Carmen POV:
Obudziłam się, bo poczułam, że ktoś mnie niesie. Nie musiałam otwierać oczu, aby wiedzieć, że to Ashton. Zasnęłam na kanapie, oglądając jakiś durny serial.
Położył mnie na łóżku i przykrył kołdrą. Zajął miejsce obok, jakby nigdy nic. Chciał mnie przytulić, ale mu się wyrwałam.
-Nie musiałeś tego robić. -mruknęłam.
-Trzęsłaś się z zimna, więc chyba jednak musiałem.
-Jakiś Ty dobry.. -parsknęłam.
-Przestań, nienawidzę, gdy używasz tego tonu.. -westchnął.
-A ja nienawidzę, gdy zachowujesz się jak toksyczny idiota.
-Żałuję, okej? Po prostu.. Ten dzień był okropny, do tego Logan mnie zdenerwował. To mnie przerasta. Stałem się zazdrosny i przesadziłem. -przyznał, a ja odwróciłam się w jego stronę.
-Nie masz o co. -spojrzałam mu w oczy. Ledwo widziałam je przez mrok, ale dostrzegłam w nich, że jest mu przykro.
-Sprawił, że zaczęłaś się śmiać. Ja nie potrafię tego zrobić.. Nie potrafię Ci pomóc.
-Pomagasz mi tym, że przy mnie jesteś. Nie byłabym w stanie Cię zdradzić, dobrze o tym wiesz. James jest miły, to tyle. Zeszłam na dół, żeby usłyszeć, gdy wejdziesz domu.
-Przepraszam.. -wreszcie to powiedział. Delikatnie złapałam go za policzek. Wszystkie te negatywne emocje odeszły.
-Masz szczęście, że nie potrafię długo się gniewać. -powiedziałam, a ten się uśmiechnął.
-Nie mogłabym nawet spojrzeć na niego w ten sposób, liczysz się tylko i wyłącznie Ty. Przez cały czas o Tobie myślałam. Nawet gdy rozmawialiśmy, mówiliśmy o Tobie.-Obgadujesz mnie? -podniósł brwi, a ja zachichotałam. Rozpoczęłam czuły pocałunek, ale przerodził się on w coś namiętnego. Jego dłoń zaczęła błądzić po moim ciele, powodując delikatny dreszcz.
-Ash.. -mruknęłam, gdy zszedł pocałunkami na moją szyję. Cicho jęknęłam z przyjemności, nie mogąc się opanować. Zjechał ręką na mój pośladek i delikatnie go ścisnął. Brakowało mi tego i miałam na to ogromną ochotę, ale musiałam się powstrzymać. -Ash, przestań. Nie możemy.. -powtórzyłam. Pocałował mnie po raz ostatni, zabierając dłoń.
-Dawno tego nie robiliśmy. -przyznał, kładąc się na plecach.
-Wiem.. Ja też bym chciała, ale James jest za ścianą. -wtuliłam się w niego.
-No tak.. Ty nie potrafisz być cicho. -odpowiedział zgodnie z prawdą. Przytulił mnie, a ja zamknęłam oczy. Zauważył, że jestem senna, więc przestał się odzywać.
Minęło trochę czasu, ale nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o Kevinie. Przestałam czuć ogromny lęk, ale problem nie zniknął. Nadal jesteśmy zagrożeni.. Każdy dzień jest niewiadomą.
-Śpisz? -zapytałam, ale nie dostałam odpowiedzi. Zmarszczyłam brwi, mocniej się do niego przytulając. -Kocham Cię. Najbardziej na świecie.. -szepnęłam.
♡♡♡
Zeszłam do kuchni dość wcześnie. Miałam zły sen, nie pozwolił mi on spać. Śniło mi się, że stoję na wysokiej wieży. Najmniejszy ruch mógł sprawić, że spadnę. Znajdowałam się na ogromnej wysokości, każde spojrzenie w dół powodowało jeszcze większą panikę. Strach był nie do opisania.
Zrobiłam sobie herbatę i bez celu wpatrywałam się w kubek. Zajęłabym się telefonem, ale Ashton jeszcze mi go nie oddał. Nie czuję się z tym źle. Nie mam przed nim żądnych tajemnic, to on zna mnie najlepiej. Bardziej martwię się o to, w jakim celu mi go zabrał.