Carmen POV:
Spanie we własnym, wygodnym łóżku.. Nawet nie wiedziałam, że aż tak mi tego brakowało.
Odwróciłam się, aby spojrzeć na śpiącego Ashtona. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Nigdzie nie jest mi tak dobrze, jak przy nim. Gdy się pokłóciliśmy, poczułam jakbym straciła dużą część siebie. Taka jest prawda, nie ma mnie bez niego.
Zbliżyłam się i delikatnie go pocałowałam. Obudziło go to, bo podniósł rękę i położył ją na moim biodrze. Sprawił, że pocałunek stał się dłuższy i nieco bardziej czuły.
-Przepraszam, że Cię obudziłam, ale nie mogłam się powstrzymać. -położyłam głowę na poduszce i wpatrzyłam się w niego. Zjechał dłonią na mój pośladek, a ja zachichotałam.
-Śniłaś mi się, wiesz? -zapytał. Miał lekko zachrypnięty głos. Uwielbiam, gdy się z takim budzi..
-Dobrze, czy źle?
-Znowu byliśmy w Paryżu na koncercie. Właściwie, to z niego wracaliśmy. Poszliśmy do hotelu i.. Sama wiesz.
-Może jutro.. Przepraszam. -powiedziałam, a ten przeniósł rękę na mój policzek.
-W porządku. Nie pospieszam Cię.. Poczekam tyle, ile będzie trzeba. Zależy mi tylko na tym, abyś czuła się dobrze. -spowodował, że ponownie się uśmiechnęłam.
-Mam ochotę na naleśniki.. Chcesz? -zapytałam.
-Mhm.. Tęskniłem za Twoim jedzeniem. -mruknął.
-A ja za Tobą. -powoli wstałam z łóżka. Miałam wychodzić z pokoju, gdy nagle mnie zatrzymał.
-Carmen?..
-Tak? -zatrzymałam się.
-Wyglądasz w moich koszulkach lepiej, niż ja. -powiedział, a ja się zaśmiałam. -I jeszcze jedno. -zatrzymał mnie po raz kolejny. -Cieszę się, że Cię mam.. -wyznał. Spojrzałam na niego, jakby był ze złota. Nawet nie ma pojęcia jaki jest dla mnie cenny. Po prostu ważniejszy, niż wszystko razem wzięte.
Opuściłam sypialnię, a następnie zeszłam na dół. Potrzebuję jego bliskości i chciałabym poczuć przyjemność, ale zwyczajnie nie jestem w stanie. To, co działo się przez te kilka dni zamieszało mi w głowie. Odpoczywam, niby wszystko jest w porządku, ale gdzieś w środku dalej odczuwam stres. Gdyby do czegoś między nami doszło, prawdopodobnie nie potrafiłabym się rozluźnić.
Weszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej potrzebne składniki. Postawiłam je na stole, po czym stanęłam na palcach i sięgnęłam do szafki po krem czekoladowy. Chwyciłam za łyżkę, lecz przed zjedzeniem spojrzałam na etykietę. Chciałam przeczytać kaloryczność, ale tabela była zamazana markerem. Ashton..
Westchnęłam, odkładając słoik. No to sobie pojadłam.. On chyba nigdy tego nie zrozumie. Wiem, że chce dla mnie dobrze, ale ja nie przestanę o tym myśleć. Za długo byłam otyła.. Za długo cierpiałam. Do tej pory pamiętam wszystkie słowa Davida. Każdego dnia byłam poniżana i obrażana. Na stałe wbił mi do głowy, że jestem głupia, brzydka i gruba. Nikt nie rozumie jaką krzywdę mi wyrządził. Przemoc psychiczna jest gorsza od pięści.. Słowa mogą zranić bardziej, niż najmocniejsze uderzenie. Szkoda, że tata nigdy temu nie zapobiegł. Wiedział, ale uważał, że nie ma w tym żadnego problemu. Tłumaczył to sobie tym, że ,, ma taki charakter " czy ,, brakuje mu narkotyków i nie wie co mówi". Nie, on był świadomy. Krzywdzenie mnie sprawiało mu przyjemność.
Wpatrywałam się w okno, gdy nagle zauważyłam w nim Hope. Przeszła do drzwi, więc szybko jej otworzyłam. Od razu wpadła mi w ramiona. Dużo pisałyśmy, więc o wszystkim wie.