz szybko zainterweniowałam.

-Zostaw go! -złapałam za jego uniesioną pięść. -Nie rób mu krzywdy, przestań! -zatrzymałam go.

-Gdyby nie było jej obok, rozpierdoliłbym Ci mordę! Nie chcę Cię widzieć, zejdź mi z oczu. -wycedził, puszczając go. Wystraszony uciekł do swojego pokoju najszybciej, jak się dało. Nie próbował się bronić. Wyglądał jak spłoszone dziecko.. Prawdopodobnie Ashton pobił go już wiele razy. Byłam w szoku.

You Can Be The Boss 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz