Carmen POV:
Wyjechaliśmy na kilka dni, aby odpocząć. Wybraliśmy jezioro. Zabrali się z nami również Logan i Hope. Obawiałam się, że przez ostatnią sprzeczkę z Ashtonem będzie niezręcznie, ale póki co jest dość spokojnie. Czasami sobie dogryzają, lecz do tej pory jeszcze na siebie nie krzyczeli.
Nareszcie zaparkowaliśmy po kilku godzinach jazdy. Popijaliśmy alkohol, więc nie było nudno. Wszyscy, poza Ashem, który prowadził.
-Ale tu ładnie. -skomentowała Hope, wysiadając. Zrobiłam to samo. Wystarczyła sekunda, abym zobaczyła potencjał w tym miejscu. Znajdowały się tam dwa domy. Były małe, ale ekskluzywne. Spokój i cisza, nikogo wokół.. No i ogromne, czyste jezioro.
-Ładnie? Tu jest pięknie. -zbliżyłam się do Ashtona. Przytuliłam go, a ten się uśmiechnął.
-Pięknie to będzie, gdy zapalimy. -nagle wyjęła z torebki skręty. Spojrzałam na nią zdziwiona, a ta zaczęła się śmiać. Podczas drogi nie pisnęła o tym ani słowa, a ciągle rozmawiałyśmy. -Co tak patrzysz? Boisz się?
-Ja niczego się nie boję. -parsknęłam, zabierając jej jednego.
-Robiłaś to w ogóle? Przecież Ty boisz się napić czystej wódki. -zaśmiał się Logan.
-Zdziwiłbyś się. Daj zapalniczkę. -rozkazałam, więc wyjął ją z kieszeni. Włożyłam skręta do ust, niczym się nie przejmując. Odpalił go, a ja się zaciągnęłam.
-O, nawet nie kaszlesz. Byłem pewny, że zaczniesz się dusić.
-Jeszcze wielu rzeczy o niej nie wiesz. -wtrącił się Ash, również biorąc bucha.
♡♡♡
Okazało się, że blanty były naprawdę mocne. Czułam się rozluźniona i rozbawiona. Nie mogłam przestać chichotać, wszystko nagle stało się niesamowicie zabawne.
Leżałam oparta o kanapę, paląc papierosa. Słuchaliśmy starych albumów Eminema. Wszyscy byliśmy już porządnie zjarani.
-Tak na was patrzę.. Fajnie byście razem wyglądały. -wymamrotał Logan, wpatrując się we mnie i Hope. Siedziałyśmy bardzo blisko siebie.
-Co? -zaśmiał się Ash.
-Carmen i Hope. Kręcą mnie lesbijki. Ciebie nie? -zapytał prosto z mostu, a ja wybuchnęłam śmiechem.
-W sumie..
-Ja nawet nigdy nie całowałam się z dziewczyną.
-Pora to zmienić. -położyła dłoń na moim kolanie. Spojrzałam na Ashtona, aby sprawdzić jego reakcję.
-Jeden pocalunek, nic więcej. Tylko teraz, przy mnie. -zgodził się pod jednym warunkiem. Nie wiedziałam od czego zacząć.. Hope przejęła inicjatywę. Zbliżyła się i szybko mnie pocałowała. Robiła to bardzo namiętnie, ale ja nie potrafiłam przestać się śmiać. Nagle zaczęła błądzić rękami po moim ciele. Złapała mnie za piersi, czego się nie spodziewałam.
-Ej! -szybko jej przerwał.
-Jesteś zazdrosny? -zaptyała, chociaż doskonale wiedziała, że tak jest. Zauważyłam, że to bardzo go zirytowało. Chciała zrobić mu na złość, więc zjechała dłonią na mój pośladek.
-Bierz te łapy! -uniósł się.
-Przestań, bo mi stanie. -Logan wybuchł śmiechem.
-Zrobiło mi się gorąco. -odkleiłam się od niej i wstałam z kanapy. Ostatni raz zaciągnęłam się papierosem, po czym go zgasiłam.
-Chodźmy popływać! -również wstała. Jest wrzesień, woda jest lodowata, ale niezbyt mnie to obchodzi. W tym stanie nie myślę racjonalnie. Chłopaki wzięli butelki wódki ze stołu i do nas dołączyli.
Wychodziliśmy, gdy nagle Ash położył ręce na moich biodrach.
-Jesteś moja. Tylko moja. -mruknął mi do ucha.
-Jeśli chcesz, też możesz przelizać się z Loganem. Nie ma problemu. -spowodowałam, że wszyscy zaczęli się śmiać. Ten pocałunek nie miał dla mnie żadnego znaczenia. Właściwie, to sama nie wiem dlaczego się na to zgodziłam. Wyślizgnęłam się z jego objęcia i razem z Hope pobiegłam do brzegu jeziora.
Dziewczyna rozebrała się do bielizny, ale ja nie czułam się na tyle swobodnie. Zostawiłam koszulkę. Była biała, ale zawsze to coś. Nie byłam taka.. Naga.
Weszlyśmy do wody. Była niesamowicie zimna, ale się nie zatrzymałam. Aż do momentu, gdy dosięgnęła moich bioder.
-Wiesz co? Pierdolę to! -szybko się zanurzyła. Ja nie byłam taka odważna i stałam w miejscu. Zauważyła to, więc szybko mnie ochlapała. Pisnęłam, zasłaniając się rękami.
Pomogło mi to, mimo, że było nieprzyjemne. Wzięłam wdech, po czym cała się zanurzyłam.
-Kurwa! -zaczęłam się śmiać. Czułam dreszcze dosłownie wszędzie.
Podpłynęłyśmy do pomostu, na którym siedzieli Logan i Ashton. Podniosłam się na rękach, a następnie go pocałowałam.
-Czuję się jak jebana syrena.. -Hope sprawiła, że wybuchłam śmiechem.
Położyłam się na plecach. Unosiłam się na powierzchni wody. Czułam się tak spokojnie.. Narkotyk spowodował, że byłam rozluźniona i szczęśliwa.
Wpatrzyłam się w niebo, powoli oddychając. Nie mam czego się obawiać. Wszystko jest już w porządku.. Cały stres wyparował. Po prostu już go nie było. Odszedł i mam nadzieję, że nigdy nie wróci.
♡♡♡
Przepraszam, że ten rozdział jest taki okropny 😭 obiecuję, że następny będzie lepszyInstagram: wiktoria_salvatore
♡♡♡